Wykład 26 – „Życie pozagrobowe” Nowego Testamentu i interpretacja ponowoczesna
Kurs ten przybliża Nowy Testament nie jako Pismo Święte, czy kawałek autorytatywnego świętego pisma, ale jako zbiór dokumentów historycznych. Dlatego też zachęca się studentów, aby zostawili za sobą swoje wcześniejsze wyobrażenia o Nowym Testamencie i przeczytali go tak, jakby nigdy wcześniej o nim nie słyszeli. Wiąże się to ze zrozumieniem historycznego kontekstu Nowego Testamentu i wyobrażeniem sobie tego, jak mógł on wyglądać dla starożytnego człowieka.
Wykład 26
Tłum. Jacek Lang
Transkrypcja
Profesor Dale Martin: To ostatni wykład w tym semestrze. Będziemy mówić o ogromnie ważnej sprawie, o tym, jak nieliczna grupka Żydów towarzyszących prorokowi, apokaliptycznemu prorokowi, w wędrówkach po Galilei, krótko później straconemu w Jerozolimie, doprowadziła do powstania jednej z najważniejszych religii światowych, jak się je teraz nazywa. Jak do tego doszło? Bo przecież przez całe pierwsze stulecie historii tego, o czym tu mówiliśmy, co teraz nazywa się chrześcijaństwem, nawet nie nazywano chrześcijaństwem — do czasu listów Ignacego. W Biblii nie ma słowa „chrześcijaństwo”, do tego — jak mówiłem — apostoł Paweł na pewno nie używał określenia „chrześcijański”. Pewnie by je odrzucił, bo wynikałoby z niego, że nie tylko chce włączyć pogan do Izraela, lecz dąży do czegoś jeszcze. A Paweł uważał, że przyczynia się do ciągłości Izraela, nie myślał, że tworzy inną religię. Jak doszło do tego, że ta hałastra podążająca za Jezusem, a później rozmaite domowe Kościoły stała się jedną z najważniejszych religii światowych? Pomówimy dziś trochę o tym, a później powiem nieco o kwestiach teorii interpretacji, z którymi zetknęliśmy się w ciągu tego semestru.
Przypominam też, że pod koniec wykładu rozdamy instrukcje dotyczące egzaminów końcowych. Zostawię jakieś dziesięć minut na rozmowę o tym, będziecie więc mieli dużo czasu na zadanie pytań o egzamin końcowy, kiedy już otrzymacie informacje. I jeszcze jedno. Ponieważ to ostatnia szansa, podnieście rękę, jeśli chcecie o coś spytać albo coś skomentować. Jeśli macie ochotę zaatakować albo zbuntować się przeciwko temu kursowi, teraz macie taką możliwość. To pewnie najlepszy moment, wasza ostatnia szansa. Zadawajcie więc dowolne pytania także o każdy z tych tematów. Porozmawiamy o tym.
Od nauk Jezusa do dobrej nowiny o Jezusie — to jedna z pierwszych rzeczy, które się wydarzyły. Widzieliśmy już, że to się dokonywało. Jezus jako postać historyczna… Jeśli naprawdę nie macie jeszcze tego po dziurki w nosie i chcecie uczestniczyć w kursie poświęconym kwestii Jezusa jako postaci historycznej, jesienią będę prowadził seminarium dla studentów kursów licencjackich, seminarium otwarte dla wszystkich. Cały semestr poświęcimy problemom dotyczącym historyczności Jezusa w ramach tego seminarium. Jezus jako postać historyczna nie nazywał siebie Chrystusem. Poza Ewangelią Jana po prostu nie ma o tym wzmianek. Bardzo możliwe, że uważał się za Mesjasza albo sądził, że Mesjasza poprzedza. Ktoś musiał go uważać za postać o charakterze mesjańskim, bo przecież za to go Rzymianie zgładzili. Tak więc albo — być może — uważał siebie za Mesjasza, albo jacyś jego uczniowie żywili nadzieję, że jest Mesjaszem, ale on w swojej wędrownej działalności nie głosił nauk o sobie. W Ewangeliach synoptycznych Jezus mówi przede wszystkim o królestwie bożym, które miało dopiero nadejść. Jezus jako postać historyczna mówi więc najpierw o pewnej ewangelii, o pewnej dobrej wiadomości, ale to mowa o tym nadejściu królestwa bożego, co nastąpi, kiedy zaingeruje Bóg.
Bardzo szybko po śmierci Jezusa, o czym świadczą już — jak widzieliśmy — listy Pawła, najstarsze teksty Nowego Testamentu, Ewangelia Jezusa, czyli dobra wiadomość głoszona przez niego, stała się Ewangelią o Jezusie. Innymi słowy, dobrą wiadomością było to, kim ten człowiek był, oraz to, co to oznacza dla nas. To pierwsza poważna zmiana, która nastąpiła we wczesnym chrześcijaństwie w tym procesie, który doprowadził do powstania chrześcijaństwa.
Widzieliście, jak powstawały i powiększały się Kościoły zakładane przez Pawła. Najpierw ruch wyszedł poza granice Palestyny i rozprzestrzeniał się na wszystkich terenach greckojęzycznych na zachód od niej. Bardzo wcześnie, nie wiemy, przez kogo, został założony Kościół w Rzymie. Przecież istniał już, kiedy Paweł napisał „List do rzymian”. Istniał tam od lat. Widzieliśmy różnorodność wczesnych grup chrześcijańskich. W ramach egzaminu końcowego będziecie musieli wybrać jedno z dwóch pytań. Będziecie musieli omówić tę sprawę, którą poruszaliśmy przez cały semestr. Jak zróżnicowany był ten wczesny ruch i czym charakteryzowały się rozmaite grupy? Podczas poprzedniego wykładu mówiliśmy też o tym, jak stopniowo powstawały niektóre instytucje Kościoła, np. stanowisko biskupa, funkcje kapłanów i diakonów, następnie ustanowienie Eucharystii jako elementu liturgii i rytuału, który zaczęto odprawiać we wszystkich z tych rozmaitych grup, także chrzest, który bardzo szybko zaczęto w zasadzie powszechnie praktykować w tych grupach.
Omówiliśmy też częściowo początki procesu powstawania zbioru pism chrześcijańskich. Podczas tego kursu nie dotarliśmy do kwestii kanonu, faktycznego kształtowania się kanonu, bo stało się to dopiero w wiekach IV, V i VI, kiedy mocniej ugruntowało się przekonanie, które księgi mają należeć do kanonu Nowego Testamentu. Ale widzieliśmy początki tego procesu. Widzieliśmy, jak ci, którzy spisali Ewangelie, wykorzystywali inne Ewangelie. Widzieliśmy, jak ten, kto spisał „Drugi list Piotra”, wypowiada się o listach Pawła, uważając je za część zbioru pism. Widzieliśmy więc, jak pojawił się zbiór listów Pawła, i widzieliśmy, jak w II wieku pojawił się zbiór Ewangelii.
Do najistotniejszych rzeczy, którym się przyglądaliśmy, należy to, że w coraz większym stopniu o charakterze chrześcijaństwa w jego początkach decydowało odchodzenie od judaizmu. Kilka razy w czasie tego kursu mówiłem, że pierwsi wyznawcy Jezusa nigdy nie myśleli, iż ich działalność polega na zapoczątkowaniu nowej religii. Uważali się po prostu za kontynuatorów słusznej postawy judaistycznej. Sam Paweł wychodził z założenia, że kontynuuje judaizm. Uważał tylko, że w dość nowatorski sposób wciąga nie-Żydów do kręgu judaizmu. Widzieliśmy, że autor „Listu do żydów” zakończył kazanie dziwacznym zdaniem o wyjściu „poza obóz”, bo Jezusa ukrzyżowano poza Jerozolimą, a w „Księdze wyjścia” mówi się o składaniu ofiar za obozem, wobec czego wyznawcy Jezusa powinni teraz opuścić obóz, co wygląda na stwierdzenie, że należy opuścić judaizm, bo nastała teraz lepsza liturgia. W II wieku to odejście Kościoła od synagogi w niektórych miejscach zaczyna być wyraźniej widoczne. Ostatecznie — po wiekach IV, V i VI — pojawiają się Kościół chrześcijański, który nie jest żydowski, oraz judaizm rabiniczny, który nabiera tego kształtu, który później będzie miał judaizm, odmienny od judaizmu z czasów Jezusa.
Dlatego w II wieku następują pewne istotne zmiany. Po pierwsze, jak mówiłem, jeszcze w II wieku chrześcijaństwo jest wyraźnie zróżnicowane. I się upowszechnia. Nie można powiedzieć, jak szybko powiększa się liczebność chrześcijan. Nie mamy danych demograficznych, które pozwoliłyby ustalić, jak w ujęciu liczbowym rozrastał się Kościół chrześcijański w II wieku, ale z pewnością możemy stwierdzić, iż tak się działo w rozmaitych miejscach, choćby na podstawie tego, że w II wieku przybywa pisanych tekstów powstających w różnorodnych miejscach.
Zaczęły się także zacieśniać więzi między tymi różnymi grupami. Starałem się pokazać, że w gruncie rzeczy nie mamy najmniejszego powodu sądzić, iż Kościoły założone przez Pawła bardzo przypominały inne Kościoły, które być może istniały np. w Syrii, Egipcie czy Italii. Paweł wprawdzie chciał, aby jego Kościoły pozostały bardzo podobne do Kościoła jerozolimskiego i właśnie dlatego zapoczątkował zbiórkę pieniędzy — we wspólnotach złożonych głównie z pogan — na wsparcie uboższego Kościoła w Jerozolimie. Już Paweł zaczął pracować nad tą więzią i prowadził korespondencję. Widzieliśmy, że inne Kościoły chyba prowadziły korespondencję. Te więzi zaczynają tworzyć coś bardziej zbliżonego do sieci także w II wieku.
Widzieliśmy też, że w II wieku Kościoły chrześcijańskie zaczęły naśladować rzymskie instytucje polityczne i społeczne. Ich struktura zaczęła przypominać strukturę rzymskiej rodziny i rzymskich władz. Jest więc biskup monarchiczny, jeden w mieście. Nazywamy go monarchicznym, bo biskup przypomina króla, monarchę. Jest jedynym biskupem sprawującym władzę nad miastem. Takich miejsc zaczyna przybywać w II wieku. Trochę z tego widzieliśmy już w listach Ignacego. Taki system episkopatu upowszechnia się pod koniec II wieku.
Judeochrześcijaństwo zaczyna zanikać. W II wieku zdarzali się żydzi, którzy szli za Jezusem. Uważali go za Mesjasza. Niektórzy chyba nie uważali go za istotę boską. Po prostu… uważali go za wielkiego proroka, może nawet za Mesjasza, ale nie musiało to oznaczać, że za Boga. W II wieku działały jeszcze te żydowskie Kościoły. Ale później stopniowo ich ubywa.
Mówiliśmy też o innych wydarzeniach z II wieku. Mówiłem tu o gnostycyzmie. Gnostycy… Nie było gnostyckiego Kościoła, nie było ruchu, który miałby jakiś szyld i prowadził gdzieś stronę Gnostycyzm.org, ale używamy tego pojęcia na określenie pewnego szczególnego rodzaju wyznawców, tj. chrześcijan przyjmujących pewne mitologiczne wyobrażenia o powstaniu świata, aniołach, stworzeniu i różnych boskich istotach. To jedna z rzeczy, które nabierają znaczenia. Uważamy, że w tym kontekście należy umieścić większość tekstów ze zwojów odkrytych w Nag Hammadi. Wiemy, że same teksty zapewne spisano w IV wieku — te, którymi dysponujemy — ale sądzimy, że mnóstwo z nich pierwotnie spisano po grecku w II wieku, po czym do IV wieku większość przetłumaczono na koptyjski. Te teksty, które współcześni badacze uwzględniają w szerzej pojmowanej kategorii gnostycyzmu, zaczęto spisywać w II wieku. Zawierają rozbudowane mitologie z rozmaitymi poziomami niebios, różnorodnymi aniołami i istotami panującymi nad tymi poziomami, oraz różnorodne mitologie poświęcone stworzeniu i powstaniu stworzonego świata.
Jest też bardzo ważna postać, przez niektórych uważana za gnostyka; obecnie jednak zazwyczaj nie podziela się tego zdania. Walentyn był chrześcijańskim uczonym żyjącym w Rzymie w połowie II wieku. Zgromadził wokół siebie chrześcijan, z którymi zajmował się bardzo filozoficznymi rozważaniami nad chrześcijaństwem i Ewangeliami. Pod pewnymi względami ci chrześcijanie wydają się gnostykami, ale nie wydaje się, by za element konieczny uważali założenie o istnieniu dwóch bóstw, co charakteryzuje inne grupy gnostyckie. Walentyn jednak reprezentuje odmienny rodzaj chrześcijaństwa, który staje się wyraźnie widoczny w II wieku i pozostanie ważny przez kilka stuleci, aż te wszystkie rodzaje chrześcijaństwa zostaną ogłoszone za herezje, co miało miejsce w IV, V i VI wieku, i zejdą do podziemia. Walentyn to ważna postać, gdyż widać, że miał świetne wykształcenie. Nie mamy o nim wielu informacji historycznych, biograficznych, ale na podstawie okruchów historii wiemy, że musiał być dobrze wykształcony, musiał mieć wykształcenie filozoficzne, dążył do tego, aby mitologie z „Księgi rodzaju” i innych ksiąg Biblii wznieść na poziom wyższej spekulacji o charakterze platońskim. To wyraźnie widać.
Mówiliśmy już również o Marcjonie. Powiedziałem, że bardzo wielu badaczy akceptuje wersję, w której Marcjon opracował własny kanon Nowego Testamentu, własny zbiór ksiąg Nowego Testamentu, zawierający Ewangelię według Łukasza zredagowaną przez Marcjona tak, aby usunąć z niej wszystkie elementy żydowskie, których jego zdaniem nie powinno tam być, oraz listy Pawła, również przez niego zredagowane. Zdaniem Marcjona tym właśnie był Nowy Testament, jego chrześcijański kanon. Marcjon odrzucił żydowską Biblię, Stary Testament, bo był zbyt żydowski. Później Marcjona także wyrzucono z Kościoła rzymskiego i uznano za heretyka — było to w II wieku — ale założył Kościoły, które istniały parę wieków po jego śmierci, szczególnie na wschodnich terenach cesarstwa. To różne rodzaje chrześcijaństwa wyłaniające się w II wieku, kiedy Kościoły starały się ustalić, co to znaczy być chrześcijaninem, ale już niekoniecznie być żydem.
Do postaci, o których nie mówiliśmy, należy Montanus. Był wędrownym prorokiem, który głosił, że otrzymał szczególny dar Ducha świętego, może nawet podawał się za Ducha świętego. Towarzyszyły mu dwie kobiety, które twierdziły, że mają dar proroczy i mogą wejść w stan, w którym Duch święty i Bóg będą przez nie przemawiać. Przyciągnęli sporą grupę, prowadzili bardzo ascetyczny tryb życia, bardzo surowy. M.in. zabraniali zawierania związków małżeńskich. Praktykowali więc pewną wczesną formę ascetyzmu i monastycyzmu, ale towarzyszył temu bardzo wyraźny element profetyczny. Oni także byli bardzo aktywni w II wieku. Augustyn i inni musieli później występować przeciwko tym ludziom.
W II wieku mamy także pierwszych ludzi, których faktycznie można nazwać chrześcijańskimi filozofami. Można powiedzieć, że Paweł odebrał pewne wykształcenie w dziedzinie retoryki. Często natrafiamy w jego listach na wypowiedzi, które przypominają twierdzenia występujące, powiedzmy, w filozofii, na przykład stoicyzmie. Mój znajomy, Troels Engberg-Pederson, profesor Uniwersytetu Kopenhaskiego, napisał wiele prac, w których wykazuje, że koncepcje Pawła mają bardzo wiele elementów stoickich i przypuszczalnie powstały pod wyraźnym wpływem stoicyzmu. Większość z nas nie podziela tego zdania, ale uważamy, że w pismach Pawła można dostrzec ślady stoickich założeń. Można powiedzieć, że widać ślady platonizmu np. w „Liście do żydów” albo w „Ewangelii według Jana”. Nie znajdzie się jednak w Nowym Testamencie pisma, które wyglądałoby na rzecz ułożoną w autentycznej szkole filozoficznej. Nie znajdziemy takiego poziomu spekulacji filozoficznej ani takiej wiedzy, które sami mamy.
Widzimy jednak, że w II wieku pojawiają się ludzie, którzy nazywają się chrześcijańskimi filozofami, a chrześcijaństwo uważają za pewną filozofię. Do najsłynniejszych należy Justyn Męczennik. Określenie „Męczennik” naturalnie nie jest częścią jego imienia. To przydomek nadany z powodu męczeńskiej śmierci Justyna w Rzymie ok. roku 150. Justyn twierdzi… — zachowało się kilka spośród jego pism, mamy też opis jego męczeństwa — Justyn twierdzi, że w młodości zgłębiał najróżniejsze filozofie, nie znalazł takiej, która by go naprawdę zadowoliła, aż znalazł chrześcijańskiego nauczyciela. I został u tego chrześcijańskiego nauczyciela, który go wprowadził w filozofię chrześcijaństwa. Ktoś chodzi w luźnej szacie, zapuszcza brodę i chodzi ze zwojami, wygląda więc jak filozof. Podczas procesu, gdy zostaje oskarżony, broni się jako filozof, podobnie jak filozofowie, którzy często musieli się bronić przed oskarżeniami rzymskich cesarzy w pierwszych wiekach. Justyn Męczennik jest jednym z pierwszych autentycznych filozofów chrześcijańskich.
Nieco później działał Klemens Aleksandryjski. Przypuszczalnie kierował szkołą katechetyczną, chrześcijańską szkołą w Aleksandrii w Egipcie. Pisał pod koniec II wieku, a więc także około roku 200. Nie ulega wątpliwości, że odebrał bardzo dobre wykształcenie filozoficzne. Świetnie pisze, stara się tworzyć chrześcijaństwo, na przykład pomniejsza znaczenie wątków apokaliptycznych w chrześcijaństwie, gdyż wie, że mało mają wspólnego z filozofią. Przykłada mniejszą wagę do zaleceń życia w ubóstwie, a przecież w Nowym Testamencie jest mnóstwo miejsc, w których zasadniczo mówi się o tym, że bogacz nie wejdzie do nieba. Przypomnijcie sobie, że w liście Jakuba potępia się bogaczy w gruncie rzeczy właśnie za to, że są bogaci. Nie potępia się tam bogaczy źle postępujących i źle korzystających ze swoich majątków, lecz potępia się ich po prostu za to, że są bogaci. W pewnych wczesnych dokumentach chrześcijańskich bogacze zostają potępieni za to, że są bogaczami. Klemens krytykuje takie podejście. W swoich pismach pokazuje, jak można być człowiekiem zamożnym, czerpiącym radość z pięknych rzeczy, a przy tym być chrześcijaninem. Pod koniec II wieku pisze więc z takim zamiarem, aby z chrześcijaństwa zrobić nurt umysłowy bardziej zbliżony do filozofii.
Takie rzeczy dzieją się w II wieku i to one w wielkim stopniu zmienią chrześcijaństwo, bo to, co wyłania się jako ortodoksyjne chrześcijaństwo, rozwija się pod wielkim wpływem filozofii, szczególnie platonizmu, rozpowszechnionego światopoglądu późnego antyku. Na przykład nawet pojęcie nieśmiertelnej duszy, bardzo często przyjmowane w ludowym chrześcijaństwie, w znacznie większym stopniu wywodzi się z platonizmu niż z czegokolwiek w Nowym Testamencie.
Drugim ówczesnym elementem chrześcijaństwa, który nabierze wielkiego znaczenia, jest męczeństwo. Mówiłem o nim ostatnio. Przykładem może być oczywiście Justyn Męczennik. W II wieku nie organizowano prześladowań chrześcijan na obszarze całego cesarstwa, ale na niektórych terenach sporadycznie podejmuje się takie działania przeciwko chrześcijanom. W Rzymie w pewnych momentach ginęli śmiercią męczeńską pewni ludzie, zwykle przywódcy, czyli biskupi albo inne ważne postaci, na przykład Justyn Męczennik. W II wieku zaczynają się więc rozwijać ideologia męczeństwa i dotyczące go założenia teologiczne, które staną się później bardzo istotne dla ruchu monastycznego i rozwoju chrześcijaństwa w średniowieczu. Mówiliśmy ostatnio o koncepcji, że męczennicy są szczególnie blisko Boga. Męczennicy idą prosto do nieba. Nie muszą iść wcześniej do raju ani jakiegoś innego miejsca, tuż po śmierci trafiają do nieba. Wyznawcy, czyli osoby skazane na śmierć męczeńską, które jednak tą śmiercią nie zginęły, również mają wielkie znaczenie. Ich również uważa się za osoby będące bliżej Boga.
Te ataki na chrześcijaństwo oraz reakcje chrześcijan posługujących się pewną bojowniczą, niemal wojenną ideologią męczeństwa sprawiają, że męczennik staje się żołnierzem armii Boga. Tak się go ukazuje w II wieku. Podejmują to nawet wrogowie chrześcijaństwa. Celsus, bardzo słynny… Nie. Galen był bardzo słynnym lekarzem. Był w starożytności najsłynniejszym autorem traktatów medycznych. Mnóstwo jego pism zachowało się do dziś. Lektura wszystkich zajmuje wieki, nawet gdy czyta się je w przekładzie na angielski, kiedy zajmuje to mniej niż czytanie ich po grecku i w zachowanych przekładach na arabski. Galen kilkakrotnie wspominał o Żydach i chrześcijanach. Mówi między innymi, że uważa chrześcijan za głupków. Jego zdaniem są szaleni, bo wierzą w jakiegoś boga, który wpada w gniew. Bóg przecież nie wpada w gniew! To się kłóci z definicją Boga. Galen uważa, że chrześcijanie są przesądni i niedouczeni. W jego przeświadczeniu tylko naiwniacy to łykną. Ale podziwia chrześcijan za to, jak podchodzą do śmierci. Nawet wrogowie chrześcijan dostrzegają u nich pewne męstwo, odwagę pozwalającą ochoczo stawić czoło śmierci.
Celsus żył w tym samym czasie, również w połowie II wieku. Pisał krytycznie o chrześcijaństwie i chrześcijanach, ale także przyznawał, że zdają się cechować pewnym męstwem. Mówi, że zuchwalstwem jest gotowość rzucania się na miecz tak, jak to robią, i wychodzenie naprzeciw dzikim zwierzętom, o czym pisał Ignacy w listach: „Niech po mnie przyjdą”. Tak więc Celsus i Galen podziwiają chrześcijan za odwagę i niemal wojskową dyscyplinę, którą się charakteryzują, choć gardzą nimi za łatwowierność i przesądną jełopowatość, które im przypisują. Po raz pierwszy więc w II wieku wykształceni niechrześcijanie zauważają ten ruch, piszą o nim i mają o nim jakieś wyobrażenie.
W reakcji na takie pisma i opinie zaczynają się pojawiać apologeci, np. Justyn Męczennik, którzy pisali traktaty broniące chrześcijaństwa przed krytykami. Występowali albo przeciwko krytykom „prorządowym”, którzy twierdzili, że chrześcijanie byli wywrotowcami, bo nie postępowali dostatecznie lojalnie w stosunku do cesarza, albo krytykom „filozoficznym”, uważającym chrześcijaństwo za przesąd. Celsus wyraził słynny pogląd, że chrześcijanie mogą przekonać do swoich poglądów wyłącznie staruszki, niewolników i dzieci. Takiego barachła przecież nie kupi nikt wykształcony. Mamy więc chrześcijańskich apologetów, piszących traktaty w obronie chrześcijaństwa w II wieku, aby odpowiedzieć na ataki krytyków. To wszystko dzieje się już w II wieku, sto lat po Jezusie. Mało istotny ruch palestyński zmienia się w coś, co zaczyna przypominać to, co znamy. Ale to jeszcze długa historia.
Rozdział 2. Chrześcijaństwo w III wieku: ascetyzm, monastycyzm i prześladowania
W III wieku mają miejsce bardzo ważne wydarzenia. Zaczyna się rozwijać autentyczny monastycyzm. Widzieliśmy, że od samego początku chrześcijaństwa niektórzy chrześcijanie byli ascetami. Wiecie, że wyraz ascetyzm pochodzi od greckiego słowa oznaczającego „ćwiczenie”. Zaczęło oznaczać wszelkiego rodzaju samodyscyplinę podejmowaną z myślą o wyższym dobru, a więc wstrzemięźliwość płciową, maksymalne ograniczanie pokarmów, rezygnację z wina i picie wyłącznie wody. Były więc w starożytności pewne grupy, żydowskie, nazywane np. wodopijcami z powodu rezygnacji z wina. Robili tak nie dlatego, że ich zdaniem te rzeczy były same w sobie grzeszne. Odmawiali sobie przyjemności, aby ćwiczyć ciało i ćwiczyć duszę. Tu także sięgali po obrazy nawiązujące do rzymskiej armii i ideologii wojskowej.
Słynny stał się święty Antoni. Nie musiało tak być, ale później uważano, że pierwszy udał się na pustynię i żył w całkowitym odosobnieniu, poddając ciało ścisłej dyscyplinie. Nieustannie atakują go demony. Demony stale wyruszają na pustynię, by go tam dopaść. Przebierają się za młode ślicznotki albo pięknych chłopców, aby Antoniego kusić. Musi więc z tymi demonami walczyć — samotny na pustyni w środku nocy. Jak się walczy z takimi demonami? Trzeba ćwiczyć ciało, ćwiczyć duszę — to je wzmacnia. Jak to robić? Unikać seksu, pragnień, obfitych posiłków, wina. Ćwiczyć ciało i wolę jak żołnierz albo sportowiec. Używa się tych obrazów ze sfery sportu i wojskowości, aby opisać ćwiczenia. Od trzeciego wieku staje się to bardzo rozwiniętą ideologią i teologią. Widzimy nie tylko grupy mnichów i czasami mniszek mieszkających wspólnie. To jeden rodzaj monastycyzmu — nazywamy go cenobicznym, koinonią — gdzie mnisi lub mniszki żyją we wspólnocie, nie mnichów i mniszki żyjących razem, choć i tak się zdarzało, wprawdzie rzadko, ale zwykle były to wspólnoty mnichów i wspólnoty mniszek. Oprócz tego mamy ruch, reprezentowany np. przez Antoniego, czyli mnichów udających się na pustkowie i żyjących samotnie. W III wieku zaczynają się rozwijać te obie formy monastycyzmu.
Jak wiecie, to stanie się niezwykle ważne dla chrześcijaństwa, będzie ważne przez cały czas do końca średniowiecza. Bez tego nie mogłoby być Europy, którą znamy. Nie mogłyby się rozwinąć studia, studia na wielką skalę, nie ocalałyby teksty ani by ich nie badano. Do tego jeszcze pozostałości po świecie antycznym, wszystkie teksty z tamtych czasów, przekazywanie antycznych tekstów filozoficznych i literatury pięknej. Bez monastycyzmu utrzymującego się do końca średniowiecza nic z tego by nie było. Zaczyna się to w III wieku, kiedy ruchy monastyczne nabierają popularności. Stają się one bardzo ważne i cieszą się wielką popularnością.
W III wieku ponadto po raz pierwszy prześladowano Kościół w całym cesarstwie. Próbowano go zniszczyć i zmusić ludzi do zmiany religii, porzucenia chrześcijaństwa i składania ofiar cesarzowi. Działo się to za cesarza Decjusza, dlatego mówi się o prześladowaniu decjańskim. Doszło do tego około roku 250, czyli dokładnie w połowie III wieku. To pierwsza sytuacja, kiedy w całym cesarstwie próbowano zwalczać Kościół chrześcijański.
Także w III wieku działa jeden z najwybitniejszych i najsłynniejszych badaczy chrześcijańskich w całej historii chrześcijaństwa — Orygenes. Później Orygenesa uznano za heretyka z powodu niektórych głoszonych przez niego nauk, np. twierdzenia, że na końcu zmieni się i zostanie zbawiony nawet Szatan. Według Orygenesa ostatecznie wszystkie stworzone byty jakoś wrócą do Boga. Głosił też pewne poglądy na temat natury Boga i natury ludzkiej, które później budziły poważne podejrzenia, uważano bowiem, że zbytnio odbiegają od założeń ortodoksyjnych. Ale w jego czasach, czyli w III wieku, jego ortodoksja nie budziła żadnych zastrzeżeń. Prawdopodobnie kształcił się w aleksandryjskiej szkole katechetycznej, o której wspominałem wcześniej, kierowanej przez Klemensa. Później Orygenes zapoczątkował własną szkołę, w Palestynie, gdzie spędził resztę życia. Orygenes był wybitnym komentatorem ksiąg biblijnych.
Na przykład był pierwszym, który wszystkie wersje Starego Testamentu — tzn. tekst hebrajski, Septuagintę, która była najsłynniejszym przekładem na grekę, do tego fragmenty innych przekładów na grecki, np. Teodocjona czy Akwili — zestawił w równoległych kolumnach. To było ważne narzędzie do badania tekstu biblijnego, umożliwiające porównania wersji umieszczonych obok siebie. Zestawienie sporządzone przez Orygenesa nazwano Heksaplą, bo składa się z sześciu kolumn zawierających różne wersje tekstu Starego Testamentu. Orygenes napisał mnóstwo komentarzy do rozmaitych ksiąg Biblii. W większości zaginęły, ale całkiem sporo mamy. Orygenes praktykował metodę interpretacji Biblii, którą ilustrowałem przykładami ze średniowiecza. Wychodzi się w niej z założenia, że księgi biblijne zawsze mają kilka poziomów znaczeń. Pamiętacie pewnie, że czytaliście pewien komentarz Orygenesa podczas lektury rozdziału mojej książki, Pedagogy of the Bible.
Działalność Orygenesa w III wieku to element czegoś nowego — wielkiego postępu w dziedzinie badań biblijnych. Orygenes odebrał świetne wykształcenie filozoficzne, co także ma tu znaczenie. Tradycja pisania komentarzy i wysoki poziom badań prowadzonych przez uczonych chrześcijańskich również uwidaczniają się w III wieku bardziej niż wcześniej. Dzieje się tak szczególnie dzięki takim postaciom jak Orygenes.
Rozdział 3. Chrześcijaństwo w IV wieku: Konstantyn i sobory
Docierając do IV wieku, dochodzimy do miejsca, gdzie chcę się zatrzymać, gdyż to w IV wieku triumfował Konstantyn. Pokonał wszystkich konkurentów do tronu. W tamtym czasie, czyli w roku 300, cesarstwo było podzielone na dwa cesarstwa — zachodnie i wschodnie. W każdym był cesarz, czyli august, oraz cezar, tak więc w roku 300 czterech władców panowało nad Imperium Romanum — dwóch cesarzy, jeden w zachodniej części imperium, drugi we wschodniej, oraz dwóch cezarów (także jeden na zachodzie, drugi na wschodzie). Konstantyn ruszył na wojnę z drugim augustem i zwyciężył. Na początku przebywał na zachodzie imperium. Zwyciężył. Ponownie połączył wschodnią i zachodnią część imperium. Zbudował nowy Rzym. Nie chciał już stolicy w Rzymie. Przeniósł stolicę do miasta, które nazwano Konstantynopolem na jego cześć — „miastem Konstantyna”. To obecny Stambuł, a przed Konstantynem port nosił nazwę Bizancjum. Od tego momentu zaczyna się historia chrześcijaństwa bizantyńskiego, nazwanego tak od Bizancjum, czyli Konstantynopola, czyli Stambułu. Miasto było od tego czasu stolicą imperium.
Konstantyn dążył też do tego, aby ustały spory o to, co uważać za ortodoksyjne chrześcijaństwo. Użył więc potęgi tronu cesarskiego, aby zmusić biskupów do obrad podczas kilku soborów. Najsłynniejszy odbył się w Nikai w 325 roku (sobór nicejski). Oczywiście to tam opracowano tzw. nicejskie wyznanie wiary. Katolicy, episkopalianie i osoby należące do innych wyznań chrześcijańskich w pewne święta wypowiadają nicejskie credo. To dłuższe wyznanie wiary, w którym mowa o tym, że Jezus stał się w pełni człowiekiem. Wprowadza się Trójcę, tak więc podczas soboru nicejskiego dochodzi do pewnej krystalizacji teologii trynitariańskiej. Nie stała się jeszcze teologią dominującą, gdyż biskupi ścierali się jeszcze do końca IV wieku. Niektórzy nie zaakceptowali nicejskiego wyznania wiary. Wiele lat później sformułowano kolejne wyznanie wiary, w Chalcedonie. Nazywa się je chalcedońskim wyznaniem wiary. Te wszystkie działania podejmowano z inicjatywy cesarzy. Cesarzom zależało na tym, aby chrześcijaństwo stało się spoiwem, które pozwoli zapewnić jedność imperium i udaremni rozłam. Nie można tego osiągnąć, gdy działa wiele różnych grup, z których każda głosi, że reprezentuje prawdziwe chrześcijaństwo, a wszyscy inni błądzą. Te działania cesarzy naprawdę przyczyniły się do wypracowania zasad ortodoksyjnego chrześcijaństwa i pewnego zjednoczenia chrześcijaństwa.
Nie mówiliśmy w tym semestrze o doktrynie trynitariańskiej w pełnym znaczeniu tego słowa, bo w Nowym Testamencie po prostu jej nie ma. Są najróżniejsze poglądy na temat Jezusa, które później zostaną uznane za heretyckie. Nadal są w Nowym Testamencie, a my, chrześcijanie, czytamy je uważnie i zgrabnie interpretujemy, aby wyglądały na ortodoksyjniejsze, niż są w rzeczywistości. A to dlatego, że nie było ortodoksji, która mogłaby sobie rościć pretensje do rządów nad różnymi chrześcijanami — tymi wszystkimi w całym imperium, którzy nazywali siebie chrześcijanami. To właśnie zaczyna się zmieniać w czwartym wieku. Jak mówiłem, nie udało się. Tak więc od wieków dyskutowano o ortodoksji, ale zaczęło się od Konstantyna na początku IV wieku, który zapoczątkował długą dynastię. Jego potomkowie — synowie, a następnie ich synowie, po czym ich synowie — sprawowali rządy wiele lat później. Była więc dynastia konstantyńska, która zdołała wnieść do cesarstwa rzymskiego odrobinę stałości w czwartym wieku, której nie było w III wieku. I dlatego wykorzystali to do tego, aby jakoś ustanowić ortodoksyjne chrześcijaństwo jako jedyną formę chrześcijaństwa. To najważniejsza zmiana w IV wieku.
Rozdział 4. Chrześcijaństwo jako „religia światowa”
Później oczywiście — wiecie o tym z kursów historii — imperium znów się rozpada. Później pojawia się podział na wschodnie chrześcijaństwo, reprezentowane przez Kościoły, które nazywamy prawosławnymi, znajdujące się głównie na terenach podlegających greckiemu Kościołowi prawosławnemu, ale oczywiście działają Kościoły prawosławne w każdym z narodów Wschodu. Jest więc rosyjskie prawosławie, greckie prawosławie, syryjskie prawosławie i różne wspólnoty prawosławne na wschodzie, a na zachodzie — rzymskokatolickie. I ten podział oczywiście utrzymał się do dziś. Zaczyna do niego dochodzić pod koniec starożytności.
Zauważcie jednak, że wciąż nie jest to czymś, co można by nazwać religią światową. Samo określenie „religia światowa” pojawiło się dopiero w XX wieku. Był to termin, który wymyślono, kiedy chrześcijanie badali, co otacza ich świat, i widzieli, że istnieją inne formy religijności. Zastanawiali się, jak je zaklasyfikować. Około 1900 roku pewni naukowcy wymyślili to pojęcie. Są religie światowe oraz lokalne. Religia afrykańska nie jest religią światową; uznali ją za odmienne pogaństwo. Uważali, że judaizm nie jest religią światową. Jest to religia Żydów, czyli z definicji religia grupy etnicznej. Dlatego nie jest to religia dla każdego mieszkańca naszej planety. Dlatego też Żydzi nie prowadzą działalności misjonarskiej i nie próbują nawracać wszystkich Azjatów na judaizm, ani wszystkich Afrykańczyków. Chrześcijaństwo jednak uznali za inną religię. Chrześcijanie uważali własną religię za jedyną prawdziwą i dlatego w XIX wieku zaczęli działalność misyjną. W XIX wieku głównie protestanci dążyli do nawrócenia całego świata na chrześcijaństwo i wysyłali misje. Zaczęło się oczywiście na początku XVII wieku od rzymskich katolików, którzy w Ameryce Północnej i Południowej próbowali nawracać Indian i zakładać kolonie. Nawrócenie Indian w Ameryce Północnej i Południowej, głównie przez rzymskich katolików na katolicyzm, a następnie próby nawracania podejmowane na całym świecie przez Kościoły protestanckie w XIX wieku sprawiły, że chrześcijaństwo zaczęło wyglądać na zjawisko ogólnoświatowe.
Naprawdę jednak nastąpiło to dopiero w XIX wieku. Wcześniej chrześcijaństwo zasadniczo było religią Europy. Dlatego Europejczycy — jeszcze teraz — nawet gdy nie są religijni, nawet gdy nie uważają się za chrześcijan, mogą się mieć za całkowitych ateistów, a jednak postrzegają chrześcijaństwo jako element tego, co tworzy europejską tożsamość. Z tego właśnie wynika wielka dyskusja o tym, czy przyjąć Turcję do Unii Europejskiej. Jest w Europie bardzo wielu ludzi, nawet dobrych osób o liberalnym nastawieniu, którzy mają otwarte umysły i niekoniecznie mają coś przeciwko islamowi, a jednak nie chcą, aby Turcja stała się częścią europejskiej federacji. Jednym z głównych powodów jest to, że nie jest to kraj chrześcijański. Oczywiście większość krajów europejskich nie jest tak naprawdę chrześcijańska w tym sensie, że większość ich mieszkańców wyznaje chrześcijaństwo, ale wciąż żywią oni przekonanie, że europejskość w pewnej historycznej więzi łączy się z chrześcijaństwem. Bardzo wiele w tym prawdy, bo chrześcijaństwo nie było religią światową. Do czasów nowożytnych istniało w Europie.
Natomiast przekonanie o istnieniu innych religii światowych upowszechniło się w związku z kolonializmem. Chrześcijaństwo zaczęło się definiować jako religia światowa. I tak pierwsi uczeni używający tego terminu mówili, że jest tylko jedna religia światowa, chrześcijaństwo. Wszystkie pozostałe to lokalne religie związane z jakimś konkretnym obszarem geograficznym. Potem zaczęli mówić: „Dobrze, chwila”. Nabrali pewnej sympatii do buddyzmu, myśląc, że nieco przypomina protestantyzm. Uznali więc, że pozwolą, aby buddyzm także stał się religią światową. Tak więc przez pewien czas około roku 1900 dwiema religiami uznawanymi za światowe były chrześcijaństwo i buddyzm. Potem stopniowo zaczęto mówić, że może islam także jest taką religią, gdyż nie trzeba być Arabem, aby być muzułmaninem, a muzułmanie żyją na terenie całej Azji i tak dalej, również w Afryce. Może więc islam jest religią Trzeciego Świata. Następnie raczej w celach ideologicznych powiedzieli, że uwzględni się również żydów. Judaizm więc również może być religią światową, bo nie trzeba być w jakimś konkretnym miejscu, aby go wyznawać. Hinduizm stwarzał problem, ponieważ samo słowo „hinduista” zawiera konotacje sugerujące mieszkańca Indii. Hinduizm to nowoczesny wynalazek, etykietka, którą oznacza się wszystko, co praktykuje się na subkontynencie Indii, a przy tym ma związek z istotami, które nazwalibyśmy bogami. Będziemy to nazywać „hinduizmem”. Wymyślono więc w XX wieku „hinduizm”, który stał się kolejną światową religią.
Do tego dochodzi ta ideologia. Gdybyście uczęszczali na zajęcia poświęcone religiom światowym lub zajęcia z przedmiotu o nazwie „wprowadzenie do religii”, powiedzmy, w roku 1980, pewnie czytalibyście podręcznik, w którym prawdopodobnie wymieniono by pięć niekwestionowanych religii światowych: chrześcijaństwo, judaizm, islam, hinduizm i buddyzm. Czy konfucjanizm należy zaliczać? W niektórych podręcznikach podano by, że nie. Co z religią pogan? Co z ludźmi, którzy po prostu czczą wszelakie bóstwa drzew, skał i innych rzeczy?
Tak więc ta cała kategoria posiadania „religii światowych” i listy tych religii stają się czymś, co naprawdę rozwinięto dopiero w akademickich badaniach religii w XX wieku. Jak należałoby odpowiedzieć na pytanie, jak ten mały ruch zapoczątkowany przez żydowskiego proroka w Galilei stał się religią światową? Naprawdę, najuczciwiej powiedzieć, że tak naprawdę stało się to, dopiero gdy uczeni wymyślili to w XX wieku, bo właśnie wtedy powstała kategoria „religii światowej”, którą się posługujemy. Oczywiście, gdyby padło pytanie, kiedy pojawili się chrześcijanie na całym świecie, nie tylko w Europie, trzeba by powiedzieć, że zaczęło się w XVII wieku od misji w Ameryce Północnej i Południowej, a następnie w istocie w XIX wieku, kiedy misjonarze, szczególnie z Anglii i Ameryki Północnej, ruszyli do Chin, Japonii i całej Afryki. Kiedy stało się religią światową? Prawdopodobnie dobrą odpowiedzią byłoby stwierdzenie, że około XIX wieku, ale to przeczy intuicyjnym wyobrażeniom żywionym przez większość z nas. Ostatnią sprawą, o której chcę wspomnieć, jest… Nie, nie mamy już czasu.
Rozdział 5. Rozwój chrześcijaństwa przed Konstantynem. Pytania i odpowiedzi
Zamierzałem pomówić o tym, dlaczego chrześcijaństwo rozwijało się przed Konstantynem. Oczywiście w postaci Konstantyna pojawia się cesarz propagujący tę religię. Istnieją różne koncepcje dotyczące tego, co spowodowało wcześniejszy rozwój chrześcijaństwa. Niektórzy twierdzą, że to dlatego, iż chrześcijanie zakazali aborcji i planowania rodzicielstwa, antykoncepcji. Jak się zdaje, większość wczesnych chrześcijan uważała, że antykoncepcja, aborcja i porzucanie dzieci to czyny złe. Niektórzy ludzie powiedzą, że to dlatego, iż propagowali rodzinę. Niezbyt mnie to przekonuje, bo było mnóstwo mnichów i mniszek, którzy nie mieli dzieci. Niektórzy mówili nawet… Sami chrześcijanie piszący w tamtym czasie o rozwoju ich religii i o tym, dlaczego ludzie do nich lgną, twierdzili, że to dlatego, iż lepiej uzdrawiali i egzorcyzmowali. Uzdrawiamy i wypędzamy demony lepiej niż Asklepios. Ramsey McMullen, emerytowany historyk z Yale, napisał słynny artykuł o tym, że w II i III wieku chrześcijanie byli naprawdę niezwykle dobrymi uzdrowicielami i egzorcystami, i być może dlatego się rozwijali. Pytanie o to, dlaczego chrześcijaństwo rozwijało się wcześniej, jest tematem budzącym zaciekłe spory, nad którym wielu historyków debatuje jeszcze teraz.
Czy są pytania dotyczące tej kwestii? Skończę na tym wykład, bo chcę rozdać materiały egzaminacyjne. Myślę, że dostatecznie wiele czasu poświęciliśmy podczas wcześniejszych zajęć różnicom między interpretacją historyczną a interpretacją teologiczną, między interpretacją nowoczesną a interpretacją ponowoczesną. Zamierzałem na tym skończyć, ale sądzę, że omówiliśmy to dostatecznie. Zawsze możecie później zadać mi pytania, jeśli będziecie mieli ochotę. Rozdane zostaną materiały egzaminacyjne. Jakieś pytania w tym czasie? Macie teraz możliwość. Tak?
Student: Czy może pan powiedzieć coś o… (niesłyszalne)?
Dale Martin: Dlaczego uważamy, że Rzymianie prześladowali chrześcijan? Pyta pan, jakie są dowody, że to robili, czy co ich do tego skłaniało?
Student: (niesłyszalne)
Dale Martin: Co ich do tego skłaniało? To bardzo dobre pytanie. Trzeba brać pod uwagę, że potęga Rzymu w wielkim stopniu opierała się na ideologii cesarza. Rzymianie naprawdę uważali się za najpobożniejszych ludzi świata. Dlatego gdy rzymska armia ruszała do innego kraju, Rzymianie zawsze składali ofiary miejscowym bogom. Wierzyli, że miejscowi bogowie chronią ich i zapewniają im rozwój. Rzymianie szczerze wierzyli, że gdy nie składa się ofiar bogom, gdy nie jest się pobożnym, bogowie mogą wymierzyć karę. A tu nagle ta chrześcijańska ferajna odmawia składania ofiar, odmawia składania ofiar cesarzowi. To nie tylko zagrożenie dla cesarza, to zagrożenie dla wszystkich ludzi, a także sprawa patriotyzmu. Co by się z wami stało, gdybyście tuż po wrześniowym zamachu terrorystycznym — a nawet teraz — podczas meczu Yankees, kiedy wszyscy wstają z miejsc i śpiewają hymn narodowy, nie wstali, lecz siedzieli w bejsbolówkach i zaczęli śpiewać „Happy Birthday”? Dostalibyście oklep, bo to nie spodobałoby się miejscowym. Tak właśnie w wielkiej mierze było z wczesnymi chrześcijanami. Miejscowi uważali, że poczynania chrześcijan są niebezpieczne. Niszczyły strukturę rzymskiego społeczeństwa i obrażały bogów. Mieli mnóstwo powodów, aby próbować zwalczać chrześcijaństwo. Tak?
Student: Czy wiadomo, czemu Konstantyn się ochrzcił?
Dale Martin: Czy wiemy, dlaczego Konstantyn przeszedł na chrześcijaństwo? Mówił, że z powodu wizji, którą miał przed bitwą. Uczeni o tym dyskutują. Zdaniem części uczonych przeszedł na chrześcijaństwo, bo po zbadaniu sytuacji doszedł do wniosku — choć był to ruch mniejszościowy, nie mógł być ruchem większości — że był to prężny ruch w Rzymie, w cesarstwie, że mógłby to wykorzystać. Już wielbił boga słońca i zmierzał ku pewnemu monoteizmowi, w którym słońce było jedynym bogiem. Niektórzy uważają, że nie trzeba było wiele, aby od tego przejść do Jezusa. Dlatego twierdzą, że zdecydował się na tę polityczną koncepcję, bo uznał to za bystre posunięcie, a wizję wymyślił później. Podaje się różne powody. Nie znamy psychicznych pobudek, które skłoniły go do przejścia na chrześcijaństwo. Dobrze. Tak?
Student: Co wiadomo o charakterze… [niesłyszalne]?
Dale Martin: Pytanie dotyczy charakteru prześladowań? Czy faktycznie rzucano chrześcijan lwom i tak dalej, czy raczej niszczono chrześcijańskie teksty? Różnie to wyglądało w różnych momentach. Wielokrotnie krzyżowano ludzi albo zabijano w inny sposób, torturowano, aby ich zmusić do przyznania się do chrześcijańskiej wiary, czasami — szczególnie podczas prześladowania chrześcijan za panowania Decjusza — starano się zmusić księży i biskupów do wydania Biblii i pism chrześcijańskich. Można było ocalić życie, wydając chrześcijańskie pisma i Biblie, które były niszczone przez władze. Przybierało to różne formy, niekiedy po prostu wywierano mniej jawne naciski. Nie można było awansować, pewne rzeczy były wykluczone, niekiedy starano się usunąć z rzymskiej armii ludzi, o których dowiedziano się, że są chrześcijanami. Tak więc formy były rozmaite. Tak?
Student: [niesłyszalne]?
Dale Martin: Ustanowienie czego?
Student: [niesłyszalne].
Dale Martin: Papiestwa? Pan spytał o ustanowienie papiestwa. Początkowo był po prostu biskup Rzymu. Ale, jak możecie się domyślać, dość wcześnie w chrześcijaństwie, w III wieku, biskupi najważniejszych ośrodków po prostu stali się ważniejsi od innych. Biskup Jerozolimy był ważny, bo Jerozolima była ważna. Biskup Aleksandrii był ważny, bo Aleksandria była ważna. Biskup Konstantynopola był ważny z powodu znaczenia Konstantynopola. Z tego samego powodu ważny był biskup Rzymu. Najważniejsze biskupstwa spierały się o to, które z nich ma przewodzić. Rzym jeszcze przez długi czas uważano za środek świata, stopniowo więc doszło do tego, że biskup Rzymu po prostu przewyższał pozostałych biskupów, a dokonało się to bez formalnych decyzji. Faktyczne uznanie biskupa Rzymu za kogoś na kształt papieża, czyli hierarchy pojmowanego tak, jak my to widzimy, nastąpiło w średniowieczu. Na przykład nieomylność papieża jako element doktryny uchwalono dopiero w XIX wieku. Tak? Nie, na początku XX wieku. Będę musiał was odsyłać do Michaela w sprawach dotyczących katolicyzmu, bo to jedna z jego specjalności. Kiedy więc obecnie myślimy o nieomylnym papieżu, który do pewnego stopnia wypowiada się ostatecznie o wszystkim, to musimy brać pod uwagę, że ten proces zaczyna się raczej w średniowieczu i ciągnie aż do nowoczesności. Początkowo uznawano go jedynie za przywódcę — uznawanego i bardziej poważanego biskupa.
W porządku, porozmawiajmy o egzaminie końcowym. Dostaniecie dwa pytania. Można wybrać A albo B. Nie zamierzam czytać wszystkiego; możecie porozmawiać z kierownikami sekcji, wysłać do nich e-mail, porozmawiać ze mną i wysłać do mnie e-mail, jeśli masz pytania na ten temat. Chcę podkreślić kilka rzeczy. Nie idźcie do biblioteki. Jeśli potrzebujecie jakiejś konkordancji, świetnie, używajcie wtedy konkordancji. Używajcie słownika terminów biblijnych, jeśli nie znacie znaczenia jakiegoś słowa lub pojęcia, ale nie zaglądajcie do komentarzy, ponieważ już dostawaliśmy prace, z których jasno wynika, że po prostu poszliście i przeczytaliście w bibliotece jakąś książkę, gdzie mówiono o czymś w Nowym Testamencie. Jest możliwe, że to szajs, bo w ostatnich 2000 lat o niczym nie napisano tyle badziewia co o Biblii. Nawet jeśli uczestniczycie w tym kursie semestralnym, możecie nie umieć odróżnić tego, co dobre, od tego, co kiepskie, nie potrzebujecie więc innych prac naukowych, by odpowiedzieć na te pytania. Te pytania są tak zbudowane, że możecie użyć podręcznika Barta Ehrmana, narzędzi, które wam pokazaliśmy, notatek z wykładów oraz własnego mózgu i tekstów źródłowych, które czytaliście. Możecie sami odpowiedzieć na te pytania, korzystając z tego, co przedstawiliśmy na zajęciach. To jedna z głównych uwag. Nie chodźcie do biblioteki, aby uzyskać odpowiedzi na te pytania. Użyjcie mózgu.
Chcę podkreślić sprawę długości. Zawsze mówiliśmy o ośmiu stronach, ale niektórzy z moich kolegów narzekają, że wszyscy macie jakieś kreatywne metody wydłużania albo skracania ośmiu stron, wobec tego podaję liczbę słów — 2500. Tak więc nadal szukamy ośmiu stron, z podwójną interlinią, ale nie więcej niż 2500 słów. Użyjcie licznika słów w programie. Prace należy dostarczyć do poniedziałku 27 kwietnia do godziny 17:00. Możecie je wysłać jako załącznik do e-maila do wykładowcy, jeśli wyraził on na to zgodę, a myślę, że wszyscy to zrobili. Jeśli chcecie oddać wydruk, proszę to zrobić w Katedrze Religioznawstwa przy College Street 451.
Oba pytania dotyczą spraw, które poruszaliśmy przez cały semestr, więc nie powinny być zaskoczeniem. Kilka razy mówiliśmy o tym, jak chrześcijaństwo rozprzestrzeniało się geograficznie, a kiedy prowadziłem wykład o Dziejach Apostolskich, pokazywałem, że ukazują one schematyczny zarys rozwoju chrześcijaństwa. Biorąc ten jeden wykład o Dziejach Apostolskich i lektury, które z tej okazji przeczytaliście, a następnie wykorzystując wiadomości z innych wykładów i z innych rzeczy zrobionych w ciągu tego semestru, można się zastanowić, jaki rodzaj chrześcijaństwa propagował pisma podobne do listów Jana, jaki rodzaj chrześcijaństwa wyglądał inaczej, i wykorzystać inne z tych pism, aby powiedzieć: „Myślę, że ten rodzaj chrześcijaństwa mógł się rozwijać nieco inaczej”. Możecie się skupić na kwestiach doktrynalnych, na strukturach społecznych albo formach, na ideologiach i wielu innych kwestiach, które poruszyliśmy w trakcie semestru — dokonacie wyboru. Najważniejsze jest to, aby pokazać, że chrześcijaństwo nie rozwijało się gładko i według jakiegoś wzorca, jak to przedstawiono w Dziejach Apostolskich.
Drugie pytanie. Wygłosiłem kilka wykładów, w których kładłem większy nacisk na chrystologię, na to, czym ona jest, na naturę Chrystusa i na to, jak w różnych dokumentach wczesnochrześcijańskich za podstawę przyjmuje się odmienne chrystologie. Dostajecie trzy kolumny tekstu, tekst źródłowy, i jest to coś w rodzaju szwedzkiego stołu, dobieracie rzeczy wedle uznania. Musicie użyć co najmniej jednego źródła z kolumny A, co najmniej jednego z kolumny B i co najmniej jednego z kolumny C, ale możecie też wykorzystać dowolne inne. Nie jesteście do tego ograniczeni, ale musicie użyć po jednym z każdego z tych źródeł, aby skonstruować odpowiedź ilustrującą różnorodność chrystologii we wczesnym chrześcijaństwie.
Jakieś pytania? Nie przyjmujemy i nie czytamy spóźnionych prac. Nie są oceniane. Jeśli potrzebujecie przedłużenia, poproście o nie z wyprzedzeniem, a nie o 17:00 w poniedziałek. Inni wasi wykładowcy mają prawo przyznać wam przedłużenie, ale musicie o to poprosić z wyprzedzeniem. W przeciwnym razie oczekujemy, że te prace będą gotowe do 17:00 w poniedziałek.
Dale B. Martin
Dale B. Martin jest profesorem religioznawstwa na Uniwersytecie Yale. Kształcił się na Uniwersytecie Abilene Christian, Princeton Theological Seminary i Uniwersytecie Yale. Wydał opracowania badawcze na tematy jak: Nowy Testament, początki chrześcijaństwa, świat grecko-rzymski, starożytna rodzina oraz płeć i seksualność w starożytnym świecie. Profesor Martin otrzymał stypendia od National Endowment for Humanities, Fulbright Commission, Alexander von Humboldt Foundation i Lilly Foundation. Jest członkiem American Academy of Arts and Sciences (wybrany na 2009).