Czytając Nowy Testament napotykamy na miejsca, które muszą budzić zaskoczenie. W przypadku Ewangelii Marka może to mieć miejsce już na samym początku, gdzie Jezus daje się ochrzcić Janowi Chrzcicielowi, który chrzcił na odpuszczenie grzechów. U Mateusza i Łukasza mamy do czynienia z genealogią Józefa, która nie bardzo wiadomo po co jest, jeśli Józef nie był ojcem Jezusa. Czytając opowieści o pustym grobie, zauważymy, że wersje ewangelistów różnią się między sobą w bardzo istotnych szczegółach. Te przykłady nie tylko nie wyczerpują tematu, ale także nie reprezentują problemu według wielu badaczy najważniejszego. Tym, co często daje czytelnikom do myślenia, jest zapowiedź Jezusa, że za czasów jemu współczesnych nastąpi apokaliptyczny koniec świata. Dzieje się tak dlatego, że – jak ogólnie wiadomo – świat nadal istnieje.
Analizę fragmentów mówiących o rychłym końcu świata nie zaczniemy jednak od słów przypisywanych Jezusowi, ale od najstarszego dokumentu chrześcijańskiego, czyli od 1. Listu do Tesaloniczan.
To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami! (1 Tes 4, 15-18).
Chociaż „dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy” (1 Tes 5, 2), czyli dokładna data nie jest znana, to w zacytowanym fragmencie Paweł z Tarsu najwyraźniej przekazuje adresatom swojego listu przekonanie, że powrót Jezusa nastąpi jeszcze za ich życia. To powtórne przyjście, czyli Dzień Pański, według Nowego Testamentu – o czym dokładniej będzie dalej – związane jest z apokaliptycznym końcem świata, wskrzeszeniem zmarłych i sądzeniem żywych i umarłych. Podobne przekonanie wyraża autor 1. Listu Jana:
Dzieci, jest już ostatnia godzina, i tak, jak słyszeliście, Antychryst nadchodzi, bo oto teraz właśnie pojawiło się wielu Antychrystów; stąd poznajemy, że już jest ostatnia godzina (1 Jn 2, 18).
Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta, który – jak słyszeliście – nadchodzi i już teraz przebywa na świecie” (1 Jn 4,3).
Podobnie autor Listu do Efezjan uważa, że Antychryst już jest, chociaż dla przeciwnika Boga nie używa nazwy Antychryst, lecz „Władca mocarstwa powietrza”:
I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu (Ef 2, 2).
Czas końca świata to – jak to ujmuje Słownik Teologiczny 1 Ks. Andrzej Zuberbier, Słownik Teologiczny, Księgarnia Św. Jacka Katowice 1985, s. 30 w objaśnieniu hasła „Apokaliptyka” – „czas panowania grzechu, szatana i mocy ciemności”. W „dniach ostatnich” spodziewano się antychrystów-ludzi, zwodzicieli, którzy będą głosić fałszywe nauki o Jezusie oraz głównego Antychrysta bezpośrednio przed powrotem Jezusa. Skoro nowotestamentowi autorzy w swoich czasach i w swoim otoczeniu dopatrywali się działalności tych sił, to najwyraźniej – jak Paweł z Tarsu – przekonani byli o rychłym powrocie Jezusa, a co za tym idzie o bliskości końca świata.
Z tymi oczekiwaniami wiąże się potrzeba bycia przygotowanym i potrzeba odpowiedniego sposobu życia, na co zwraca uwagę Paweł z Tarsu w 1. Liście do Koryntian:
Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata (1 Kor 7, 29-31).
O bliskości czasu, kiedy Jezus powróci, zapewnia też autor Listu do hebrajczyków:
Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się (Hbr 10, 37).
A także autor Listu św. Jakuba:
Trwajcie więc cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana. Oto rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi, dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny. Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze, bo przyjście Pana jest już bliskie (Jk 5, 7-8).
Z upływem czasu wierni najwyraźniej zaczynali się niecierpliwić, skoro w 2. Liście Piotra czytamy:
To przede wszystkim wiecie, że przyjdą w ostatnich dniach szydercy pełni szyderstwa, którzy będą postępowali według własnych żądz i będą mówili: Gdzie jest obietnica Jego przyjścia? Odkąd bowiem ojcowie zasnęli, wszystko jednakowo trwa od początku świata. (…) Niech zaś dla was, umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia (2P 3, 3-9).
Co nam mówi powyższy fragment? Po pierwsze, że głoszono rychły powrót Jezusa. Po drugie, że wbrew obietnicom to się nie stało. Po trzecie, że nastały dni ostatnie, skoro pojawili się szydercy.
Idea Pawła?
Powyższe fragmenty Nowego Testamentu nie pozostawiają wątpliwości, że ich autorzy byli przekonani, że apokaliptyczny koniec świata oraz wszystko, co się z tym wiązało, wydarzy się już wkrótce, prawdopodobnie jeszcze za ich życia. John N.D. Kelly w Początkach doktryny chrześcijańskiej napisał, że pierwsza generacja chrześcijan miała pewność życia w wieku mesjańskim. Według niego „cztery główne momenty dominują w eschatologicznym oczekiwaniu wczesnej chrześcijańskiej teologii: ponowne przyjście Chrystusa, to jest paruzja, zmartwychwstanie, sąd i zakończenie się katastrofą obecnego porządku świata.”
David Stern w Komentarzu Żydowskim do Nowego Testamentu pisze, że
Niektórzy w Tesalonice najwyraźniej tak bardzo spodziewali się rychłego powrotu Jeszui i końca dziejów lada moment, że przestali pracować.
Czy to automatycznie oznacza, że taka była nauka Jezusa? Nie. Przecież mogło to być jedynie wyrazem błędnych przekonań pierwszych chrześcijan, ich nieuzasadnionych nadziei. I tak być może byśmy myśleli, gdyby nie Ewangelie, które przekazują słowa Jezusa, w tym i takie:
„Mówił także do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy» (Mk 9, 1).
Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec (Mk 13, 30-32).
Marek opisuje wydarzenia sprzed okresu, w którym Paweł z Tarsu pisał swoje listy, ale te listy są wcześniejsze od Ewangelii Marka. Teoretycznie jest więc możliwe, że bliskość końca świata zapoczątkował Paweł, ale żeby wzmocnić rangę tej nauki, przypisano ją Jezusowi. Jest to jednak możliwość jedynie czysto teoretyczna. Po pierwsze Paweł nie miał aż takiego autorytetu, żeby wszyscy podchwycili jego pomysł, jeśli nie miałby oparcia w autentycznym nauczaniu Jezusa; po drugie bardzo wątpliwe jest, by tak ważną kwestię przypisano Jezusowi fałszywie.
Z drugiej strony Jezus jako fałszywy prorok to nie jest coś, czego się spodziewamy po Bożym Synu, czy chociaż Bożym wysłanniku. Może więc zarówno Paweł, jak i Marek się mylili? Gdyby tak było, późniejsi autorzy (Mateusz, Łukasz i Jan) sprostowaliby tę błędną naukę, tymczasem mamy do czynienia jedynie z wygaszaniem oczekiwań na bliskość powtórnego przyjścia Jezusa. Im późniejszy autor, tym mniejszy nacisk na oczekiwanie, że dożyje „końca czasów”. Jednak i u autorów późniejszych niż Paweł i Marek, zachowały się słowa Jezusa o tym, że koniec świata jest „we drzwiach”:
Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie syn człowieczy (Mt 10, 23).
Tymczasem Jan, skoro usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię» (Mt 11, 2-5).
Tak samo i wy, kiedy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą (Mt 24, 33-35).
O jakim „wszystkim” mówi Jezus u Mateusza? Odpowiedzią na to pytanie są wersy wcześniejsze, w których opisuje apokaliptyczny koniec świata. Dlaczego to robi? Z powodu pytania uczniów:
A gdy siedział na Górze Oliwnej, podeszli do Niego uczniowie i pytali na osobności: «Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?» (Mt 24, 3).
Ponieważ przemowa Jezusa jest całością, zarówno opis „dni ostatnich”, jak i słowa o bliskości, drzwiach i pokoleniu, są odpowiedzią na pytanie o koniec świata i związany z nim powrót Jezusa. W przemowie Jezusa przewijają się wątki znane nam już z wcześniej cytowanych fragmentów Nowego Testamentu, czyli anioł z trąbą i zwodziciele. Także zalecenia Jezusa przypominają nam słowa Pawła o tym, „aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci”:
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. /…/ Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6, 25-34).
Ponieważ powyższe rady Jezusa stanowią nakaz skoncentrowania się na wyższych celach aniżeli doczesne życie, najsensowniejszym wyjaśnieniem jest, że dotyczą „dni ostatnich”, podobnie jak słowa Pawła w 1 Kor 7. Wobec faktu, że za chwilę nastąpi koniec świata, faktycznie bez znaczenia są troski o przyszłość ziemskiego bytowania; znaczenie ma tylko to, co pomoże przypodobać się Bogu, być dobrze ocenionym na jego Sądzie, co pozwoli się znaleźć w Królestwie Bożym, i to nie Królestwie rozumianym metaforycznie, ale tak, jak je rozumiano w czasach Jezusa, czyli w sensie apokaliptycznym. 2 Kwestię owych nieżyciowych zaleceń Jezusa szeroko omawia Bart D. Ehrman w „Jesus Apocalyptic Prophet of the New Millennium”
Odwleczenie w czasie eschatonu
W związku z powyższym rodzi się pytanie: jak to możliwe, żeby pomimo niespełnionego proroctwa Jezusa nadal w niego wierzono? Można odpowiedzieć pytaniem: a jak to możliwe, że pomimo tego, że nie nastąpił zapowiadany przez Świadków Jehowy koniec świata, ten związek wyznaniowy wciąż istnieje? Jak to możliwe, że pomimo niewypełnienia przez Jezusa tego, co należy do Mesjasza, niektórzy Żydzi uwierzyli, że nim był/jest? Odpowiedzią jest prosty i zadziwiająco skuteczny zabieg: reinterpretacja.
Niektóre wypowiedzi Jezusa faktycznie brzmią wieloznacznie i wygląda na to, że można je różnie rozumieć. Gdy się jednak zbada, w jakim padają kontekście – na przykład „pokolenie” – widać wyraźnie, że wcale takie wieloznaczne nie są. W dodatku objaśniają je inne zwroty, już nie wieloznaczne, które chociaż nie padają w tym samym miejscu, to w takim samym kontekście. Gdy nie ma pewności, jak interpretować dany fragment, zawsze warto poszukać pomocy w innym fragmencie mówiącym o tym samym, ale mniej wieloznacznie. Chrześcijańscy apologeci próbują to tłumaczyć na różne sposoby. Twierdzą na przykład, że pytania uczniów w szóstym rozdz. Mateusza o czas zburzenia Świątyni, powtórnego przyjścia Jezusa i końca świata, to pytania o wydarzenia różne czasowo. Otóż te pytania dotyczą elementów jednego, większego wydarzenia, co zresztą widać po odpowiedzi Jezusa, w której od 30. wersu Mt 6 mowa jest o znakach poprzedzających przyjście Syna Człowieczego, co zakończy aktualny stan świata i zapoczątkuje nowy, czyli Jezus pytanie uczniów o kilka spraw rozumie jako pytanie o jedną: apokaliptyczny koniec świata, w czasie którego nastąpi kilka kluczowych zdarzeń.
Innym wyjaśnieniem jest, że uczniowie mieli błędne mniemania dotyczące końca świata, co nie znaczy, że Jezus je podzielał. Jednak najwyraźniej podzielał, skoro nie wyprowadził uczniów z błędu, nie poprawił, a po prostu odpowiedział na ich pytania. Tym bardziej by poprawił, wyjaśnił, co ma na myśli, że w tych czasach wielu prorokowało bliskość „dni ostatnich”, mając na myśli apokaliptyczny koniec świata, a nie jakiś metaforyczny i to – jak chcą niektórzy – adresowany do wszystkich przyszłych pokoleń, a nie tylko do swoich uczniów. Przecież skoro zwracał się do nich („tak samo i wy”), z nimi rozmawiał, to miał na myśli ich, a nie jakichś przyszłych, anonimowych czytelników.
Zarówno Jezus, jak i Paweł z Tarsu (a także inni nowotestamentowi autorzy) adresowali swoje wypowiedzi o końcu świata do konkretnych ludzi; nic w tych wypowiedziach nie wskazuje na to, że adresatów rozszerzają na szereg pokoleń żyjących na przestrzeni tysięcy lat. Zresztą wtedy ich wypowiedzi nie miałyby sensu, nie niosłyby żadnej przydatnej informacji, nie współgrałyby też z życiowymi zaleceniami, które – co omówiono wcześniej – idealnie pasują właśnie do czasów końca świata, a nie do „nie wiadomo kiedy” albo „zawsze”. Termin „pokolenie” nie może oznaczać ludzi żyjących w jakimś dłuższym odcinku czasu także dlatego, że zdanie z „pokoleniem” poprzedzają słowa „tak samo i wy”, co wyraźnie wskazuje na to, że Jezus miał na myśli pokolenie jemu współczesne.
Terminu „ostatnia godzina” itp. nie można traktować metaforycznie, jako bliżej nieokreślony odcinek czasu, bo terminy „ostatnia godzina”, „blisko”, „jest we drzwiach”, nie oznaczają dwóch tysięcy lat albo i więcej. Na obejście wszystkich miast Izraela też nie potrzeba aż tyle czasu (Mt 10, 23), nawet w czasach Jezusa z powodzeniem można to było zrobić za życia jednego pokolenia.
Konsekwencją przyjęcia argumentacji, że oczekiwania pierwszych chrześcijan wynikały z błędnego zrozumienia słów Jezusa, byłaby konieczność uznania, że albo Jezus niechcący wprowadził swoich uczniów w błąd, albo zrobił to celowo. Pierwsze wyjaśnienie robi z Jezusa kogoś, kto nie potrafi komunikować się ze swoimi rozmówcami, drugie wprowadzałoby zawirowanie teologiczne, którego omawiać w tym miejscu nie ma potrzeby. Moim zdaniem Jezus wierzył w rychły koniec świata, a wierzył w to, bo – jak wielu Żydów – miał nadzieję na poprawę losu swoich rodaków, na przywrócenie świetności Izraela z czasów Dawida, a jako człowiek głęboko wierzący nadzieje te wiązał – jak wielu innych Żydów – z ingerencją Boga w ziemskie sprawy.
Powrót Eliasza
Według wierzeń żydowskich jednym ze znaków bezpośrednio poprzedzających pojawienie się Mesjasza miał być powrót Eliasza z nieba – nic więc dziwnego, że prorokiem, który najczęściej jest przywoływany w Nowym Testamencie, jest właśnie Eliasz. 3 Mt 11,13–14; 16,14; 17,10; Mk 9,11; 15,35; Łk 9,7–8; Jn 1,21 Do Eliasza jest porównywany (albo za niego brany) zarówno Jan Chrzciciel (MT 17, 9-13; Łk 1,17), jak i Jezus (Mt 16, 14; Jn 1,21). Ten pierwszy ma do przekazania bardzo ważną informację (którą ten drugi podchwyci i też ją będzie głosić):
„Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 3, 2).
Nie jest to informacja, którą Jan Chrzciciel otrzymał w jakimś objawieniu. Wystarczyło, że dorastał w tamtym czasie i tamtym miejscu, przecież oprócz niego historia w swej pamięci zachowała także innych apokaliptyków, chociażby Theudasa i Egipcjanina. 4 Jean Danielou, katolicki teolog, źródeł wiary Jana Chrzciciela w rychłość nastania Królestwa Bożego upatruje w kontaktach z … Czytaj dalej
Innym dowodem, że w czasach najwcześniejszego chrześcijaństwa uważano, że już nastały czasy mesjańskie, jest genealogia Józefa w Ewangelii Mateusza. Według Józefa Kellera 5 Józef Keller, Jezus, Iskry, Warszawa 1987, s. 140 pracy zbiorowej „Od Mojżesza do Mahometa” genealogia tam przedstawiona ma konstrukcję zbudowaną na micie apokaliptycznym. Podstawą tej konstrukcji jest liczba 7, a wyjaśnienie tej symboliki znajduje się w apokryficznej Księdze Henocha, w części zwanej „Apokalipsą dziesięciu tygodni”. Dziesiąty tydzień historii świata to tydzień mesjański – według genealogii przedstawionej przez Mateusza Jezus urodził się właśnie w tym tygodniu.
Według tego samego Mateusza po zmartwychwstaniu Jezusa
groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu (Mt 27, 52-53).
Powodem umieszczenia tej historii w opowieści o Jezusie jest chęć przekonania czytelników, że żyją w czasach końca świata, wierzono bowiem, że w „dniu Pańskim” zmartwychwstaną żydowscy święci. 6Wierzenia odnośnie czasów mesjańskich i „dnia Pańskiego” czerpano z ksiąg Starego Testamentu, przede wszystkim Księgi Daniela, Izajasza, … Czytaj dalej
Wiara Jezusa w rychły koniec świata nie wzięła się znikąd i nie była czymś wyjątkowym w tamtych czasach, a przeciwnie, była mocno umocowana w żydowskiej tradycji. Elementy doskonale znane z Nowego Testamentu – Postać Syna Człowieczego, wieczne Królestwo, niespotykany wcześniej ucisk w dniach ostatnich – bez trudu odnajdziemy w Księdze Daniela. Zniszczenie Świątyni Jerozolimskiej, sąd ostateczny, Mesjasz i zmartwychwstanie Świętych to motywy związane w judaizmie czasów Jezusa z apokaliptycznym końcem świata. Ks. Mariusz Rosik jako główne tematy żydowskiej apokaliptyki mającej swoje odzwierciedlenie w Nowym Testamencie wymienia: „próba i ostateczne kataklizmy, przybycie Eliasza jako poprzednika Mesjasza, pojawienie się samego Mesjasza, ostatnie ataki sił szatańskich i ich destrukcja, odnowienie Jerozolimy, zgromadzenie rozproszonych z Izraela, ustanowienie chwalebnego królestwa, odnowa świata, powszechne zmartwychwstanie i sąd ostateczny”. 7 Ks. Mariusz Rosik, Eschatologia, artykuł dostępny na stronie www.rosik.archidiecezja.wroc.pl/cms/images/stories/Eschatologia_listow.pdf To wszystko znamy z Nowego Testamentu, gdzie Królestwo Boże/Niebieskie wymienione jest około sto razy.
Zdając sobie sprawę z kontekstu czasu i miejsca, w zupełnie innym świetle widzimy relację Marka o początkach działalności Jezusa:
Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię! (Mk 1, 15).
Ewangelia głoszona przez Jezusa to było właśnie głoszenie bliskości Królestwa Bożego (a co za tym idzie apokaliptycznego końca świata), co potwierdza też Mateusz:
Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: «Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie»” MT (4, 17).
Wiele spośród swoich mów Jezus umieszcza w kontekście Królestwa; przykładem jest jego odpowiedź na pytanie „uczonego w Piśmie” o najważniejsze przykazanie. Jezus wymienia trzy przykazania, a rozmowę kończy słowami skierowanymi do swego rozmówcy:
Niedaleko jesteś od królestwa Bożego (Mk 12, 28-34).
Inne przykłady to chociażby Mk 9, 1; Mk 10, 15; Mt 5, 17-37; Mt 18, 3-4; Łk 2, 22.
Dalej Jezus mówi:
Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 5, 17-37).
Nie jest tematem tego artykułu szukanie wyczerpującej odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że judaistyczne pojmowanie Królestwa Bożego zamieniło się na pojmowanie chrześcijańskie (to samo dotyczy Mesjasza). Za odpowiedź musi starczyć wyjaśnienie: dokonano reinterpretacji wobec braku nadejścia paruzji. Nie nastało Królestwo Boże w judaistycznym sensie (sensie zrodzonym z uwarunkowań politycznych i społecznych) i Jezus nie okazał się Mesjaszem, na jakiego Żydzi czekali. Jeśli nadal miano wierzyć w Jezusa, musiano pojęcia Królestwa i Mesjasza zreinterpretować. Historię chrześcijaństwa można widzieć także właśnie jako historię reinterpretacji, w tym słów Jezusa o rychłym końcu świata.
Czy to się kiedyś skończy?
Jak Jezus nie był pierwszym, który głosił rychły koniec świata, tak i nie był ostatnim. Jak już zostało tu napisane, głosili to za nim jego pierwsi wyznawcy, w tym Paweł z Tarsu, na tym jednak – gdy koniec świata nie nadszedł, a Jezus nie powrócił, by sądzić żywych i umarłych – sprawa się nie zakończyła. W bliskość końca świata wierzono jeszcze w II wieku, a także później. Bart D. Ehrman w Jesus: Apocalyptic Prophet of the New Millennium wymienia kilka ruchów i postaci, które od czasów Jezusa aż po dziś głosili/głoszą nowinę, że – jak nauczał Jezus – nie ma co się troszczyć o dzień dzisiejszy, bo on zaraz przeminie, zastąpi go apokaliptyczny koniec świata, najlepiej jest porzucić pracę, rozdać majątek i zacząć się modlić.
W drugiej połowie II wieku sporą popularność zdobyli montaniści pod wodzą Montanusa. Joachim z Fiore (ur. w 1135 roku) nie podał dokładnej daty, ale jego zwolennicy zrobili to po jego śmierci – koniec świata miał nastąpić w roku 1260. Jeśli tak się stało, to nikt tego nie zauważył i niejaki William Miller (1782-1849) musiał na nowo wyliczyć koniec świata. Wyszło mu, że nastąpi w 1843 roku. Jakiż zawód musieli przeżyć ci, którzy wierząc Millerowi, porzucili pracę albo rozdali majątki.
W 1970 roku niejaki Hal Lindsey stał się jednym z najnowocześniejszych proroków, bo obwieścił, że do końca 1980 roku nastąpi apokaliptyczny koniec świata w postaci termonuklearnego holokaustu, który – gdyby nie Boża interwencja – odebrałby ludzkości wszelką nadzieję na ocalenie kogokolwiek i czegokolwiek. Na szczęście Bóg nie musiał interweniować, bo także Lindsey się pomylił.
W 2. połowie XX wieku, podparty autorytetem przynależnym inżynierowi NASA, także Edgar Whisenant przeprowadził tyleż skomplikowane, co i błędne, jak się wkrótce okazało, wyliczenia daty „wielkiego ucisku” i powrotu Jezusa. Z jego pomyłki z pewnością nie ucieszyli się ci wszyscy, o których wkrótce trąbiono w telewizji, że przestając się troszczyć o życie doczesne i poświęcając całe dnie na modlitwy, postawili na konia, który w ogóle nie pojawił się na mecie, czyli na najgorszego z możliwych.
Mamy XXI wiek, a głoszenie rychłej paruzji ma się równie dobrze jak 2000 lat temu. Sprzyjają temu zawirowania społeczno-ekonomiczno-polityczne, które mają miejsce na świecie. Również obecna pandemia staje się kolejnym argumentem współczesnych apokaliptyków. Apokaliptyzm jest więc ponadczasowy i nic nie wskazuje na to, by miało się to w przyszłości zmienić.
Przypisy[+]
↑1 | Ks. Andrzej Zuberbier, Słownik Teologiczny, Księgarnia Św. Jacka Katowice 1985, s. 30 |
---|---|
↑2 | Kwestię owych nieżyciowych zaleceń Jezusa szeroko omawia Bart D. Ehrman w „Jesus Apocalyptic Prophet of the New Millennium” |
↑3 | Mt 11,13–14; 16,14; 17,10; Mk 9,11; 15,35; Łk 9,7–8; Jn 1,21 |
↑4 | Jean Danielou, katolicki teolog, źródeł wiary Jana Chrzciciela w rychłość nastania Królestwa Bożego upatruje w kontaktach z esseńczykami – „Święty Jan Chrzciciel Świadek Baranka”, przekład i opracowanie ks. Szymon Fedorowicz, Kraków 2016 |
↑5 | Józef Keller, Jezus, Iskry, Warszawa 1987, s. 140 pracy zbiorowej „Od Mojżesza do Mahometa” |
↑6 | Wierzenia odnośnie czasów mesjańskich i „dnia Pańskiego” czerpano z ksiąg Starego Testamentu, przede wszystkim Księgi Daniela, Izajasza, Jeremiasza i Amosa oraz innych pism, Geza Vermes w „Autentycznej Ewangelii Jezusa” wymienia Księgę Henocha, Testament Mojżesza, Drugą Księgę Barucha, Czwartą Księgę Ezdrasza, a także pisma wspólnoty znad Morza Martwego. Jeszcze więcej źródeł wymienia ks. Mariusz Rosik w artykule „Zasadnicze wątki apokaliptyczne apokryfów Starego Testamentu” dostępnym na stronie www.rosik.archidiecezja.wroc.pl/…/Watki_apokaliptyczne_apokryfow_Starego_Testamentu.pdf |
↑7 | Ks. Mariusz Rosik, Eschatologia, artykuł dostępny na stronie www.rosik.archidiecezja.wroc.pl/cms/images/stories/Eschatologia_listow.pdf |