W co wierzył Paweł?
Temat zmartwychwstania Jezusa rozumiany jest tutaj jako szereg zagadnień związanych z nowotestamentowymi wątkami narracyjnymi o kobietach i pustym grobie, uczniach i apostołach, którzy najpierw niedowierzali, później jednak uwierzyli, a także o Pawle z Tarsu, który po osobistym objawieniu zmartwychwstałego Jezusa stał się gorliwym wyznawcą wiary, którą wcześniej równie gorliwie prześladował. Zajmiemy się różnymi hipotezami zbudowanymi na bazie Nowego Testamentu osadzonymi w realiach epoki, przy czym nie będziemy się zajmowali hipotezami najmniej prawdopodobnymi (w zasadzie nieprawdopodobnymi), a mianowicie hipotezą zmyślenia przez wyznawców Jezusa wszystkiego od początku do końca, hipotezą spisku polegającego na sfingowaniu śmierci Jezusa oraz hipotezą, że Jezus przeżył ukrzyżowanie, wyszedł z grobu i się ukazywał.
Zaczniemy od Pawła z Tarsu, jako że to jego listy są na tę chwilę najwcześniejszym dostępnym świadectwem tych wydarzeń, co zgodnie twierdzi większość badaczy Nowego Testamentu. Ponieważ po objawieniu w drodze do Damaszku (Dz 9,3-8) Pawła na pierwszy rzut zmieniły się diametralnie, to wydaje się niemożliwe, żeby wizja ta nie była prawdziwa, by było to jakieś wytłumaczalne naturalistycznie przywidzenie albo zmyślenie. Sprawa jednak nie jest taka prosta, jakby się wydawać mogło. Paweł podzielał poglądy faryzeuszy, a być może nawet był faryzeuszem (Flp 3,5), a to znaczy, że prawdopodobnie interesował się losem biednych, był posłuszny Torze, oczekiwał Mesjasza i królestwa Bożego, wierzył też w zmartwychwstanie, sąd i karę/nagrodę po śmierci, czyli pod wieloma względami nie był zbyt odległy od nauk Jezusa i jego wyznawców. Dlaczego więc prześladował chrześcijan? Prawdopodobnie dla niego – jak i dla wielu innych Żydów – sama myśl, że ukrzyżowany Jezus miałby być Mesjaszem, była bluźnierstwem z powodu Pwt 21,22-23:
“Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie – trup nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać. Bo wiszący jest przeklęty przez Boga. Nie zanieczyścisz swej ziemi, danej ci przez Pana, Boga twego, w posiadanie.” 1 Wszystkie cytaty pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wersja internetowa https://biblia.deon.pl/
O tym, że tak traktowali Jezusa Żydzi (ale nie wyznawcy Jezusa), wspomina sam Paweł w 1 Kor 1,23:
“my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan”.
Łatwo sobie wyobrazić, jak w drodze do Damaszku wykształcony i znający pismo Paweł (Dz 22,3) rozmyśla o tym wszystkim, zresztą pewnie nie pierwszy raz. Nie wiadomo, czy wtedy przyszła mu do głowy myśl: “A co, jeśli oni mają rację?” Jeśli tak, to mógł też pomyśleć, że wtedy zamiast “nagrody w górze”, czeka go kara za to, że zwalczając wyznawców Jezusa, walczy z Mesjaszem, mogły też pojawić się wyrzuty sumienia z powodu tego, co czynił chrześcijanom. Zmartwychwstanie Jezusa byłoby dla niego dowodem i nadzieją, że apokalipsa, którą w tamtych czasach wielu głosiło 2 Bart Ehrman, Jesus: Apocalyptic Prophet of the New Millennium, Oxford University Press, 1999. , s. 158 , skończy się szczęśliwie. Oczywiście pod warunkiem, że się uwierzy w Jezusa i będzie się głosiło ewangelię. (Głoszenie ewangelii uważał potem Paweł z Tarsu za swój obowiązek, a fakt zmartwychwstania Jezusa za warunek możliwości zmartwychwstania.) Pomyślał o tym, czy nie, to – jeśli wierzyć Dziejom Apostolskim – powaliła go na ziemię światłość z nieba (9,1-8). W Starym Testamencie Bóg czasami dotyka ludzi ślepotą, żeby przeszkodzić im w czynieniu złych uczynków (Rdz 19,11; 2 Krl 6,18-20), zaś grzmot pioruna brano za głos samego Boga (Wj 19,16-17; Hi 37,2). Znający Pismo Paweł mógł pomyśleć, że właśnie dostał ostrzeżenie od Boga.
Co dzieje się później? Paweł przez trzy dni nic nie widzi, nie je, nie pije i się modli (Dz 9,9), następnie zostaje uzdrowiony przez Ananiasza wysłanego przez Jezusa i ochrzczony. Co to znaczy? To znaczy, że opowieść w 9-tym rozdziale Dziejów Apostolskich jest nie tyle o ukazaniu się Jezusa, co o nawróceniu Pawła. Trudno nawet powiedzieć, czy to nawrócenie było wynikiem światłości z nieba wziętej za ostrzeżenie od Boga, czy też nagłe uświadomienie sobie błędu spowodowało u Pawła jakieś problemy zdrowotne skutkujące oślepieniem i upadkiem na ziemię. Nie można nawet wykluczyć, że wprawdzie Paweł po przemyśleniach się nawrócił, ale zdarzenie opisane w Dz 9,1-8 zmyślił, żeby mieć podstawy do uważania się za kogoś w rodzaju apostoła, nie był bowiem uczniem Jezusa, więc tylko w taki sposób mógł się na niego powoływać, jeśli chciał odegrać jakąś większą rolę w nowym ruchu religijnym judaizmu (a ambitny był na pewno). Możliwe też, że obawiał się, że jako dawny prześladowca zostanie odrzucony przez apostołów, a jako ten, któremu objawił się Jezus, zostałby łatwiej zaakceptowany. Przyszłość zresztą pokazała, że niełatwo mu było zdobyć zaufanie tych, których niedawno prześladował (Dz 9,26; Dz 9,27), a potem ciągle musiał walczyć o uznanie dla głoszonej przez siebie nauki oraz dla siebie samego, co robił powołując się na samego Jezusa (Dz 9,27; Ga 1,1; Ga 1,11; Ga 1,15). Zwłaszcza fragment Dz 9,27 jest tu dla nas ważny, bo widzenie Pawła jest tu ukazane jako argument mający przekonać do niego apostołów.
Hipoteza zmyślenia przez Pawła wizji ukazania się Jezusa ma kilka słabych punktów. Po pierwsze mógłby wymyślić bardziej wiarygodnych świadków (odmienne relacje w Dz 9,7 i Dz 22,9). Po drugie wreszcie – i chyba najważniejsze – samo przemyślenie jako powód uwierzenia w Jezusa to trochę za mało, jak na człowieka, który z prześladowcy stał się wyznawcą. Wprawdzie to się zdarza, ale w przypadku Pawła mamy do czynienia z podkreślaniem wagi wiary w zmartwychwstanie Jezusa (1 Kor 15,14), co prawdopodobnie musiało być wynikiem jakiegoś osobistego przeżycia, a nie tylko uwierzenia na podstawie odpowiedniego zinterpretowania sobie Pism (1 Kor 15,4).
W każdym razie Paweł twierdził, że ukazał mu się Jezus i później powoływał się na to widzenie, głosząc jego zmartwychwstanie (1 Kor 15,5-8) i swoją równość apostołom: “Czy nie jestem apostołem? Czyż nie widziałem Jezusa, Pana naszego?” (1 Kor 9,1). Wymieniając świadków zmartwychwstania w 1 Kor 15,5-8, Paweł nie wymienia kobiet, które znamy z Ewangelii (Mk 16,1-8; Mt 28,1-8; Łk 24,1-11; J 20,1-2). Czyni tak niekoniecznie dlatego, że jest to tradycja późniejsza, być może po prostu uznał, że kobiety nie byłyby świadkami wiarygodnymi dla tych, do których kierował swoje słowa. Dziwniejsze jest to, że w 1 Kor 15,12-20 nie wspomina o pustym grobie, a przecież zmartwychwstanie Jezusa podaje jako dowód możliwości zmartwychwstania (1 Kor 15,12; 1 Kor 15,22-23). Fragment 15,12-16 można rozumieć tak, że adresaci jego listu kwestionują zmartwychwstanie Jezusa dlatego, że „umarli nie zmartwychwstają”. Przedstawiając argumenty za czymś, przekonując kogoś do czegoś, przedstawiamy z reguły te według nas najmocniejsze i to niezależnie od tego, ile razy przychodzi nam to robić. Czy Paweł tak właśnie przedstawił sprawę zmartwychwstania Jezusa w swoich listach? Zdecydowanie nie, zwłaszcza zważywszy na okoliczności. Jak dowiadujemy się z 1 Kor 15,12, niektórzy nie wierzyli w zmartwychwstanie – dlaczego? Na pewno przynajmniej część (prawdopodobnie większa) koryntiańskich chrześcijan wywodziła się z pogan, czyli posiadała poglądy grecko-helleńskie. W Dz 17,32 czytamy, że gdy Paweł przemawiał w Atenach, jego nauki o zmartwychwstaniu wyśmiano. Niewierzący w zmartwychwstanie chrześcijanie wywodzący się z pogan mogli nie rozumieć zarówno natury zmartwychwstałych ciał, jak i samego aktu zmartwychwstania. Jak najłatwiej mógł im te problemy przybliżyć Paweł? Oczywiście wskazując na przykład Jezusa. Tymczasem jego wymienia jedynie ogólnie jako dowód możliwości zmartwychwstania. Jezus nie jest tu przykładem ani sposobu, w jaki odbywać się będzie zmartwychwstanie, ani na to, jaka będzie natura zmartwychwstałych ciał. Dywagując na ten temat w 1 Kor 15,35-53 w ogóle nie powołuje się na to, w jakim ciele ukazywał się Jezus. A przecież tym bardziej należałoby się spodziewać wzmianki o tym wszystkim, co opisują ewangeliści, że innych danych Paweł po prostu nie miał. Jedyne, co mogłoby mu podpowiedzieć cokolwiek o zmartwychwstałych ciałach, to byłby przykład zmartwychwstałego ciała Jezusa. Wysoce prawdopodobne jest więc, że Paweł nie znał tych wszystkich opowieści o zmartwychwstałym Jezusie, który ma ciało i kości (Łk 24,39), którego ran można było dotknąć (J 20,27), który jadł ze swoimi uczniami (Łk 24,42) 3Argument ex silentio omówiono w tekście Kto zrodził Jezusa czyli adopcjonizm kontra teologia cudownego poczęcia … Czytaj dalej. Tym bardziej jest to prawdopodobne, że poglądy Pawła na temat natury ciał ludzi, którzy w przyszłości zmartwychwstaną (oraz tych, którzy żyjąc doczekają powrotu Jezusa) nie pokrywają się z tym, jak ewangeliści ukazali ciało zmartwychwstałego Jezusa. Twórca chrześcijaństwa napisał wyraźnie, że “ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego”. W 1 Kor 15, 44 czytamy: “zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie powstanie też ciało niebieskie.” Według Pawła chrześcijanina zmartwychwstali nie będą mieli ziemskich ciał, jedni zostaną przemienieni, drudzy dostaną nowe ciała, ale będą to ciała duchowe, “niebieskie”, nie ziemskie. Za to według ewangelistów przynajmniej zmartwychwstanie Jezusa polegało na powstaniu z grobu ziemskiego ciała skoro Jezus je i można wsadzić palce w jego rany. Tę rozbieżność zauważają także Geza Vermes 4 G. Vermes, Twarze Jezusa, przekł. J. Kołak, Kraków 2008 i Richard Carrier 5Richard Carrier, amerykański historyk, jego tekst Why I Don’tBuy the Resurrection dostępny jest na stronie … Czytaj dalej, przy czym ten ostatni kwestię tego, co Paweł myślał o naturze zmartwychwstałych ciał, omawia tak szeroko, że nie sposób przedstawić tu jego argumentacji, ale na pewno warto się z nią zapoznać.
Czytając Listy, co chwila też dowiadujemy się, że ktoś próbuje nauczać inaczej, ktoś się wyłamuje itp. (Ga 1,6-7; 1 Kor 1,10-12; 2 Tym 1,15), czyli Paweł musiał nieustannie przekonywać nowych wyznawców rodzącego się chrześcijaństwa do słuszności swoich nauk o Jezusie, co czyniłby – jak to się zwykle robi w takich przypadkach – powtarzając swoje najmocniejsze argumenty. Tymczasem nie wygląda na to, by Paweł swoje nauki mógł wesprzeć jakimiś dowodami, chociażby tradycją pustego grobu. Wprawdzie apologeci chrześcijańscy twierdzą, że Paweł mówi o pustym grobie w 1 Kor 15,3:
„Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem”
jednak taka interpretacja nie jest oczywista, równie dobrze można powiedzieć, że mamy tam zawartą jedynie informację, że Jezus został pogrzebany. Z faktu, że Paweł pisze też, że zmartwychwstał, nie wynika, że zmartwychwstał cieleśnie, nie pisze bowiem na czym polegało to zmartwychwstanie.
Widzenie, które Paweł nazywa ukazaniem się Jezusa, nie jest widzeniem zmartwychwstałego ciała. Z tego wniosek, że nikt nie musiał widzieć zmartwychwstałego ziemskiego ciała Jezusa, żeby mieć widzenie, po którym uwierzył, że Jezus zmartwychwstał. W najwcześniej powstałej Ewangelii, Markowej, w jej pierwotnej wersji, czyli bez końcowego fragmentu Mk 16,9–20 6 Współcześnie wśród uczonych zajmujących się badaniem Nowego Testamentu dominuje pogląd, że wersy 16,9–20 zostały dopisane później. , nie ma mowy o ukazywaniu się Jezusa, jedynie młodzieniec w białej szacie mówi kobietom, które zastały pusty grób, żeby powiedziały uczniom i Piotrowi, że Jezus idzie przed nimi do Galilei, „tam Go ujrzą, jak im powiedział” (16,6-8). Jeśli do tego dodamy fakt, że uczniowie mieli problem z uwierzeniem w relacje o ukazywaniu się Jezusa, to okazuje się, że być może widzenia Jezusa miały charakter osobisty i ci, co je mieli, z trudem przekonywali do nich innych, bo nie było czym tych widzeń poprzeć, na przykład pustym grobem, czy też wiarygodnymi świadkami-współudziałowcami widzenia.
Pusty grób – fakt czy apologetyczny zabieg?
A jednak w najstarszej Ewangelii w jej pierwotnej wersji jedynym dowodem na zmartwychwstanie Jezusa, jaki się przedstawia – nie licząc słów młodzieńca, że Jezus „powstał” (Mk 16,6) – jest właśnie pusty grób. Przyjmując wersję Marka za prawdziwą, musimy jakoś wytłumaczyć milczenie Pawła na temat pustego grobu. Być może pomijał ten argument, uznając go za słaby z powodu znanych mu przypadków wykradania zwłok 7Paweł Janiszewski, Pierwsze polemiki wokół zmartwychwstania i losów ciała Jezusa w kontekście rzeczywistości praktyk grzebalnych epoki, … Czytaj dalej. Jeśli ten argument uznamy za przekonujący, to zostanie tylko wytłumaczyć brak tradycji czczenia grobu Jezusa we wczesnym chrześcijaństwie, co jednak nie będzie proste. Wszystkie znane nam źródła milczą na ten temat, co jest zadziwiające zważywszy na fakt, że chodzi o grób – to nic, że pusty – nie byle kogo, bo samego Jezusa. Wprawdzie w późniejszych czasach teren z grobem włączony został w obręb miasta i nastąpiło szereg zdarzeń uniemożliwiających jego lokalizację, jednak wcześniej było to możliwe. Sensowne wydaje się być wytłumaczenie, że był to grób tymczasowy dla przestępców, być może nawet wieloosobowy, i jako taki nie nadawał się na obiekt kultu. Wtedy jednak musielibyśmy odrzucić wersję, że grób należał do Józefa z Arymatei (z wyjątkiem pewnej hipotezy, która zostanie omówiona później). Wprawdzie nie byłoby to zgodne z Ewangeliami, za to pasowałoby do praktyk grzebalnych w tamtym czasie i w tamtym miejscu 8Paweł Janiszewski, Pierwsze polemiki wokół zmartwychwstania i losów ciała Jezusa w kontekście rzeczywistości praktyk grzebalnych epoki, … Czytaj dalej.
Według autorów Ewangelii Jezus kilkukrotnie zapowiedział swoje zmartwychwstanie (Mk 8,31; 9,31; 10,34 i paralelne fragmenty u Mateusza i Łukasza). Jest z tymi zapowiedziami jednak problem, bo nie pasują do późniejszego zachowania kobiet, uczniów i apostołów po śmierci Jezusa, a zwłaszcza do ich reakcji na wieści o pustym grobie. U Marka kobiety “wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach” (16,8), zaś dawni towarzysze Jezusa nie wierzyli Marii Magdalenie, która twierdziła, że ukazał jej się Jezus (16,11). Nawet Jedenastu Jezus skrytykował za „brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego” (16,14). Mateuszowi zachowanie kobiet przedstawione u Marka najwyraźniej nie odpowiadało, bo w jego wersji “pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom” (27,8), ale nawet u niego „niektórzy wątpili” (28,17). U Łukasza kobiety przypomniały sobie zapowiedź Jezusa i pobiegły opowiedzieć o wszystkim Jedenastu, lecz im ich słowa wydały się “czczą gadaniną i nie dali im wiary” (24,8-11). Także u Jana mamy niedowiarka, jest nim słynny Tomasz (20,24-25), a wcześniej Marii Magdalenie widzącej, że grób jest pusty, możliwość, że Jezus zmartwychwstał, w ogóle nie przychodzi do głowy (20,2). Gdyby kobiety, uczniowie i apostołowie znali zapowiedzi Jezusa, że zmartwychwstanie trzeciego dnia, to, jeśli nawet by tego nie wyczekiwali, to przynajmniej ich reakcje na informacje, że to się stało, byłyby inne. Przecież właśnie dowiedzieli się, że wbrew temu, co myśleli, śmierć Jezusa nie była końcem historii, lecz jedynie jej częścią. Pogrążonym w smutku i żalu dawała przynajmniej nadzieję – dlaczego ją odrzucili zamiast się jej chwycić, jak przysłowiowej ostatniej deski ratunku? Przecież to wydarzenie – fakt, że niecodzienne – zapowiedział im człowiek, który na ich oczach uczynił wiele cudów, w dodatku wraz z zapowiedzią zmartwychwstania, zapowiedział też odrzucenie przez kapłanów, aresztowanie i swoją śmierć, a to się faktycznie wydarzyło. Fakt, że Mesjasz nie miał umrzeć i zmartwychwstać, nie tłumaczy ich wątpienia. Rozumieli przecież, co to znaczy zmartwychwstać, a możliwość takiego wydarzenia – zgodnie z wierzeniami Żydów – wzrastała w czasach mesjańskich (dlatego u Mateusza w 27,52 wraz z Jezusem zmartwychwstają święci żydowscy). Nie mogli też po prostu zapomnieć o słowach Jezusa (Łk 24,8), bo dotyczyły czegoś zbyt ważnego i niezwykłego. Nie widać też, by się bali sprawdzić, czy Jezus się nie pomylił, skoro mamy opisy odwiedzin grobu i to nie tylko kobiet (J 20,3-8). Strach zresztą tłumaczy opuszczenie Jezusa po jego aresztowaniu i tłumaczyłby niepójście do grobu, ale nie lekceważenie pogłosek o zmartwychwstaniu.
W tekście nowotestamentowym nie znajduje też pokrycia wyjaśnienie prezentowane przez niektórych apologetów, że jako ukrzyżowanego, uczniowie i apostołowie mieli Jezusa za przeklętego przez Boga. Nie dość, że się o tym nie wspomina ani słowem, to mamy coś, co takiemu wyjaśnieniu przeczy. Zgodnie z tym, co napisał Łukasz, już po śmierci Jezusa a przed uwierzeniem w jego zmartwychwstanie, jego uczniowie nazywali go “prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu” (24,19-21). Na podstawie wskazanego fragmentu możemy też wnioskować o powodach opuszczenia Jezusa przez jego wyznawców. Było to rozczarowanie co do pokładania w nim nadziei, że jest zapowiadanym przez proroków Mesjaszem, ponieważ zamiast wyzwolić Izrael, poniósł śmierć na krzyżu. O powodzie, że uznali go za przeklętego przez Boga nie ma ani słowa.
Problemy wynikające z rozbieżności między tym, że uczniowie i apostołowie podobno znali zapowiedzi Jezusa, że trzeciego dnia zmartwychwstanie, a ich sceptycyzmem wobec pogłosek, że to się faktycznie stało, najwyraźniej zauważyli też ewangeliści. Mateusz pomija bądź zmienia te fragmenty Marka, które mogą budzić niepokój czytelnika i ostatecznie mamy u niego tylko jedno takie zdanie: „Niektórzy jednak wątpili” (28,17). Łukasz sytuację tłumaczy tym, że zapomniano o słowach Jezusa (24,8), nie rozumiano proroctw (24, 25-26), a wreszcie, że… nie wierzyli z radości (24,41). U Jana nie rozumieją Pisma, czyli proroctw (20,9). Pisanie o proroctwach na pewno było zabiegiem mającym na celu przekonanie do Jezusa jako Mesjasza przede wszystkim Żydów, ale jest też pewnie odzwierciedleniem faktu, że także wyznawcy Jezusa znaleźli tam, jeśli nie dowód na jego zmartwychwstanie, to przynajmniej potwierdzenie, że – przy odpowiedniej interpretacji – wiara w nie nie jest sprzeczna z proroctwami mesjańskimi. Nie możemy mieć pewności, czy najpierw uwierzono w zmartwychwstanie i potem potwierdzono je sobie Pismem, czy też to odpowiednia interpretacja Pisma była zalążkiem wiary, ale jednego możemy być pewni: ponieważ pierwszymi wyznawcami Jezusa byli Żydzi, każde przekonanie religijne musiało znaleźć potwierdzenie w Starym Testamencie.
Z zapowiedziami Jezusa, że trzeciego dnia zmartwychwstanie, kłóci się też fragment Mk 14,35-36. Kłóci się, ponieważ zdarzenie zapowiadane przez Jezusa ma charakter pewny i nieodwracalny, to się zdarzy, bo musi się zdarzyć:
„I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie».” ( 8,31-33).
Tymczasem w 14,35-36 Jezus mających nadejść wydarzeń nie ma za nieuchronne, nie muszą się zdarzyć, mogą nie nastąpić, jeśli tak zechce Bóg:
„I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina. I mówił: «Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty (niech się stanie)!»”
Ponieważ, jak pokazano wcześniej, wielce wątpliwe jest, by oczekiwano zmartwychwstania Jezusa, również niewiarygodny jest fragment Mateusza, w którym Piłat wystawia straże przy jego grobie w obawie, że uczniowie wykradną je, żeby rozpowiadać, że Jezus zmartwychwstał zgodnie z tym, co zapowiadał (27,62-66). Dlaczego więc Mateusz o tym napisał? Najprawdopodobniej wymyślił to celem odparcia zarzutu, że zwłoki Jezusa wykradli jego uczniowie. Jak pisze Paweł Janiszewski w „Pierwszych polemikach wokół zmartwychwstania…”, żydowskie oskarżenia opisane są w apokryficznej Ewangelii Piotra, ich istnienie potwierdza też Orygenes w „Komentarzu do Ewangelii według św. Jana”. Wystawienie straży przed prywatnym grobem (Mt 27,60) jest też niezgodne z tym, co wiadomo o praktykach grzebalnych w czasach Jezusa, bo jeśli straże by były, to strzegłyby nie prywatnego grobu, ale oficjalnego, tymczasowego grobu skazańców. Albo więc Józef z Arymatei pochował Jezusa w swoim grobie, jak chce Mateusz, albo grobu Jezusa strzegły straże, ale było to miejsce oficjalne i tymczasowe. Pochówek w prywatnym grobie należy wykluczyć (jednak hipoteza z taką wersją zostanie omówiona później), ponieważ, jeśli w ogóle Piłat wydałby ciało ukrzyżowanego skazańca, to nie po to, żeby je pochował ktoś z rodziny albo znajomych w sposób taki, jak to opisano w Ewangeliach, bo nie takie były zwyczaje Rzymian względem grzebania ukrzyżowanych 9Paweł Janiszewski, Pierwsze polemiki wokół zmartwychwstania i losów ciała Jezusa w kontekście rzeczywistości praktyk grzebalnych epoki, … Czytaj dalej. W dodatku wątpliwe jest, by Józef odważył się prosić Piłata jako osoba prywatna. Byłoby to posunięcie mocno ryzykowne, ze względu na to, że – o czym zapewne wiedział – mogło skutkować powiązaniem jego osoby z Jezusem, a co za tym idzie z jakimiś nieprzyjemnościami, które z kolei nie wiadomo, jak daleko by zaszły. Wątpliwe, by był aż tak odważny, przecież wszyscy Jezusa opuścili, a Piotr zaparł się go trzy razy, a było to – co istotne – w sytuacji wskazującej na to, że wyznawcy Jezusa nie mogli czuć się bezpiecznie (Mt 26, 69-75).
Co innego Żydzi (czy pojedynczy Żyd) występujący nie prywatnie, ale niejako urzędowo, im zwłoki mogły zostać wydane z uwagi na praktyki żydowskie. (Wskazują na to też Dzieje Apostolskie, w których to Żydzi zajmują się pochówkiem Jezusa, a nie jego wyznawcy – 13,26-29.) Według prawa żydowskiego ukrzyżowany powinien zostać zdjęty z krzyża i pochowany przed zachodem słońca. Jeśli więc – co jest najbardziej prawdopodobne – Żydzi zwrócili się do Piłata o wydanie ciała celem pochowania go ze względu na prawo żydowskie, a ten im je wydał, żeby nie doszło do zamieszek 10Ze względu na specyfikę miejsca, Piłat mógł zgodzić się na wydanie zwłok, żeby uniknąć zamieszek, nie mniej jednak faktem jest, że … Czytaj dalej, to rodzi się pytanie, do jakiego grobu złożono Jezusa? Tutaj znowu trzeba oddać głos historykom. Paweł Janiszewski we wspomnianym już artykule “Pierwsze polemiki wokół zmartwychwstania…” wymienia szereg udokumentowanych powodów, dla których z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że był to grób tymczasowy, być może wieloosobowy, którego pilnowały straże, by ktoś nie wykradł ciała.
Ponieważ szczątki skazańców wydawano rodzinie dopiero po tym, gdy ciało uległo rozkładowi, co miało miejsce mniej więcej po roku, to musimy się zastanowić, jak w tym kontekście umieścić opowieści ewangelistów. Fakt, że rodzina Jezusa w końcu uwierzyła w niego, wydaje się tu być kluczowym, bo skoro uwierzyli, to albo nie miało dla nich znaczenia, że szczątki Jezusa były, albo ich nie było, albo z jakiegoś powodu nikt po nie się nie zgłosił.
Pierwsza możliwość zależy od tego, czy mogli o zmartwychwstaniu myśleć w innych kategoriach niż cielesne. Według Richarda Carriera – wspomagającego się badaniami innego badacza Biblii, Gastera – mogli 11 Richard Carrier, Why I Don’tBuy the Resurrection . Carrier argumentuje, że wprawdzie faryzeusze nauczali o powstaniu zwłok, ale Paweł z Tarsu odrzucił wiele z ich nauk, więc mógł odrzucić i tę. Taki pogląd wspierają według niego te miejsca w Listach Pawła, w których mówi o ciałach, zwłaszcza w 1 Liście do Koryntian 15. Dodatkowo Carrier przywołuje – poprzez cytowanie Gastera – Księgę Henocha oraz poglądy esseńczyków 12 Richard Carrier, Why I Don’tBuy the Resurrection . Jeśli rację mają ci, którzy twierdzą, że esseńczycy nie wierzyli w cielesne zmartwychwstanie (do nich należy także Geza Vermes, badacz rękopisów z Qumran), przestaje być pewne, że Ewangelie oddają w tej kwestii poglądy najwcześniejszych wyznawców Jezusa. Tym samym oznaczałoby to jednak, że po czasie doszło do zmiany koncepcji, bo Marek nie pisałby przecież o pustym grobie, gdyby nie uważał, że zmartwychwstanie Jezusa polegało na powstaniu zwłok z grobu.
Z kolei śladem wcześniejszej tradycji, tej bliższej poglądom esseńczyków, jest fragment 1 P 3,18, w którym Piotr pisze:
„Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem.” (Dosłownie „ożywiony w duchu”).
Żeby jednak nie było zbyt łatwo, w Dz 2,31 mamy odmienny pogląd Piotra, bo tam według niego ciało Mesjasza nie uległo rozkładowi, a skoro tak, to musiało opuścić grób w chwili zmartwychwstania. Możliwe, że mamy do czynienia ze śladem zmiany koncepcji w czasie. Różne przekonania, różne nauki, na pewno istniały we wczesnym chrześcijaństwie (istnieją zresztą do dziś), o czym świadczą fragmenty Ga 1,6-7, 1 Kor 1,10-12 i 2 Tym 1,15. Bardzo możliwe, że dotyczyły też tego, jak zmartwychwstał Jezus, skoro mamy w Nowym Testamencie fragmenty mogące potwierdzać różne wersje.
Chociaż jak dotąd wiarygodniejsza wydaje się hipoteza, że nie było zdarzenia polegającego na odnalezieniu przez kobiety pustego grobu Jezusa, to załóżmy jednak, że tak się stało. Czy da się taką wersję pogodzić z tym, co napisano wcześniej? Teoretycznie da się. Możliwe jest bowiem, że Maria Magdalena z powodu pustego grobu miała widzenia – mogła być na nie szczególnie podatna z powodów opisanych w Łk 24, 44-45 – i w końcu stwierdziła, że Mistrz zmartwychwstał. Początkowo nie dawano jej wiary, ale zaczęto się nad tym zastanawiać. Jeśli wierzono w możliwość zmartwychwstania, ale duchowego (albo cielesnego, ale w innym ciele niż ziemskie), to grobu nawet nie sprawdzano, a jedynie dywagowano nad tym, co opowiadała im kobieta. Czy także z pomocą Starego Testamentu? Trudno powiedzieć, czy wśród pierwszych uczniów Jezusa oraz apostołów byli ludzie umiejący czytać, jeśli jednak założymy, że tak, to zasadnym będzie przyjąć, że Stary Testament już na samym początku rodzenia się wiary w zmartwychwstanie Jezusa odegrał znaczącą rolę. Jeśli zaś uczniowie i apostołowie rekrutowali się spośród analfabetów, to zrobiono to później, gdy do wyznawców Jezusa dołączyli ludzie bardziej wykształceni. Nie można wykluczyć, że w czasie tych rozmyślań (zapewne gorączkowych) dochodziło do widzeń zmartwychwstałego Mistrza. Po wielu latach, już bliżej Marka, z jakiegoś powodu nastąpiła zmiany koncepcji z tej bliższej esseńczykom na tę związaną z naukami faryzeuszy. Przypomniano sobie wtedy pusty grób z opowieści Marii Magdaleny. Do nowej koncepcji pasował jak ulał. Miał tylko ten minus – a może plus – że po tylu latach już nie można było sprawdzić, czy faktycznie jest pusty.
Jak mogło dojść do tego, że Maria Magdalena uznała, że grób Jezusa jest pusty? Prawdopodobnie zarzucano chrześcijanom, że kobieta pomyliła groby, dlatego już Marek zapewnia, że „Maria Magdalena i Maria, matka Józefa, przyglądały się, gdzie Go złożono” (Mk 15,47), potem podobnie robią Mateusz (MT 27,61 ) i Łukasz (Łk 23,55). Pytanie tylko, na ile dokładnie to wszystko widziała, skoro porą pochówku był późny wieczór, a odwiedziny grobu miały miejsce o świcie, co zaświadczają ewangeliści (Mk 15,42-47 i 16,2; Mt 27,57-61 i 28,1; Łk 23,54 i Łk 24,1)? Teoretycznie jest więc możliwe, że groby pomyliła i odwiedziła jakiś pusty grób, w którym jeszcze nikogo nie złożono, a nikt nie poszedł tego sprawdzić, bo jej relacje miano za „czczą gadaninę”, jak to opisał Łukasz (24,11), a po jakimś czasie było na to za późno. Nie można nawet wykluczyć, że znikanie zwłok z grobów było czymś na tyle naturalnym, że samo w sobie niczego nie dowodziło nawet w opinii wyznawców Jezusa.
Czy mogło być tak, że Maria Magdalena grobów nie pomyliła, ale w tym czasie ciało Jezusa przeniesiono w inne miejsce? W Ewangelii Jana trzy razy wspomina się o tym, że zabrano ciało Jezusa: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” (20,2); „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono” (20,13) i „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”. Dlaczego ktoś miałby przenosić ciało Jezusa? Według Carriera powodem mogło być to, że charakter pierwszego pochówku – tego widzianego przez kobietę – był pośpieszny i tymczasowy, na co wskazuje Mk 15,46, i co można wytłumaczyć tym, że Jezus z powodu szabatu nie mógł być pochowany formalnie (nie zdążono dokonać obmycia i namaszczenia ciała). Carrier dodatkowo przytacza opinię izraelskiego archeologa Amosa Kionera, że Żydzi często praktykowali tymczasowy pochówek, i że najprawdopodobniej tak właśnie było z Jezusem. Człowiek nazywany przez Jana ogrodnikiem mógł być nadzorcą grobów, na co z kolei zwraca uwagę Janiszewski 13Paweł Janiszewski, Pierwsze polemiki wokół zmartwychwstania i losów ciała Jezusa w kontekście rzeczywistości praktyk grzebalnych epoki, … Czytaj dalej, objaśniając przy tym skąd w Ewangelii Jana mógł się wziąć nie tylko ogrodnik (J 20,15), ale i ogród (J 19,41). Okazuje się bowiem, że wprawdzie takie grobowce w ogrodach nie były powszechne, ale istniały. Problem w tym, że należały do ludzi zamożnych, więc trudno sobie wyobrazić, by w takim grobie pochowano człowieka ukrzyżowanego, by była to tymczasowa mogiła skazańców. Być może jest to więc tylko przekonanie Jana związane z tym, jak wielki był według niego Jezus. Jeśli jednak rację mają Marek, Mateusz i Łukasz, u których Józef odpowiednio jest „poważnym członkiem Rady” (Mk 15,43), „zamożnym człowiekiem” (Mt 27,57) oraz „członkiem Wysokiej rady” (Łk 23,50), to sprawa wygląda już na mniej nieprawdopodobną. Mielibyśmy wtedy do czynienia z sytuacją, w której jakiś bogaty i wpływowy Żyd (niech będzie, że Józef z Arymatei) wyprasza od Piłata ciało Jezusa, żeby je z powodu praktyk żydowskich pochować. Piłat mając do wyboru, czy zachować się zgodnie z praktyką Rzymu i ciała nie wydać, czy też ciało wydać, żeby uniknąć prawdopodobnych rozruchów, robi to drugie. Z powodu szabatu pochówek jest pośpieszny i tymczasowy, także z tego powodu Józef z Arymatei zgadza się, żeby tymczasowo ciało Jezusa złożyć w prywatnym grobie, którym on dysponuje. Jak tylko to możliwe, ciało z prywatnego grobu zostaje przeniesione do grobu dla skazańców, więc Maria Magdalena przybywszy tam, zastaje go pustym. Być może nawet był i kamień, którym zasłonięto wejście i być może kobieta zastała go odsuniętym po tym, jak zabrano ciało Jezusa. Nie dano jej jednak wiary z powodów opisanych wcześniej.
Jak każda hipoteza dotycząca pustego grobu (i w ogóle zmartwychwstania Jezusa opisanego w Nowym Testamencie), tak i ta ma słabe punkty. Jednym z nich jest kwestia tego, czy prywatny, bogaty grób znajdowałby się blisko miejsca egzekucji i grobów dla skazańców. Jest jeszcze sprawa kolejności, w jakiej odbywałoby się przenoszenie zwłok: z grobu prywatnego do grobu dla skazańców, czy odwrotnie? Druga opcja wydaje się mniej prawdopodobna (chociaż ma zwolenników) ponieważ po to był tymczasowy grób i straż przy nim, żeby ciał nie zabierano i nie chowano w grobach rodzinnych. Ostatnia sprawa to wiarygodność Jana – dlaczego najpóźniejszy tekst miałby być wiarygodniejszy od wcześniejszych, w których nie ma nic, co by wskazywało na przenoszenie zwłok Jezusa? Powody takie, chociaż nie najmocniejsze, to jednak są. Przede wszystkim, jak uważa Geza Vermes 14 Geza Vermes, Twarze Jezusa, przekł. J. Kołak, Kraków 2008, s. 32-33 , Jan miejscami lepiej broni się pod względem historycznym niż synoptycy, poza tym przynajmniej częściowo (sprawa ewentualnego korzystania z Marka) jest źródłem niezależnym od synoptyków.
Argumenty apologetów pod lupą
Niektórzy chrześcijańscy apologeci twierdzą, że sprzeczności w opisach wizyt kobiet są pozorne, ponieważ można je traktować jako uzupełniające się. Otrzymujemy wówczas pielgrzymki kobiet odbywające się do grobu i od grobu w różnych konfiguracjach, przy czym zawsze jest tam Maria Magdalena (Mt 28,1; Mk 16,1; Łk 24,10, J 20,1) i za każdym razem zachowuje się, jakby przy pustym grobie Jezusa zjawiła się po raz pierwszy. U Mateusza z innymi kobietami jest świadkiem odsuwania przez anioła kamienia od grobu (28,1-2). U Marka kobiety – wśród nich jest Maria Magdalena – zastanawiają się, kto im odsunie kamień (16,2-4), a przecież Maria Magdalena powinna była wiedzieć, że kamień odsunął już anioł, bo zgodnie z hipotezą uzupełniania się ewangelistów, przy grobie była już wtedy, gdy anioł kamień odsunął. Niekonsekwencję widać też w reakcjach kobiet – w tym Marii Magdaleny – na słowa anioła/młodzieńca. U Mateusza „Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom” (28,8), a u Marka, u którego mamy podobno opisaną późniejszą wizytę, „uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały” (16,8). Oczywiście każdemu wolno Nowy Testament przerabiać na scenariusz filmu Monty Pythona, ale w poważnych dyskusjach wszystko ma swoje granice. Dlatego też nawet amerykańscy apologeci chrześcijańscy słynący przecież z mniej krytycznego podejścia do Biblii, przedstawiają inne wyjaśnienie. William Lane Craig, znany chrześcijański apologeta, w wywiadzie udzielonym nie mniej znanemu Lee Strobelowi 15 Lee Strobel, Sprawa Chrystusa, przekł. A. Gandecki Lublin, 2007 , również amerykańskiemu apologecie, stwierdza, że wprawdzie widzi pewne niezgodności, ale uważa, że dotyczą spraw drugorzędnych, podstawowy przekaz jest taki sam u każdego z ewangelistów. Mało tego, Craig twierdzi, że istnienie niezgodności potwierdza prawdziwość głównego przekazu, ponieważ dowodzi istnienia wielu niezależnych źródeł wiedzy o zmartwychwstaniu Jezusa. Jest to dość zadziwiające stwierdzenie wobec faktu, że Mateusz i Łukasz korzystali z Marka i najwyraźniej go poprawiali, a nie relacjonowali znaną sobie – nie Markowi – wersję 16Kwestie zależności Mateusza i Łukasza od Marka dokładniej omówiono w tekście Kto zrodził Jezusa czyli adopcjonizm kontra teologia cudownego … Czytaj dalej. (Ewentualnie Jan korzystał z innego źródła, chociaż tu zgodności wśród uczonych nie ma, obecnie chyba większość jest zdania, że znał przynajmniej Marka.) Craigowi najwyraźniej to wyjaśnienie odpowiada, chociaż wcześniej usatysfakcjonowała go wypowiedź innego amerykańskiego badacza Nowego Testamentu, Craiga Blomberga na temat kolejności powstawania Ewangelii: pierwsza powstała Ewangelia Marka, Mateusz i Łukasz z niej korzystali. Doprawdy nie wiem, jak w takim układzie można w Ewangeliach synoptycznych widzieć trzy niezależne źródła.
Skąd Mateusz wziął informację o świętych żydowskich zmartwychwstałych według niego wraz z Jezusem i potem ukazujących się w Jerozolimie, do której to informacji nie mieli dostępu pozostali ewangeliści? (Bo trudno przyjąć, że według nich była to sprawa nieistotna i dlatego ją pominęli w swoich tekstach. Tak samo trudno przyjąć, by tej informacji nie zamieścili, żeby nie powtarzać tego, co już jest u Mateusza, skoro powtórzyli całą resztę. Przy takim podejściu w ogóle nie powinni byli pisać swoich Ewangelii.) Nie ma źródeł, które by o tym wspominały, a przecież zmartwychwstania nie zdarzają się codziennie, niewątpliwie spotkałyby się z mocną reakcją Żydów, co możemy wnosić po reakcjach na mniej znaczące wydarzenia. Jerzy Cięciel w książce “Palestyna w czasach Jezusa. Dzieje polityczne” opisuje, jak pewien prorok zwołał wyznawców przy górze Garizim i pokazał naczynia, które według tradycji na jej szczycie zakopał Mojżesz. Zbrojny tłum Żydów zaniepokoił Piłata i ten wysłał wojsko, w wyniku czego zginęło wielu ludzi. Innym razem ktoś zebrał swoich zwolenników w dolinie Jordanu i obiecał powtórzenie przejścia Mojżesza przez Morze Czerwone. Rzymski namiestnik wysłał oddział jazdy, proroka ścięto, także wielu innych Żydów zabito. Jerzy Cięciel opisuje też, jak pewien Żyd z Egiptu poprowadził swoich zwolenników (kilka tysięcy!) na Górę Oliwną. Obiecał zburzenie murów Jerozolimy i zdobycie miasta. Rzymianie oczywiście przerwali zgromadzenie. Jak widać nie było trudno podburzyć Żydów na tle religijnym. Ponieważ zmartwychwstanie świętych żydowskich miało mieć związek z czasami ostatecznymi, reakcja na same już pogłoski o czymś takim musiałaby być tak duża, że tylko dziwnym zbiegiem okoliczności przekazy na ten temat nie zachowałyby się do naszych czasów. O wiele wiarygodniejsze jest wyjaśnienie, że pozostali ewangeliści o ukazaniu się zmartwychwstałych świętych nie napisali, bo je Mateusz umieścił wyłącznie z powodów apologetycznych. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że właśnie w jego Ewangelii mamy nagromadzenie argumentów mających do Jezusa jako Mesjasza przekonać przede wszystkim Żydów.
Kolejnym dowodem, że ewangeliści przekazali w swoich tekstach historyczną prawdę, jest według Craiga fakt, że jako pierwszych świadków wskazują kobiety, nie mężczyzn. Dobrym kontrargumentem jest wskazanie, że kobiety są zabiegiem narracyjnym mającym zaprowadzić czytelnika do właściwych świadków, czyli mężczyzn. Kobiety są tylko po to, żeby wskazać czytelnikowi pusty grób, bo do tego lepiej się nadają. Mężczyźni przecież pouciekali, Piotr trzy razy zaparł się Jezusa, więc ich pójście do grobu byłoby mniej wiarygodne. Czy ten argument można zastosować także w stosunku do Marka? Jeżeli, to nie będzie już tak mocny. W pierwotnej wersji jego tekstu kobiety nie spełniają roli, jaką wskazaliśmy u pozostałych ewangelistów, w każdym razie nie tak wyraźnie. Jest też u Marka fragment być może dodatkowo wskazujący na możliwość, że opisał prawdę: „Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli.” (16,6) – po co młodzieniec miałby pokazywać miejsce w pojedynczym grobie? Co innego, gdybyśmy mieli do czynienia z grobem wieloosobowym, czyli tymczasowym dla przestępców, wtedy takie słowa mają większy sens, a wyjaśnienie pasuje do praktyk grzebalnych tamtych czasów. I wszystko by się zgadzało, gdyby nie brak straży: Marek nic o niej nie pisze, a jeśli chcemy mieć hipotezę dobrze osadzoną w realiach, to powinniśmy ją w jego opowieści mieć. Być może błędnie zinterpretowaliśmy słowa „Oto miejsce, gdzie Go złożyli” i chodzi nie o wieloosobowy grób skazańców, ale grób tymczasowy, z którego do tego dla skazańców Jezusa przeniesiono, a wtedy brak straży mamy wyjaśniony. Jeśli jednak interpretacja Mk 16,6 jest prawidłowa, to brak straży można wytłumaczyć tylko tym, że według Marka był to szczegół bez znaczenia. Trudno to jednak przyjąć, bo straż mogła w ogóle się nie zgodzić, by ktokolwiek oglądał ciała w grobie, czyli nie była nie znaczącym szczegółem. Według Richarda Carriera 17 Richard Carrier, WhyDid Mark InventanEmptyTomb?,tekst dostępny na stronie https://www.richardcarrier.info/archives/16366 autor pierwszej ewangelii nie pisze o straży, bo wtedy jeszcze nie zarzucano chrześcijanom, że wykradli zwłoki Jezusa, a to znaczy, że nie było pustego grobu, czyli Marek pusty grób wymyślił. Argumentem wspierającym tę tezę jest według Carriera brak jakichkolwiek śladów ścigania chrześcijan z powodu pustego grobu, a przecież zostaliby oskarżeni albo o kradzież zwłok, albo o sfingowanie śmierci Jezusa, czy też innego typu spisek. Dzieje Apostolskie opisują kilka aresztowań i przesłuchań uczniów i apostołów, ale nie ma tam mowy o oskarżenia o wykradzenie zwłok, czy też inne oszustwo, chociaż jest mowa o niechęci do chrześcijan z powodu ich wiary w zmartwychwstanie. Opis zachowań kobiet też pomija sprawę straży. Kobiety idąc do grobu nie zastanawiają się, czy strażnicy pozwolą im zająć się Jezusem, problemem dla nich jest tylko kamień (Mk 16,3). Czyżby nie wiedziały, że przy grobach skazańców wystawiane są straże? To niemożliwe, bo tak po prostu wtedy robiono, grób Jezusa nie był wyjątkiem, ludzie wówczas żyjący na pewno tę praktykę znali.
Obrońcy Markowej opowieści mają jednak mocną kartę. Jest nią osoba Marii Magdaleny. Połączywszy argument, że nie wymyślono by tak słabych świadków, jak kobiety, z argumentem, że jedną z nich była ta, którą Jezus uleczył, wyganiając z niej demony, czyli osoba, w przypadku której nie zdziwi nawet sceptyków, że miała widzenia zmartwychwstałego Jezusa, otrzymujemy opowieść noszącą znamiona prawdziwej przynajmniej w jakiejś części. W jakiejś części, bo nie można wykluczyć, że prawdą jest tylko to, że miała widzenia i w jakiś sposób dała początek myśli, że zmartwychwstanie mogło się dokonać, a skoro mogło, to się stało. I tak oto mocna karta zamieniła się w blotkę.
Jeżeli przyjmiemy, że Marek pusty grób wymyślił, to musimy wyjaśnić dlaczego i po co? Według Carriera wzorował się na różnych mitach i legendach. Za dużo tego, żeby tu o tym pisać dokładniej, ale faktem jest, że Marek rzeczywiście miał z czego czerpać inspiracje, podobieństwa nie sprawiają wrażenia przypadkowych. Jeżeli jednak wcześniej wierzono w zmartwychwstanie Jezusa bez powstania jego ciała z grobu, to pisząc o pustym grobie Marek takie hipotezie przeczy, czyli celowo z nią polemizuje. Podobieństwo historii Jezusa do pewnych mitów i legend jest więc przypadkowe, w każdym razie samo w sobie nie było głównym celem Marka.
To jest dobry moment, żeby spróbować wyjaśnić zgodność niektórych fragmentów Nowego Testamentu także z 1) ówczesnymi praktykami grzebalnymi, 2) z tekstami Starego Testamentu. Co do punktu pierwszego, to może to być wynikiem przypadku, ale chyba bardziej prawdopodobne jest wyjaśnienie, że nowotestamentowi autorzy swoje opowieści zbudowali, jeśli nie na bazie faktycznych wydarzeń, to przynajmniej zachowując niektóre elementy wspomnianych praktyk. Nie możemy też wykluczyć, że ta zgodność – i to zdecydowanie tylko częściowa – jest jedynie wynikiem określonych interpretacji omawianych tekstów. Punkt drugi Carrier wyjaśnia tym, że ewangeliści prawie wszystko zmyślili korzystając z tekstów starotestamentowych, innymi słowy wzorowali się na znanych im opowieściach. Faktycznie związki są wyraźne, ale można je wyjaśnić też inaczej. Nie można przecież wykluczyć, że to jest tylko sposób, w jaki opisali – odpowiednio zmieniając (a może interpretując?) – prawdę. Czyli znowu mielibyśmy do czynienia z bazą w postaci faktów, które zmieniono bądź zinterpretowano tak, żeby je do czegoś dopasować, tutaj do określonych fragmentów Starego Testamentu, których szukano po to, żeby wesprzeć się jego autorytetem.
Weryfikowalność nauki o zmartwychwstaniu Jezusa
Następna sprawa związana z wiarygodnością nowotestamentowych relacji o zmartwychwstaniu Jezusa dotyczy rzekomej łatwości, z jaką można by zdemaskować pomyłkę/kłamstwo wyznawców Jezusa. Ten argument miałby sporą moc, gdybyśmy mogli mieć pewność, że naukę o pustym grobie zaczęto głosić krótko po pochowaniu Jezusa, tak jednak nie musiało być z uwagi na przytoczone wcześniej argumenty. Ewangelia Marka, która jako pierwsza tak naprawdę informuje o pustym grobie, powstała ponad 30 lat od śmierci Jezusa – musielibyśmy naprawdę sporo odjąć, żeby otrzymać datę, kiedy faktycznie można było coś w tej kwestii sprawdzić, a przecież wcześniej mamy Pawła z jego wizją bez ciała Jezusa, jego Listy bez pustego grobu i jego pojmowanie zmartwychwstałych ciał na pewno nie jako powstałe z grobu ciała ziemskie. Do tego dołóżmy praktyki wykradania zwłok oraz wyrzucania szczątków przez ich nadzorców, a okaże się, że początkowo mocny argument, jest dość słaby.
Załóżmy jednak znowu, że kobiety (albo sama Maria Magdalena) zastają grób Jezusa pustym – czy wtedy nie mamy wyjścia, jak przyjąć, że ktoś to sprawdził, więc ta relacja musi być prawdziwa? Niekoniecznie. Otóż zgodnie z relacją Marka kobiety nic nikomu nie powiedziały (16,8). Skoro nic nikomu nie powiedziały, to skąd wiedziano o pustym grobie? Najwyraźniej problem zauważono, bo u Mateusza „pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom” (28,8). Nieco inaczej sprawę rozwiązał Łukasz, u którego wprawdzie nie wierzy się kobietom, ale w końcu Piotr biegnie do grobu (24,12). U Jana (który najprawdopodobniej znał tekst Marka) nie tylko Piotr widzi pusty grób, ale jeszcze jakiś uczeń (20,3). Na podstawie tekstu Marka można wysunąć hipotezę, że relacje o pustym grobie totalnie zlekceważono, więc nikt nie sprawdzał ich prawdziwości. Dopiero po tym, gdy już uwierzono – ale z innych powodów – dano im wiarę (albo całą sytuację zmyślono) i dołączono do argumentów mających przekonać innych. Jakie były te inne argumenty, skoro Marek nie powołuje się na żadnych świadków? Istotnie z pozoru wygląda to tak, jakby dla Marka jedynym dowodem zmartwychwstania Jezusa był pusty grób. Jest tak jednak tylko pozornie z uwagi na Mk 16,7:
„Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział».”
To prawda, że słów młodzieńca w białej szacie kobiety uczniom i apostołom nie powtórzyły (można argumentować, że nie od razu, ale po jakimś czasie już tak), ale mamy tu wyraźne wskazanie innych argumentów niż pusty grób: ukazywanie się Jezusa w Galilei.
Zmartwychwstanie Jezusa a liczba 3
Na koniec czas zmartwychwstania Jezusa – dlaczego akurat trzy dni? Do tej pory zakładaliśmy, że trzeciego dnia po pochówku pojawiły się pierwsze poszlaki wskazujące wyznawcom Jezusa (przynajmniej niektórym) na to, że Jezus zmartwychwstał. Nie możemy jednak wykluczyć, że stało to się później, może nawet dużo później (i dlatego niewiele można było sprawdzić). W takim razie musimy jakoś wytłumaczyć, dlaczego nauczano, że stało to się trzeciego dnia? Przywoływany już Carrier uważa, że tak musiało być z powodu żydowskich wierzeń. Przedstawiając szereg argumentów 18 Richard Carrier, Why I Don’tBuy the Resurrection – począwszy od cytowania Starego Testamentu, a skończywszy na Midraszach – wykazuje, że zmartwychwstanie przed trzecim dniem mogło nie być traktowane jako prawdziwe, a jedynie – na przykład – jako zwykłe przebudzenie. Zmartwychwstanie trzeciego dnia było natomiast dowodem, że śmierć została pokonana, czyli doszło do faktycznego powstania z martwych. (potrzebny przypis) Żydzi wierzyli też – powołując się na Księgę Hioba 14,22 – że dusza po śmierci przez trzy dni unosi się nad ciałem, chcąc ponownie do niego wejść, ale po trzech dniach odchodzi. Wyznawcy Jezusa – rekrutujący się przecież z Żydów – prawdopodobnie inspirowali się też proroctwem Ozeasza: „Ożywi nas po dwóch dniach, wzbudzi nas trzeciego dnia, abyśmy mogli żyć przed nim” (6.2).
Być może trzeci dzień ma też związek ze szczególnym znaczeniem liczby trzy dla Żydów. Trudno powiedzieć jak duży i jakiego rodzaju, ale trudno uwierzyć, że mamy do czynienia jedynie z przypadkiem, skoro u Marka w 14,33 Jezus zabrał ze sobą trzech uczniów, Piotr wyparł się go trzy razy (14,72), Piłat zwrócił się z trzema apelami o uwolnienie go (15,9-14), zostaje ukrzyżowany na krzyżu trzy godziny po wschodzie słońca (15,25) i to pośrodku trzech krzyży (15,27), ciemność nastaje po trzech godzinach i trwa również trzy godziny (15,33). Na koniec Jezus umiera trzy godziny później (15,34) i trzy godziny przed zachodem słońca, do tego Marek w 15,40-41wymienia imiona trzech kobiet chociaż – jak sam zaznacza – było ich tam więcej.
Wobec powyższego bardzo możliwe jest, że pierwsze poszlaki wskazujące komuś na to, że Jezus zmartwychwstał, pojawiły się stosunkowo późno, ale gdy już w to uwierzono, to wydedukowano z Pism (albo/i wzięto pod uwagę znaczenie liczby trzy), że musiało się dokonać trzeciego dnia (czego już nie można było sprawdzić). Nie wiedziano o tym, bo – jak napisał Marek – kobiety nic nikomu nie powiedziały (16,8), a Pisma jeszcze nie rozumiano. Ślady tego, że uwierzenie w zmartwychwstanie było procesem, a nie krótkim i szybkim aktem, mamy w zasadzie w każdej Ewangelii. W tym procesie kształtowała się nie tylko nauka o zmartwychwstaniu Jezusa, ale także sama wiara uczniów i apostołów, że się w ogóle dokonało. Jedni przyjęli to wcześniej, inni później. Jedni łatwiej, inni mieli z tym ogromne trudności. Ci, co do faktu zmartwychwstania przekonywali, stosowali najróżniejsze metody, w tym krytykowanie sceptycyzmu (Mk 16,14) i zachwalanie niedowiarstwa (J 20,29). Przekonywali nie do kłamstwa, ale do tego, w co szczerze wierzyli. Kłamstwo było jedynie środkiem do słusznego celu: tak czy inaczej, ale przekonać.
Wnioski końcowe
Łatwo zauważyć, że każda próba przedstawienia całościowej hipotezy dotyczącej zmartwychwstania Jezusa powstać musi poprzez wybranie z nowotestamentowych relacji jednych fragmentów i odrzucenie innych, a stanie się tak dlatego, że nie da się wszystkiego z sobą pogodzić. O ile nie wyznajemy zasady, że jeśli fakty przeczą naszym przekonaniom, tym gorzej dla faktów, to podstawowym kryterium dla nas musi być zgodność z realiami epoki. Zasadnym też będzie przyjęcie założenia, że uwierzenie w zmartwychwstanie najwcześniejszych wyznawców Jezusa nie nastąpiłoby bez widzeń Jezusa po jego śmierci – jakakolwiek była ich natura – ponieważ dokonało rewolucji w ich poglądach na temat Mesjasza. Można też założyć – ale już z mniejszą pewnością – że udział w narodzinach koncepcji zmartwychwstania miała Maria Magdalena (niekoniecznie w roli tej, która znalazła pusty grób, ale całkowicie wykluczyć tego się nie da). Kolejnym założeniem (oparte jest na dość mocnych poszlakach), może być to, że widzenia Jezusa miały charakter prywatny, niedostępny innym osobom, można im było wierzyć lub nie, ale nie można ich było sprawdzić. To wszystko ma mocne podstawy, ale jak dokładnie i naprawdę przebiegał proces uwierzenia w zmartwychwstanie Jezusa, to tego jednak już pewni być nie możemy i raczej już nigdy się nie dowiemy. Wszystkie hipotezy – włącznie z tymi przyjmującymi, że miał miejsce cud opisany w tak różny sposób przez autorów Ewangelii – będą rodzić jakiś problem, a rozwiązanie wygeneruje nowy, więc będzie niezadowalające.
Przypisy[+]
↑1 | Wszystkie cytaty pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wersja internetowa https://biblia.deon.pl/ |
---|---|
↑2 | Bart Ehrman, Jesus: Apocalyptic Prophet of the New Millennium, Oxford University Press, 1999. , s. 158 |
↑3 | Argument ex silentio omówiono w tekście Kto zrodził Jezusa czyli adopcjonizm kontra teologia cudownego poczęcia https://testimonia.pl/kto-zrodzil-jezusa/ |
↑4 | G. Vermes, Twarze Jezusa, przekł. J. Kołak, Kraków 2008 |
↑5 | Richard Carrier, amerykański historyk, jego tekst Why I Don’tBuy the Resurrection dostępny jest na stronie https://infidels.org/library/modern/richard_carrier/resurrection/3.html#iv |
↑6 | Współcześnie wśród uczonych zajmujących się badaniem Nowego Testamentu dominuje pogląd, że wersy 16,9–20 zostały dopisane później. |
↑7 | Paweł Janiszewski, Pierwsze polemiki wokół zmartwychwstania i losów ciała Jezusa w kontekście rzeczywistości praktyk grzebalnych epoki, Przegląd Historyczny 100/3, s. 419-432. Prezentowane w tekście poglądy na temat praktyk grzebalnych w czasach Jezusa zaczerpnąłem głównie z tej publikacji, ale też z tekstu Richarda Carriera, Prawo żydowskie, pochówek Jezusa i trzeci dzień. Tekst Janiszewskiego dostępny jest na stronie https://docplayer.pl/20882922-Pawel-janiszewski-pierwsze-polemiki-wokol-zmartwychwstania-i-losow-ciala-jezusa-w-kontekscie-rzeczywistosci-praktyk-grzebalnych-epoki.html , Carriera na https://infidels.org/kiosk/article/jewish-law-the-burial-of-jesus-and-the-third-day-125.html |
↑8 | Paweł Janiszewski, Pierwsze polemiki wokół zmartwychwstania i losów ciała Jezusa w kontekście rzeczywistości praktyk grzebalnych epoki, Przegląd Historyczny 100/3, s. 419-422 |
↑9 | Paweł Janiszewski, Pierwsze polemiki wokół zmartwychwstania i losów ciała Jezusa w kontekście rzeczywistości praktyk grzebalnych epoki, Przegląd Historyczny 100/3, s. 419-422 |
↑10 | Ze względu na specyfikę miejsca, Piłat mógł zgodzić się na wydanie zwłok, żeby uniknąć zamieszek, nie mniej jednak faktem jest, że Rzymianie z zasady nie wydawali ciał ukrzyżowanych, a sam Piłat kilka razy pokazał, że nie zawsze przejmował się prawem i tradycją Żydów. |
↑11 | Richard Carrier, Why I Don’tBuy the Resurrection |
↑12 | Richard Carrier, Why I Don’tBuy the Resurrection |
↑13 | Paweł Janiszewski, Pierwsze polemiki wokół zmartwychwstania i losów ciała Jezusa w kontekście rzeczywistości praktyk grzebalnych epoki, Przegląd Historyczny 100/3, s.428-434 |
↑14 | Geza Vermes, Twarze Jezusa, przekł. J. Kołak, Kraków 2008, s. 32-33 |
↑15 | Lee Strobel, Sprawa Chrystusa, przekł. A. Gandecki Lublin, 2007 |
↑16 | Kwestie zależności Mateusza i Łukasza od Marka dokładniej omówiono w tekście Kto zrodził Jezusa czyli adopcjonizm kontra teologia cudownego poczęciahttps://testimonia.pl/kto-zrodzil-jezusa/ |
↑17 | Richard Carrier, WhyDid Mark InventanEmptyTomb?,tekst dostępny na stronie https://www.richardcarrier.info/archives/16366 |
↑18 | Richard Carrier, Why I Don’tBuy the Resurrection |