site-logo

Wykład 21 – Interpretowanie Pisma Świętego: List do Hebrajczyków

Kurs ten przybliża Nowy Testament nie jako Pismo Święte, czy kawałek autorytatywnego świętego pisma, ale jako zbiór dokumentów historycznych. Dlatego też zachęca się studentów, aby zostawili za sobą swoje wcześniejsze wyobrażenia o Nowym Testamencie i przeczytali go tak, jakby nigdy wcześniej o nim nie słyszeli. Wiąże się to ze zrozumieniem historycznego kontekstu Nowego Testamentu i wyobrażeniem sobie tego, jak mógł on wyglądać dla starożytnego człowieka.

Wykład 21

Tłum. Dawid Opala

Transkrypcja

Profesor Dale Martin: Poprzednio mówiliśmy o kobietach we wczesnym chrześcijaństwie, i oczywiście nie odniosłem się do wszystkich wczesnochrześcijańskich tekstów, które byłyby
użyteczne w dyskusji o kobietach. Skupiliśmy się na listach pasterskich, I i II
Tymoteusza oraz Tytusa, jako reprezentujących jeden sposób, w jaki radzono sobie
z kobietami we wczesnych wspólnotach. Potem mówiliśmy o Dziejach Pawła
i Tekli jako o odmiennym sposobie. W tym tygodniu zmienimy temat. W tym
tygodniu trochę do tego nawiążemy, i tematem bym będzie interpretacja Pisma.
Jak interpretuje się teksty? Zmienię trochę metodę z podstawowej, której
używałem na tych zajęciach, czyli metodę historyczno-krytyczną, o której
wielokrotnie mówiłem i wyjaśniałem, czym jest. O tym będziemy rozmawiać: czy
jest to jedyny sposób, w jaki chrześcijanie interpretują Pismo?

Dziś będziemy mówić o Liście do Hebrajczyków jako jednym, bardzo dobrym
przykładzie, z pierwszego etapu chrześcijaństwa, interpretacji samego Pisma. Tak
sami chrześcijanie interpretowali swoje Pismo w starożytnym świecie. Przy tej
lekturze Hebrajczyków powiemy o zawartości tego listu, ale głównym… to
pozwoli nam zmienić podejście z czystej analizy historyczno-krytycznej, aby
pokazać, jak sami starożytni to robili. Potem, podczas zajęć w środę, będziemy
mówić o egzegezie średniowiecznej, późnoantycznej i średniowiecznej egzegezie –
interpretacjach Biblii. Miałem przeczucie w zeszłym tygodniu, kiedy mówiłem o
Dziejach Pawła i Tekli, że niektórzy z was nie wydrukowali i nie przeczytali
Dziejów Pawła i Tekli. Miałem kilka kamiennych twarzy i pustych spojrzeń, kiedy
mówiłem o rzeczach z tego tekstu. Wiem, że to będzie wymagało pracy, aby
ściągnąć teksty na środę, ponieważ nie ma tego w waszych Bibliach. Ściągnijcie to
– właściwie wolałbym, abyście nie nosili ze sobą komputerów i czytali z nich
tekstów, ponieważ chcę, abyście patrzyli w tekst, gdy będziemy omawiali go
w środę, tak jak chciałbym, abyście dziś popatrzyli w Hebrajczyków.
Wydrukujcie to, jeśli potrzebujecie, i przynieście na zajęcia, ponieważ będę mówił
o tym, i tekst do czytania na środę nie znajduje się w waszych Bibliach. To
pochodzi z bardzo, bardzo, bardzo ważnej książki, jeden rozdział, którą
powinniście w tej chwili popędzić i kupić. Jest cudownie napisana. Wydałem tę
książkę poprzedniego lata, nosi tytuł „Pedagogia Biblii”, i trochę o niej opowiem.
Otóż chodziłem na zajęcia na dziesięciu różnych seminariach i szkołach
kaznodziejskich w całym kraju, wszystkich protestanckich, ale bardzo różnych.

Niektóre z nich były bardzo konserwatywne, z konserwatywnych denominacji.
Niektóre były bardzo liberalne i postępowe. Odbyłem wywiady z wykładowcami
i studentami, około pięćdziesięcioma wykładowcami i pięćdziesięcioma
studentami. Większość z nich planowała zostać pastorem jakiegoś typu. Większość
studentów to ludzie, którzy studiują teologię i Pismo dokładnie dlatego, aby
nauczać ich i w większości przypadków pracować w Kościołach. Zapytałem ich,
jak jesteś uczony studiować Biblię? Opisałem ten materiał w pierwszym rozdziale
tej książki, „Pedagogii Biblii”. Stwierdziłem, że główną rzeczą, którą odkryłem,
jest, że prawie wszyscy ludzie, mimo że byli tak naprawdę uczeni – mieli być
uczeni, jak czytać ten tekst jako teologiczny dokument dla współczesnych
chrześcijan – właściwie byli uczeni wyłącznie krytyki historycznej, co tekst
oznaczał w starożytnym świecie, tak jak ja uczę was na tych zajęciach.
Teraz myślę, że to dla mnie doskonały układ: używać metody historycznokrytycznej do nauki, ponieważ to jest świecka instytucja. Nie zakładam, że
jesteście chrześcijanami, nie zakładam, że w ogóle jesteście religijni, nie zakładam,
że przychodzicie na te zajęcia z zamiarem studiowania Nowego Testamentu jako
dokumentu swojej wiary.

Dla niektórych to pewnie prawda, ale nie taka jest
struktura tego kursu, jak wyjaśniłem na początku semestru. Używam metody
historycznej jako sposoby, aby wprowadzić was w materiał, po prostu dlatego, że
jest łatwo zapoznać współczesnych studentów z dokumentem historycznym w ten
sposób. Powiedziałem też kilka razy ba zajęciach, że nie jest to jedyny sposób
odczytywania tych tekstów. W tym tygodniu będziemy mówić o tym, jakie są inne
sposoby. To właśnie zrobiłem w tej książce. W drugim rozdziale omówiłem teorie
interpretacji, niektóre omówię dzisiaj, teorię tekstową i teorię interpretacji. Trzeci
rozdział tej książki to przed-współczesna interpretacja Pisma: to rozdział, który
prosiłem o przeczytanie. Tam mówię o kluczowych postaciach spośród Ojców
Kościoła, takich jak Orygenes, Augustyn, Beda Czcigodny z Anglii, Bernard
z Clairvaux w średniowieczu, Tomasz z Akwinu. Pokazuję, jak ci ludzie czytali
Biblię przed wynalezieniem współczesnej metody historyczno-krytycznej. Nie
robię tego dlatego, że to interesujące. Umieszczam to w książce, ponieważ chcę
zasugerować, jak szkoły powinny zmienić swoje programy; jak chrześcijańskie
szkoły teologiczne powinny zmienić swoje programy, aby lepiej uczyć ludzi,
którzy będą pastorami, jak interpretować Pismo teologicznie, a nie tylko
historycznie.

Trzeci rozdział to epoka przed-współczesna.
Czwarty rozdział tej książki, którego nie przeczytacie, o ile nie zamówicie jej na
Amazon.com i przeczytacie we własnym czasie, to interpretacja teologiczna. Co to
znaczy, że teologiczna interpretacja tekstu nie jest taka sama, jak historyczna?
Wyjaśniałem to, dałem tego przykłady, i w ostatnim, piątym rozdziale książki,
przedstawiam, jak powinien wyglądać nowy program nauczania teologicznego
i jaka powinna być w nim rola Pisma. Mówię o tym, ponieważ chcę, abyście
wiedzieli, gdy będziecie czytać ten rozdział na środę, a chcę, żebyście go
przeczytali wcześniej, że nie będę omawiał wszystkiego z tego rozdziału. Więc
proszę, przeczytajcie go przed waszymi zajęciami w środę. Będę używał
przykładów wziętych z niego. Zdacie sobie sprawę, że to część większego mojego
projektu, w którym omawiam różnice między interpretacjami historyczną
i teologiczną. To jedna z rzeczy, o których będę mówił dzisiaj, jak również część
kwestii z drugiego rozdziału tej książki.

Co oznacza ten tekst? Jak możecie się dowiedzieć, co oznacza tekst? Trochę
mówiliśmy już o tym na tych zajęciach, ale dzisiaj się na tym skupimy. Kiedy
istnieją różne, czasem sprzeczne interpretacje tekstu, czy to Biblii, Konstytucji
Stanów Zjednoczonych, prawa stanowego, kontraktu biznesowego; kiedy mamy
dyskusję na temat interpretacji tekstu, jak rozstrzygnąć te dyskusje? Dwoje
uczciwych ludzi, oboje z dobrą wolą, oboje inteligentni, czytają ten sam tekst
i uznają, że mówi on o czymś zupełnie innym. Jak rozstrzygnąć dyskusje
o znaczeniu tekstu? Gdzie leży jego sens? Czy sensem jest to, co zamierzał autor?
Czy sensem jest znaczenie literalne, tak, jak byłoby do odczytane przez
wykształconego, inteligentnego człowieka władającego tym językiem? Czy
tekstom wolno mieć wiele znaczeń? Jakie rodzaje tekstów interpretuje się na jakie
sposoby? Wszystkie te pytania należą do filozoficznej dziedziny hermeneutyki,
albo teorii hermeneutyki, co jest po prostu stylowym sposobem powiedzenia
„teoria interpretacji”. I wyjątkowo termin „hermeneutyka” w kształceniu
teologicznym oznacza interpretację Biblii: jak powinno się to robić.
Poprzednio mówiłem pewnego razu o chrystologii adopcjonistycznej. Pamiętacie?
Powiedziałem, że byli pewni wcześni chrześcijanie, którzy nie wierzyli, że Jezus
był zawsze boski, ale że w pewnym momencie życia został zaadoptowany przez
Boga. Albo podczas narodzin, albo chrztu, albo zmartwychwstania. Cytowałem
Łukasza 3:22, gdzie, według Łukaszowej wersji chrztu Jezusa, głos z nieba
i przynajmniej jeden manuskrypt mówi: „Dzisiaj cię zrodziłem”. Pamiętacie?
Oczywiście, to cytat z psalmu 22. Ale osoba cytująca sugeruje, że Jezus został
zaadoptowany przez Boga, albo zrodzony przez Boga w chwili chrztu, nie podczas
narodzin czy wcześniej. I jeśli nie zgadzacie się z tą interpretacją, i jeśli jesteście
dobrymi ortodoksyjnymi chrześcijanami powinniście się nie zgodzić z tą
interpretacją, ponieważ nie taka jest ortodoksja. Ortodoksja to sposób, w jaki
myślimy teraz, on nie istniał w pierwszym wieku w pełni wykształconej formie.

Zajęło jej kilka wieków, aby się rozwinąć. Wtedy, jeśli jesteś ortodoksyjnym
chrześcijaninem, nie powinieneś wierzyć, że Jezus został zaadoptowany przez
Boga podczas chrztu. Gdyby ktoś przyszedł do ciebie z tekstem z Ewangelii
Łukasza, przekonując do chrystologii adopcjonistycznej, jak byś odpowiedział na
tę interpretację? Mógłbyś powiedzieć, na przykład: spójrzmy jak ta historia jest
opowiedziana u Marka albo w innych miejscach, gdzie nie ma „dziś cię
zrodziłem”. Powiedzmy, że użyjemy Marka, aby interpretować Łukasza, ale inny
interpretator może przyjść i powiedzieć: cóż, Marek nie mówi o tym, ale temu nie
zaprzecza. Łukasz oczywiście umieścił to z jakiegoś powodu.
Możesz też powiedzieć: cóż, pewnie Łukasz nie miał tego na myśli, autor Łukasza
chciał powiedzieć, ponieważ w innych fragmentach Łukasza i Dziejów zdaje się
akceptować, że Jezus był boski w jakimś sensie przed swoim chrztem, może
podczas narodzin, ponieważ anioł to ogłasza, i następuje kult Jezusa jeszcze wtedy.
Możesz powiedzieć: cóż, musimy patrzeć na inne części Łukasza, aby
interpretować ten werset, i nie brać go ot tak. Tamci mogą odpowiedzieć: a kto tak
powiedział? To najjaśniejsze z miejsc Łukasza, kiedy dokładnie Jezus zostaje
Synem Bożym. Nie zaprzecza to niczemu innemu u Łukasza, więc powinieneś
przyjąć ten werset jako bardziej znaczący, a nie tak, jak chcesz go przyjmować.
Jednym ze sposobów… nie wiem, czy mówiłem o tym wcześniej – mówiłem, że
pewni antyczni chrześcijanie skupili się na tej gołębicy zstępującej na Jezusa
podczas chrztu, prawda? Greckie słowo „gołębica” to peristera. Nie mówiłem o
tym wcześniej? Nie pamiętam, czy mówiłem o tym na jakichś innych zajęciach czy
nie. Greckie słowo na „gołębicę”, jest w tekście gdy gołębica zstępuje na Jezusa
podczas chrztu. Niektórzy chrześcijańscy egzegeci mówili, cóż, jeśli wziąć
wszystkie greckie litery – wiecie, greckie litery, tak jak hebrajskie, mają wartość
numeryczną – jeśli wziąć każdą z tych liter jako liczbę, i je zsumować, będzie to
równe 801. To dowód. To jest w tekście, 801. Nie wiecie, czym jest 801? Nie
znacie zbyt dobrze numerologii? Co, jeśli wam powiem, że 801 to suma z „alfa”,
ponieważ oczywiście jest, i jak myślicie, czym jest 800? Chcecie zgadnąć? Omega.
Alfa plus omega to 801. A co wiemy o alfa plus omega? To natura Boga, to
numeryczna wartość Boga i Chrystusa na końcu księgi Objawienia. Więc sięgnęli
do Objawienia, ostatniej części Objawienia, gdzie Bóg w pewnym momencie
mówi, i Jezus też, „Ja jestem alfa i omega”. Alfa i omega = 801. Peristera
zsumowana razem daje 801, to dowodzi pełni Boga, alfa i omega, zstępującej na
Jezusa w formie gołębicy podczas chrztu. To numeryczny, tekstowy dowód ich
chrystologii. To jest w tekście. Możecie powiedzieć: to nie jest to, co mówi sam
tekst. Ale oni mogliby powiedzieć, że oczywiście mówi, to tam jest, po prostu
dodaj te liczby, głupcze!

Rozumiecie, że my nie przyjęlibyśmy tej interpretacji tekstu, prawda? Ponieważ
nie korzystamy z takiej interpretacji, zwykle. Brzmi dla nas zbyt obco. Dla nas nie
taki jest sens tekstu: po prostu bawimy się nim. Bierzemy te liczby, a moglibyśmy
sprawić, że będą oznaczały rozmaite rzeczy. Wiecie, że jest wielu ludzi we
współczesnym świecie, chrześcijan, którzy nadal w to wierzą? Możecie kupić
książkę o tytule „Theomatyka”, która sumuje wszystkie litery Biblii na różne
sposoby i pokazuje, jak różne rzeczy numerycznie odnoszą się do innych, proroctw
i takich tam. Istnieją pobożni ludzie, którzy nadal z tego korzystają jako sposobu
interpretacji. Jak byście dyskutowali z taką formą interpretowania, jeśli chcecie
powiedzieć, że tekst tego nie mówi? Nie możecie niczego powiedzieć, co
dowiedzie osobie, która w to wierzy, że tekst tego nie mówi. Nie możecie po
prostu sięgnąć po Marka i powiedzieć: patrz, przeczytam ci, tekst tego nie mówi.
Oni powiedzą: ależ przeczytaj, oczywiście, że tekst to mówi! Przeczytałeś: liczby
są tam, gdzie czytałeś. Apelowanie do tekstu w żaden sposób nie rozstrzygnie
dyskusji na temat znaczenia tekstu, dopóki ty i inna osoba dzielicie podstawowe
założenia na temat tego, jaka jest poprawna interpretacja i co nie liczy się jako
poprawna interpretacja. Musicie dzielić założenia co do metody interpretowania,
zanim możecie zgodzić się co do znaczenia tekstu. To dowodzi, że tekst nie
kontroluje swojego znaczenia. Sens tekstu nie zawiera się po prostu w tekście, aby
zostać pasywnie dostrzeżony przez kogoś. Ty musisz go interpretować, i musisz
nauczyć się metod interpretacji, które są właściwe w twoim społeczeństwie dla
poszczególnego tekstu. Więc sposób, w jaki starożytni interpretują tekst, jak
pokaże ten przykład, nie jest tym sposobem, w jaki ja uczyłem was interpretować
tekst na tych zajęciach.

Co chcemy zrobić? Odłożyć naszą wyobraźnię na bok, gdy myślimy, co liczyło się
dla wczesnych chrześcijan jako dobra interpretacja tekstu, i gdy zobaczymy, jakich
metod używali. A potem musimy rozwinąć naszą wyobraźnię. To nie jest trudne,
ponieważ autorzy Nowego Testamentu sami sobie interpretują Pismo. Pamiętajcie,
autorzy nie interpretują Nowego Testamentu jako Pisma, ponieważ oni piszą Nowy
Testament. On jeszcze nie istniał jako Pismo. Gdy czytamy autora, u którego Jezus
interpretuje Pismo, to interpretuje on Stary Testament, czy jak mówią Żydzi –
Biblię Hebrajską. Dla nich to jest Pismo, żydowskie Pismo, to było całe Pismo,
które istniało dla najwcześniejszych chrześcijan – żydowskie Pismo. Kiedy
interpretują to, co my nazywamy dziś Starym Testamentem, nie interpretują
Nowego Testamentu. Ale to wspaniale, bo my mamy autorów Nowego
Testamentu, którzy zajmują się Pismem dla chrześcijan interpretując inne Pismo,
które było Pismem dla nich, więc możemy zobaczyć, jak to robili.
Spójrzmy na przykład na psalm… Cóż, już zrobiłem to, czego nie zrobię. Psalm
22, jeśli chcecie tak na niego spojrzeć, to psalm, który mówi o Jezusie. Widzicie,
sam to zrobiłem. On nie mówi o Jezusie. Psalm 22 w kontekście historycznym
mówi o królu Dawidzie albo jakiejś heroicznej postaci, która cierpi,
o sprawiedliwym, który cierpi. Mówi o kimś, czyje ręce i stopy są przebite, mówi
o podziale jego ubrania i rzucaniu losów o płaszcz, mówi o piciu mieszaniny octu
i żółci, i brzmi jak ktoś ukrzyżowany. I z pewnością wielu chrześcijan
interpretowało ten psalm jako proroctwo o ukrzyżowaniu Jezusa. Rzeczywiście,
kiedy widzimy ukrzyżowanie Jezusa, te różne rzeczy z Ewangelii świadczą, że
ukrzyżowanie Jezusa urzeczywistnia rzeczy z psalmu, ponieważ późniejszy autor
stwierdził: cóż, psalm 22 musi mówić o ukrzyżowaniu Jezusa. Więc dodał
szczegóły, aby pasowały do psalmu 22. W takim wypadku chrześcijańscy pisarze,
wyznawcy Jezusa, bardzo wcześnie uznawali, że ten tekst, ich święty tekst, nie
mówi o historycznym żydowskim królu, o którym tekst pierwotnie mówił, albo jak
my jako historycy-krytycy byśmy powiedzieli. Historyczni krytycy powiedzieliby:
Nie, psalm 22 nie mówi o Jezusie: mówi o jakimś królu w jakiejś sytuacji na
Bliskim Wschodzie, stulecia przed Jezusem. Nie tak robili wcześni chrześcijanie.
Oni mówili: nie, to musi mówić o Jezusie. Więc robią coś, co współcześni
historycy by odrzucili. Na moim wykładzie o średniowiecznej egzegezie będę
mówił o pewnych podstawowych założeniach współczesnej metody historycznokrytycznej, o których uczyliście się na tych zajęciach. I wyrażę to jasno, że
uczyliście się, abyście dobrze poznali tę metodę. Będę mówił, jak ta metoda
powstała we współczesnym świecie i dlaczego powstała. Powiemy o tym później.
Spójrzmy, jak autorzy Nowego Testamentu interpretują tekst. Spójrzmy na Marka
10, gdzie faryzeusze przychodzą i pytają Jezusa o rozwód. Czy w jego nauce jest
dozwolone, aby mąż rozwiódł się z żoną? Oczywiście, zauważcie, że to już
nakłada patriarchalny kontekst, ponieważ to nie jest kwestia, czy żona może
rozwieść się z mężem, ani jak oboje mogą się rozwieść. Już jesteśmy w
patriarchalnym kontekście, ponieważ pytanie jest sformułowane jako: czy jest
dozwolone, aby mąż rozwiódł się z żoną? Spójrzmy na 10:3 Odpowiadając zapytał
ich: «Co wam nakazał Mojżesz?». Och, to dobrze. Zajrzyjmy do Pisma. Pismo
pewnie powie, czy Bóg dozwala na rozwody. Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił
napisać list rozwodowy i oddalić». Jezus mówi, cóż, to wasza odpowiedź. Nie! Nie
to mówi Jezus, prawda? Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na
zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku
stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę. Cóż, to brzmi jak cytat.
Skąd? Nie słyszę!
– Z Księgi Rodzaju.

Dziękuję. Nie zadaję pytań, aby rozmawiać sam ze sobą. Wiem, że to retoryczne
pytania, ale odpowiadajcie tak czy inaczej, dobrze? To cytat z Rodzaju, ale potem
dalej: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną. To
również – powiedzcie!
Z Księgi Rodzaju. Ale czy to są dwa cytaty z tej samej części Rodzaju? Nie.
Pochodzą z różnych rozdziałów. Zauważcie, co się tu dzieje. Jezus najpierw mówi:
„Co napisał Mojżesz?”, co wydaje się mówić: „Okej, spojrzymy do Pisma i Pismo
powie nam, i to nam da… Czytajmy Pismo jak podręcznik i ono powie nam, czy
rozwód jest dozwolony. Potem cytują to, co jest Pismem. Cytują Powtórzonego
Prawa 24, w Prawie Mojżesza stoi: jeśli mąż chce się rozwieść, to w porządku, ale
musi jej dać pisemny list rozwodowy, odesłać ją, i ona jest wolna, aby poślubić
kogoś innego. Ale jeśli jest rozwiedziona z drugim mężem, nie może wrócić
do pierwszego. Innymi słowy: Prawo mówi, możesz rozwieść się z żoną, ale gdy
już się rozwiedziesz, i ona jest z kim innym, nie możesz wziąć jej z powrotem. Tak
mówi Prawo Mojżesza. Cytują tekst, który mówi o rozwodzie. Jezus nie akceptuje
tego tekstu, i jego interpretacja odsuwa Prawo – tę regułę, bo mówi: cóż, to było
ustępstwo, które uczynił Mojżesz z powodu zatwardziałości serca, to nie była tak
naprawdę wola Boga. Wola Boga wyraża się w innym tekście, i ja zacytuję wam
ten tekst.

Ale gdzie w Rodzaju 1 i 2 jest wspomniany rozwód? Nigdzie. Fragment Rodzaju,
który cytuje Jezus, nie mówi o rozwodzie, tylko o małżeństwie. Rodzaju nie
zakazuje rozwoju explicite, tylko mówi: mężczyźni i kobiety będą się łączyć
i poślubiać. Bóg uczynił ich mężczyznami i kobietami, mężczyzna opuści swoich
rodziców i połączy się z żoną. Nie ma w Rodzaju nic – Jezus po prostu łamie jedną
z większych zasad interpretacji tekstu teorii hermeneutycznej, obowiązującej nie
tylko we współczesnym świecie, ale i w starożytnym, to jest: interpretuj niejasne
przez odniesienie do jasnego. Innymi słowy, jeśli masz tekst, który niełatwo
zinterpretować, to według starożytnych możesz udać się do innego tekstu, który
wyjaśni ten niejasny tekst. Jeśli masz jasny tekst, nie szukaj niejasnego, aby
wyjaśnić jasny niejasnym. To oczywiście wbrew zdrowemu rozsądkowi, prawda?
Ale dokładnie to robi tutaj Jezus. Czuje, że ma prawo odrzucić jasne nauczanie,
które dopuszcza rozwód, i szuka dwóch innych fragmentów, które nie mówią nic o
rozwodzie, a potem używa ich, aby wyjaśnić wolę Boga. Oczywiście, przez to
dodaje do tekstu. Po prostu dodaje do Rodzaju tekst, który nie tylko mówi
o małżeństwie, ale też, wobec tego, naucza przeciwko rozwodom. Zatem, gdy ty i
ja czytamy tekst Rodzaju, nie widzimy w nim nic o rozwodzie. To pokazuje, że
sam Jezus interpretuje Pismo w sposób, który byłby współcześnie całkowicie
niedopuszczalny dla większości uczonych w Piśmie, którzy będą mówić: nie,
łamiesz kilka zasad interpretacji!
Tę kwestię znajdziemy w wielu miejscach. Pamiętacie Galatów? Czytałem wam
Pawłową interpretację Hagar i Sary z Rodzaju. Pamiętacie tę historię? Abraham
poślubił Sarę, ona nie mogła mieć dzieci, była bezpłodna. Przynajmniej w
antycznym świecie to zawsze była wina kobiety, to kobiety były bezpłodne, nie
mężczyźni, według tamtego sposobu myślenia. Oczywiście my teraz sądzimy
inaczej, ale oni tak uważali: Sara była bezpłodna. Abraham miał dziecko z Hagar,
niewolnicą Sary. I Paweł, zamiast uznać Sarę za symbol judaizmu, Tory,
Mojżesza, Prawa i Jerozolimy, utożsamił Hagar z Prawem, ludem żydowskim
i Jerozolimą, Jerozolimą żydowską. Paweł również mógł zupełnie swobodnie
wywrócić tekst Rodzaju, który mówił tylko o tym, jak Abraham spłodził
potomków, jednego z żoną i drugiego z niewolnicą – i wywrócić go jako alegorię
gojów i Żydów, i jak nie-Żydzi zostali włączeni w Izraela, a część Izraela została
odrzucona przez Boga, a Prawo – odłożone na półkę. Paweł również interpretuje
Pismo w sposób, który wydaje nam się nie tylko swobodny, ale i dziwaczny, o ile
nie przyzwyczaimy się do tej starożytnej praktyki.
Spójrzmy teraz do Hebrajczyków, bo ten list jest jednym długim kazaniem, które
jest przy okazji interpretacją żydowskiego Pisma. Co dziwne, Hebrajczyków
używa interpretacji żydowskiego Pisma, aby przeciwstawić się znaczeniu
żydowskiego kultu i tradycji. Po pierwsze, czym jest Hebrajczyków, a czym nie
jest? Powiedziałem na początku tego semestru, był nazywany Listem do
Hebrajczyków, Listem do Żydów, i powiedziałem, że nie był żadnym z nich. To
nie jest list. Tak naprawdę, nawet sam tekst mówi nam w rozdziale 13, że jest
kazaniem: „słowem zachęty”, jak mówi w 13:22. To nie jest list, ma tylko dodane
zakończenie jak w liście, ale nie jest to tak naprawdę list, to kazanie, i nawet
wygląda, jakby było napisane tak, aby je głośno wygłaszać.
Nie jest również Pawła. Nie głosi, że pochodzi od Pawła, ale niektórzy
chrześcijanie przez wieki zakładali, że napisał je Paweł, i dlatego zostało
dołączone do listów Pawłowych. Zauważcie, że Hebrajczyków to długi dokument,
i mówiliśmy, że kanoniczny układ listów Pawła w NT wyznaczają długości ksiąg.
Nie przestrzegają kolejności chronologicznej: Rzymian jest pierwszy, bo jest
najdłuższy, i następne listy w kanonie mniej więcej, z paroma wyjątkami, ułożone
są według długości. Ostatni jest Filemona z trzynastu listów Pawła, i oczywiście
jest bardzo krótki, jedna strona. Potem mamy Hebrajczyków, dużą księgę, więc
wyraźnie została ona dołączona do listów, chociaż nie głosi, że napisał ją Paweł,
a pewni ludzie myśleli, że to zrobił. Tak naprawdę niektórzy uważali, że tak
dostała się do kanonu – był to kontrowersyjny list, więc niektórzy nie chcieli go w
kanonie. Niektórzy uważają, że dostał się do kanonu właśnie dlatego, że byli tacy,
co twierdzili, że pochodził od Pawła. Kto mógł go napisać, jeśli nie zrobił tego
Paweł? Wiele osób zgaduje. Niektórzy mówią, że napisał go Łukasz, bo wygląda
na bardzo dobrą grekę. Na przykład, część ksiąg NT napisana jest bardzo kiepską
greką. Apokalipsa jest napisana kiepską greką. Tak?
– Więc to znaczy, że autor [niesłyszalne]?
– Cóż, czasem twierdzi się, że to był Łukasz, lekarz, autor Ewangelii i Dziejów,
i również Hebrajczyków. Inni powiedzą, że autorem był ten, kto napisał Łukasza,
chociaż nie wiemy, kto to był. Więc są takie różne teorie. Ponieważ list do
Hebrajczyków wygląda, jakby zawierał trochę Pawłowej teologii, skłoniło to ludzi,
by mówić: skoro Łukasz był towarzyszem Pawła, mimo że jego Ewangelia nie
została napisana przez Łukasza, to skoro Łukasz był bardziej wykształcony, jako
lekarz w Dziejach, może to on napisał Hebrajczyków? Jest wiele teorii. Niektórzy
mówili: Apollos, ponieważ Apollos jest nazywany w Dziejach tym, kto ma dar
wymowy. To wielki retor. Apollos jest pokazany w Dziejach jako wielki retor.
Cóż, tu jest dobra retoryka, więc ktoś mógłby powiedzieć: może to Apollos, i po
prostu się nie podpisał? Inni mówią: może Barnaba? Pamiętacie, ono nazywa się
„słowem zachęty”, a w Dziejach imię Barnaby znaczyło „syn zachęty”, więc inni
sądzą, że może to on napisał. Inni zaś – ktoś ostatnio pytał, czy kobieta mogła
napisać Dzieje Pawła i Tekli, i powiedziałem, że raczej nie, skoro jest
drugowieczny autor, który twierdzi, że wie, kto to napisał. To niejasne. Pewni
ludzie mówią, że Pryska mogła być autorką tego listu, więc może kobieta napisała
księgę naszego Nowego Testamentu? Problem z tymi sugestiami jest taki, że to
zgadywanka. Nie mamy żadnego dowodu, ani z samego listu, ani z całej
starożytności. Najzmyślniejszy antyczny egzegeta, Ojciec Kościoła o imieniu
Orygenes, przekazał kilka domysłów, kto mógł to napisać, i w końcu napisał: Bóg
jeden wie. Bóg wie, kto jest autorem Hebrajczyków, i tylko On wie, kto to napisał.
To słowo zachęty, to kazanie. Używa stylu hellenistycznych Żydów – stylu
i retoryki, i technik egzegetycznych hellenistycznych Żydów. To przykład
żydowskiego platonizmu, albo popularnego platonizmu, który przeciwstawia sobie
to, co rzeczywiste i to, co wyobrażone, wieczne i czasowe. To, co duchowe, jest
wyższe niż to, co fizyczne, co jest cieniem. Dlatego macie to, co duchowe,
przeciwstawione cieniom rzeczy. Te wszystkie dualizmy pochodzą z popularnej
platońskiej retoryki tych czasów. Więc – to nie oznacza, że napisał to Żyd. Mógł to
napisać goj, który akurat dobrze znał żydowskie Pismo i wybrał ten rodzaj
żydowskiej egzegezy, z którego korzystał.

Muszę dodać, że ta technika egzegetyczna nie była czymś wyjątkowym dla
Żydów. Grecy również czytywali takie teksty. Było wiele sposobów czytania
Homera, na przykład: Iliady czy Odysei, jako alegorii nauk fizycznych. Różni
bogowie oznaczali powietrze lub ogień, lub inne żywioły. W pierwszym wieku,
gdy powstało to kazanie, ten sposób interpretowania tekstów był już dobrze znany
ludziom wykształconym, nie tylko Żydom. Ale Żydzi też go używali do czytania
Pisma. Najbardziej sławnym był Filon z Aleksandrii, który żył trochę przed
czasami Pawła. W sumie żył w tych samych czasach, ale zapewne umarł, zanim
umarł Paweł. Filon… – mamy mnóstwo tekstów, w których interpretował
żydowskie Pismo dzięki tej metodzie alegorycznej, między innymi.
Nakreśliłem wam zarys listu do Hebrajczyków. Spójrzmy w niego. Chcę przejść
przez niego szybko, bo jedną z rzeczy, którą natychmiast zauważycie w tekście jest
to, że jest dokładnie ustrukturyzowany. Czytając za jednym posiedzeniem możecie
tego nie załapać, więc nakreśliłem ten zarys i opowiem wam o nim. Po pierwsze,
jest tu wprowadzenie i teza, pierwsze dwa wersety, zacznijmy od nich. Chciałbym
znać Nowy Testament jak piosenkę, żebym mógł wiedzieć, gdzie znaleźć
Hebrajczyków… „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do
ojców przez proroków”. Wiemy, że będzie mowa o przesłaniu od Boga danym
żydowskim prorokom. „… a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez
Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył
wszechświat”. Autor przeciwstawi to, co powiedzieli dawniej prorocy z tym, co
uczniowie Jezusa dowiedzieli się od Niego. Już jest kontrast – to temat całego
kazania, stare i nowe, wyższość nowego nad starym.

Następna część, część druga w waszych materiałach, wprowadza wyższość Jezusa.
Pierwsza część, od 1,3 do 2,18 mówi, że Jezus jest wyższy od aniołów: „Do
którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: Ty jesteś moim Synem”?
Bierze cytat z psalmów, gdzie Bóg mówi do Dawidowego króla, uznaje to za
odniesienie do Jezusa, i twierdzi, że Bóg nigdy nie obiecywał takich rzeczy
aniołom, więc Jezus jest wyższy od aniołów. B, od 3,1 do 4,13, Jezus jest wyższy
niż Mojżesz, więc pokazuje, przez cytaty z Pisma, że Bóg mówi do Jezusa tak, jak
nie mówił do Mojżesza ani Jozuego. Oczywiście Jozue to ten, który objął rolę
Mojżesza, więc obejmuje to wyższość Jezusa nad oboma: Mojżeszem i Jozuem. I
potem C, od 4,15 do 5,10, Jezus jest wyższy niż dawne arcykapłaństwo, niż
żydowscy arcykapłani.

Potem mamy, pogrubiłem to, dygresję. Rodzaj ekskursu od głównej narracji. To
bardzo ważne, bo te zręczne dygresje zapowiadają coś, co nadejdzie później w
kazaniu. Ta mówi o Melchizedeku. Ten mały ustęp po 5,10 zapowiada to, co
znajdziemy w części V, dalej w materiałach. Zapowiada Melchizedeka. Potem
macie III, dygresję od 5,11 do 6,12, i potem dłuższą dygresję, zaproszenie do
wyższej nauki. Autor mówi, że trzeba przestać być dzieckiem, pić mleko, trzeba
jeść mięso, aby przejść do wyższych rzeczy. To dygresja, która jest zaproszeniem.
Potem jest inna zapowiedź, wspomnienie przykładów wiary w 6,12 zapowiada to,
co w części VII poniżej: daje tam długą listę przykładów wiary z żydowskiego
Pisma. Potem IV, wprowadzenie do drugiej połowy kazania, które jest
zapewnieniem: „Możemy być pewni, jako uczniowie Jezusa, że…”. Więc 6,13-
6,20 to wprowadzenie do drugiej połowy kazania.

Potem sekcja V, Jezus porównany do Melchizedeka. Za chwilę o tym powiem
więcej. Po pierwsze, Melchizedek jest wyższy od Abrahama i kapłaństwa lewitów
w 7,1-14. Potem Jezus jest nowym Melchizedekiem, 7,15-28. VI, rzeczywistość
porównana do cienia. I teraz tutaj macie: to, co rzeczywiste, jest zawsze wyższe od
cienia. Więc autor czyni Jezusa, liturgię, służbę, kult sprawowany przez Jezusa
lepszym od cienia, czyli wcześniejszego arcykapłaństwa i liturgii świątynnej.
Macie tu porównanie między ziemską i niebiańską liturgią. Potem sekcja VII,
nazywana parenezą, to greckie słowo oznacza „pouczenie etyczne”. Mówiłem o
tym wcześniej, gdy mówiłem o Jakubie. Więc to jest parenetyczna część kazania.
„Więc, róbmy to” mówi w rozdziale 10,19. Macie a) wprowadzenie, b) polecenie
wykonywania mimo cierpień, c) kilka przykładów wiary w rozdziale 11. Rozdział
11 to lista przykładów wiary z Pisma. d) rozdział zachęcający, rozdział 12, potem
praktyczna szczegółowa pareneza w rozdziale 13. Potem wezwanie do porzucenia
świata, 13,8-16, do którego zaraz wrócę. Potem zakończenie i błogosławieństwa.
Zauważcie, co tu mamy. To dobrze ustrukturyzowana, dobrze zaplanowana mowa.
Nawet zawiera zapowiedzi tego, co będzie później, i wspomnienia tych, które już
były wcześniej. Tezą tego listu jest wyższość Jezusowej liturgii, to greckie słowo,
stąd używane jest i po polsku. Oznacza służbę kultową, więc to to, co się robi
podczas kultu. Robicie znak krzyża? Kłaniacie się? Klękacie? Jakie mówicie
modlitwy? Co mówi modlitewnik, i inne tego typu rzeczy? To wszystko składniki
liturgii po polsku, ale pochodzi to z greckiego słowa, które miało szersze
znaczenie. Oznaczało jakąkolwiek służbę. Na przykład, gdy bogacz przekazuje
pieniądze miastu na wielką ofiarą, paradę, święto, to nazywano liturgią. To była
służba bogom, ale też i miastu. Stąd miała szersze znaczenie służby i kultu, i tego
typu rzeczy, i to greckie słowo tutaj oznacza służbę. Słowo liturgos, to samo tylko
z –os na końcu, oznacza „służącego”, i tak też autor nazywa aniołów w 1,7 i 1,14.
Więc aniołowie są sługami, używa tego samego słowa.
W większości Hebrajczyków więc, następuje porównanie dwóch liturgii. Jedna:
Mojżesza i Świątyni, tych z Biblii Hebrajskiej; druga: Jezusa i jego kapłaństwa. Tu
mamy kolejne greckie słowo. Dostajecie tyle greckich słów, że możecie na
przyjęciach onieśmielać swoich przyjaciół i zdobywać nowe prace. Wiecie, że
banki na Wall Street będą pod wrażeniem tych greckich słów, prawda? To słowo
na „porównanie” to synkrisis. Mamy takie słowo? Nie mamy takiego słowa u nas,
prawda? Nie „synkretyczny”, to co innego niż synkrisis. Pochodzi z greckiego
słowa „sąd”, krisis, stąd „kryzys”, czyli jakiś sąd czy krytyczny moment – oraz
greckiego słowa „współ-”. Gdy osądzacie coś wobec czegoś innego, to
porównanie. Więc synkrisis to retoryczny termin w antycznym kształceniu,
opisujący ten rodzaj mowy: porównanie jednej rzeczy z inną. Gdybyście byli
uczniami wyższych klas, znalibyście style retoryczne, uczylibyście się, jak pisać
mowy synkrisis, mowy porównujące. Tak jak w liceach byliście uczeni esejów,
porównujących i kontrastujących, prawda? To ta forma, tym jest Hebrajczyków, to
mowa w stylu synkrisis.
Zauważcie, jakimi środkami się posługuje. Spójrzcie na Hebrajczyków 8,7. Autor
dowodzi wam, słuchaczom – oczywiście nie potrzebujecie wielu dowodów, bo już
jesteście chrześcijanami! Nie słuchalibyście tego kazania, gdybyście nie wierzyli.
Stara się przekonać was, że to, co macie w Jezusie, jest wyższe niż cokolwiek
Żydzi mogliby wam dać w kwestii liturgii. Hebrajczyków 8,7, mówi, skąd
możemy wiedzieć, że jest wyższe? „Gdyby bowiem owo pierwsze było bez
nagany, to nie szukano by miejsca na drugie”. To interesujące. Mówi: ponieważ
chrześcijaństwo istnieje, to dowodzi, że jest wyższe od judaizmu, bo w
przeciwnym razie Bóg by go nie stworzył. Więc samo istnienie drugiej liturgii,
mówi, drugiej służby – kapłaństwa zapoczątkowanego przez Chrystusa, sama jego
egzystencja dowodzi, według autora, wyższości wobec tego, co zastąpiła!
Przede wszystkim dowodzi tego przez cytowanie Pisma, więc spojrzymy na kilka
przykładów. Aż dotąd cytował teksty z Biblii Hebrajskiej. Właściwie cytuje je z
Biblii Greckiej [Septuaginty], zapewne nie znał hebrajskiego; cytuje z greckiego
przekładu hebrajskich pism. Większość z nich nie mówi nic o świątyni. Możecie
przeczytać, jak mówi o arcykapłaństwie i jak ono wyglądało – nawet mówi o
budynku. On nie mówi o świątyni w Jerozolimie. Mówi o przybytku, o wielkim
namiocie opisanym w Wyjścia, ponieważ tego używali Izraelici, gdy szli przez
pustynię do ziemi obiecanej. Zbudowali go według instrukcji Mojżesza,
otrzymanych od Boga, dokładnie tak, jak wielki namiot miał wyglądać, z jakich
był materiałów, jakie miał dekoracje, jego konstrukcję, podział na części. Jak
wierzyli, tam właśnie Bóg Jahwe mieszkał w obozie, z nimi, kiedy wędrowali
przez pustynię. Autor przeczytał opis przybytku z Wyjścia, i przeczytał opis
kapłaństwa: co kapłani powinni nosić, co powinni robić, i ofiary. I mówi:
prawdziwe znaczenie tego wszystkiego nie dotyczy starożytnych Izraelitów na
pustyni; to mówi o nowym domu Boga, nowym przybytku Boga. Mówi o
kapłaństwie Chrystusa jako nowym kapłaństwie. Więc wszystko, co przeczytał w
Wyjścia, czyta przez soczewkę samego Chrystusa. Chrystus staje się soczewką,
przez którą te teksty mogą być czytane.

Co Bóg mówi do kogoś – zauważcie, że autorem Pisma nie jest, u Hebrajczyków,
koniecznie Mojżesz, chociaż Mojżesz je spisał. Autorem Pisma jest Bóg, albo
Duch Święty. To może nawet odnosić się do Chrystusa w 11,26, Chrystus może
mówić przez Pismo. Bóg, albo Duch Święty, albo Chrystus, to faktycznie autorzy
tekstu, nawet jeśli miał on ludzkich autorów. To pokazuje odmienny świat niż ten
współczesny. Autor nie przejmuje się tym, co ludzki pisarz myślał, albo co ludzki
autor zamierzał. Wierzy, że Bóg jest autorem tekstu, więc można poznać umysł
Boga czytając sam tekst. Bóg jest autorem tekstu, centralna rola Chrystusa jest
kluczem do interpretacji. Od samego początku. Mówi na początku – pamiętacie na
wstępie, dowiedzieliśmy się tego teraz przez Syna, nie przez proroków, nie tylko
przez proroków.
Spójrzmy na szczególny fragment, i powiemy o nim krótko, i potem przestanę, i
jeśli będzie trzeba do tego wrócić na początku następnych zajęć, to wrócę, bo chcę
powiedzieć jeszcze o kilku rzeczach. Spójrzcie na rozdział siódmy: tam, gdzie
mówi o postaci Melchizedeka.
„Ten to Melchizedek, król Szalemu, kapłan Boga Najwyższego, wyszedł na
spotkanie Abrahama, wracającego po rozgromieniu królów, i udzielił mu
błogosławieństwa. Jemu Abraham także wydzielił dziesięcinę z wszystkiego.”
Historia odnosi się do Rodzaju. Abraham poszedł, aby uwolnić uprowadzonych
krewnych. Zebrał małą armię. Poszedł, pokonał zjednoczonych królów, odzyskał
krewnych, zdobył niewolników, wyzwolił wszystkich, zebrał łup, wraca do domu.
Przychodzi na miejsce nazwane Szalem, czyli Jeruzalem. Oczywiście Szalem
oznacza „pokój”, szalom, ale autor uznaje Melchizedeka za króla Szalem i łączy je
z Jerozolimą. Abraham daje mu dziesięcinę z łupów wojennych jako dar. Innymi
słowy, Abraham uznaje Melchizedeka za kapłana Jahwe. I daje mu łup wojenny.
„Jemu Abraham także wydzielił dziesięcinę z wszystkiego. Imię jego najpierw
oznacza króla sprawiedliwości…”
Melech po hebrajsku oznacza „król”, zedek oznacza „sprawiedliwość”. Autor
używa greki, ale zna kluczowe słowa, zna dość hebrajskiego, aby wiedzieć, jak
interpretować to słowo „Melchizedek” jako „król sprawiedliwości”. Uznaje, że to
imię ma ukryte znaczenie. Potem nazywa go królem Szalemu. Cóż, szalom
oznacza „pokój”, więc uznaje, że jest również królem pokoju. Potem bierze to
„Bez ojca, bez matki, bez rodowodu, nie ma ani początku dni, ani też końca życia”.
Czemu to mówi? Cóż, Melchizedek pojawia się w Rodzaju bez naszej uprzedniej
wiedzy o nim. Pamiętacie, jak w Rodzaju i innych partiach Biblii Hebrajskiej stoi:
„ten a ten zrodził tego a tego”, mówią ci cały rodowód wszystkich. Mówią, kto jest
ojcem wszystkich, łącznie z ich imionami, syn tego a tego, to odniesienie do ich
ojców i przodków. Autor zauważył, że Melchizedek pojawia się w tekście znikąd,
więc uznaje to za znak, że Melchizedek nie miał ojca ani matki. Pojawił się sam z
siebie. Nie ma potomków, bo nie się wymienieni w tekście. Cóż, kto jeszcze jest
królem sprawiedliwości, królem pokoju? Kto jeszcze nie ma ludzkiego ojca,
ludzkiego ojca w normalny sposób? Kto nie ma genealogii? Kto jeszcze nie ma
końca dni ani końca życia? Cóż, Jezus! Więc Melchizedek to zapowiedź, znak
Jezusa!

Patrzcie, jaki jest wielki! Nawet patriarcha Abraham dał mu dziesięcinę. I ci
potomkowie Lewiego, którzy otrzymali urząd kapłański, zbierali dziesięcinę od
ludzi, ich krewniaków, i oni pochodzili od Abrahama. Ale ten człowiek, którzy nie
należy do ich rodu – Melchizedek nie był Żydem, oczywiście nie jest z linii
Abrahama – zebrał dziesięcinę od Abrahama i pobłogosławił tego, kto otrzymał
obietnicę. To ponad wszelką wątpliwość, że niższy jest błogosławiony przez
większego. W jednym wypadku dziesięciny otrzymują ci, którzy są śmiertelni, w
innym – ten, o którym świadczy się, że żyje. Ktoś może nawet powiedzieć, że sam
Lewi – ojciec żydowskich kapłanów, którzy zbierali dziesięcinę – płacił
dziesięcinę przez Abrahama, bo był w łonie swego przodka, gdy spotkał
Melchizedeka.

Wyjaśnimy więc, co się tu dzieje. To wiąże się ze starożytną teorię genetyki, małą
biologią. Według tych idei, wewnątrz każdego mężczyzny znajdują się nie
pływające plemniki, ale homunkulusy, małe osoby, tycie tycie postacie ludzkie. W
ciele Abrahama były miliony malutkich, tycich ludzi. Starożytna teoria
ginekologiczna mówiła, że w każdym mężczyźnie znajdują się wszyscy jego
potomkowie, których będzie posiadał. Jego synowie, córki, wnuki, prawnuki,
wszyscy jego potomkowie istnieją w jego ciele. Abraham nosił, w swoim ciele,
tych wszystkich tycich, tycich, tycich Żydów, wszystkich, którzy się narodzą.
Więc Lewi, który był głównym arcykapłanem, który potem – pierwszym
kapłanem, wszyscy potomkowie Lewiego z ciała Lewiego, byli w ciele Lewiego,
nawet gdy ciało Lewiego było w ciele Abrahama. Więc nawet kapłani lewitów,
wszyscy złożyli hołd Melchizedekowi, kiedy Abraham złożył hołd
Melchizedekowi, ponieważ wszyscy byli w ciele Abrahama, gdy Abraham złożył
hołd, czy dał dziesięcinę Melchizedekowi.

Zauważcie, co to znaczy. Wszyscy Żydzi, cały Izrael, kto tylko istniał wtedy i kto
tylko istnieje, byli w ciele Abrahama, gdy ten dał dziesięcinę Melchizedekowi.
Melchizedek nie był Żydem. To dowodzi – autor to mówi, zauważcie –
Melchizedek też błogosławi Abrahama. Cóż, jeśli jesteś pobłogosławiony przez
kogoś, to ten ktoś nie jest od ciebie niższy. Ty jesteś błogosławiony przez biskupa.
Co dowodzi, że biskup, błogosławiąc cię, jest wyższy od ciebie. To dowodzi, że
Melchizedek był wyższy od Abrahama. Więc kiedy Abraham dał dziesięcinę
Melchizedekowi, i Lewi w ciele Abrahama dawał dziesięcinę Melchizedekowi – to
dowodzi, że samo żydowskie kapłaństwo uznaje wyższość kapłaństwa
Melchizedeka. Cudowny mały dowód z Pisma! Następnym razem zacznę zajęcia
od zakończenia listu do Hebrajczyków, i potem odłożymy to na bok jako przykład
starożytnej egzegezy chrześcijańskiej. Chcę, abyście przeczytali ten rozdział
online, bo on mówi o późnej chrześcijańskiej egzegezie aż do czasów
średniowiecznych.

Dale-B-Martin

Dale B. Martin

Dale B. Martin jest profesorem religioznawstwa na Uniwersytecie Yale. Kształcił się na Uniwersytecie Abilene Christian, Princeton Theological Seminary i Uniwersytecie Yale. Wydał opracowania badawcze na tematy jak: Nowy Testament, początki chrześcijaństwa, świat grecko-rzymski, starożytna rodzina oraz płeć i seksualność w starożytnym świecie. Profesor Martin otrzymał stypendia od National Endowment for Humanities, Fulbright Commission, Alexander von Humboldt Foundation i Lilly Foundation. Jest członkiem American Academy of Arts and Sciences (wybrany na 2009).