site-logo

Porównanie Ewangelii, cz. 6 – bracia i siostry Jezusa, I

18 lipca 2023
Dawid
Dawid
Skończyłem historię na Wydziale Historycznym UW ze specjalizacją historii Kościoła. Interesuję się światem późnego antyku, gnostycyzmem, neoplatonizmem i magią antyczną, jak również religiami Indii i mitologiami świata, od europejskich po polinezyjskie. Jestem też fanem twórczości H.P. Lovecrafta, komiksów DC i Warhammera 40k.

Spis treści

Temat rodzeństwa nauczyciela z Nazaretu jest kontrowersyjny i był taki od dawien dawna. We współczesnym chrześcijaństwie zdanie, czy Jezus miał rodzonych braci czy nie, niemal ściśle pokrywa się z podziałem wyznaniowym między katolikami + prawosławnymi a ewangelikami i ich pochodnymi. Jak na ironię, w gruncie rzeczy to nie samo rodzeństwo Jezusa jest tu ważne (ani jedna, ani druga strona nie uważa tych postaci za istotne), ale dużo bardziej zajmująca “teologicznie” – oraz, zdaniem niektórych, bardziej żenująca – kwestia dziewictwa Marii. Katolicy + prawosławni uważają, że Bogurodzica pozostała dziewicą i jest to dla nich istotny element doktryny; protestanci zazwyczaj sądzą, że nie pozostała (choć pewnie bywają wyjątki) oraz nie uważają tej sprawy za ważną. Konsekwentnie – skoro NMP pozostała dziewicą (powie katolik/ortodoks), nie mogła mieć innych dzieci, czyli Jezus nie miał rodzeństwa. Skoro zaś nie pozostała (lub nie musiała pozostać, bo to nieistotne, powie protestant) – jak najbardziej mogła, i Jezus mógł mieć braci i siostry.

Temat dziewictwa Marii – dlaczego w ogóle ktoś wpadł na taki pomysł, dlaczego ktoś uznał to za ważną kwestię oraz co z tym wszystkim miał wspólnego werset o architekturze Jerozolimy z Ezechiela 44:2 – musi poczekać na swój osobny artykuł. Tutaj, pokrótce, skupimy się jedynie na rodzeństwie Jezusa.

Ewangelie zachowały o tych postaciach ledwo kilka wspomnień. Środowiska, w których powstawały te teksty, wyraźnie już za nimi nie przepadały, ponieważ generalnie przedstawia się je w negatywnym świetle. Są postaciami tła i nie wypowiadają się ani razu. Jak zwykle, musimy zwrócić uwagę zarówno na rzeczy, które każdy tekst z osobna mówi, jak i na te, których nie mówi.

Zawstydzona rodzina.

Mk 3, 21 Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów». (…) 31 Tymczasem nadeszła Jego matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. 32 Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: «Oto Twoja matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie». 33 Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i [którzy] są braćmi?» 34 I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. 35 Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką».

Mt 12, 46 Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić. 47 Ktoś rzekł do Niego: «Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą». 48 Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: «Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?» 49 I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. 50 Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką».

Łk 8, 19 Wtedy przyszli do Niego Jego matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu. 20 Oznajmiono Mu: «Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą». 21 Lecz On im odpowiedział: «Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je».

Po pierwsze, Mk 3, Mt 12 i Łk 8 to paralelne opowieści o tym, że Jezus preferował więzi wspólnoty religijnej ponad więzami krwi. Nie jest to wielkie zaskoczenie: zgodnie z Jezusową nauką rodzin trzeba się wyrzekać, aby lepiej wypełniać Bożą wolę. Związki rodzinne są mało istotne, odsunięte w cień. Ideałem jest życie zamkniętej wspólnoty, trochę jak w Qumran.

Po drugie, matka i bracia Jezusa (ewidentnie w w. 21) przyszli do niego po to, aby Go sprowadzić do domu. Czy sami uznawali, że Jezus oszalał? To niewykluczone. Grecki tekst ma tu ἔλεγον, dosł. “mówili” – możliwe, że mówili to właśnie oni (bliscy), a może domyślnie “[ludzie] mówili”, w sensie – podniosła się pogłoska, na którą rodzina zareagowała. Nie jest to aż tak istotne tak naprawdę. W tej scenie matka i bracia Jezusa starali się powstrzymać Jego działalność – prawdopodobnie ze wstydu przed reakcją społeczności. Czyli przeciwstawiali się głoszeniu ewangelii. Zwróćmy uwagę, że Jezus do nich nie wychodzi, czyli ich unika.

W obu tych miejscach rodzina Jezusa przedstawiona jest negatywnie: z jednej strony jest nieistotna lub mało istotna – każdy może być bratem czy siostrą Jezusa – z drugiej zaś przeszkadza w religijnej misji. Wszyscy autorzy synoptyczni ewidentnie krewnych Jezusa nie lubią.

Prorok w swojej ojczyźnie.

Gdy Jezus prowadzi swoją działalność w rodzinnym Nazarecie, budzi zdziwienie sąsiadów i znajomych. Przy tej okazji poznajemy też imiona Jezusowych braci; niestety, historia była znacznie mniej wspaniałomyślna wobec Jego sióstr:

Mk 6, 1 Wyszedł stamtąd i przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. 2 Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! 3 Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.

Mt 13, 53 Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd. 54 Przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: «Skąd u Niego ta mądrość i cuda? 55 Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? 56 Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko?» 57 I powątpiewali o Nim.

Łk 4, 22 A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?»

J 6, 42 I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: “Z nieba zstąpiłem”»

J 7, 4 Nikt bowiem nie dokonuje niczego w ukryciu, jeżeli chce się publicznie ujawnić. Skoro takich rzeczy dokonujesz, to okaż się światu!» 5 Bo nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego.

Jak wspomniałem, musimy patrzeć na to, co który tekst mówi, a czego nie mówi. Od razu powinno zwrócić naszą uwagę milczenie dwóch ostatnich ewangelistów. Łukasz ignoruje rodzeństwo Jezusa. Mimo że przecież wiedział, że Jezus ma braci, tutaj o nich “zapomina”. Obaj ewangeliści wspominają o Józefie, ojcu Jezusa; Jan też dodaje matkę. Braci jednak nie znajdziemy w krytyce Nazareńczyków. Jan jedynie przelotnie nawiązuje do niewiary braci, co oznacza, że wie, że tacy istnieli… i to wszystko.
Innymi słowy – środowiska, z których wywodzili się ci ewangeliści, aktywnie starały się zatrzeć pamięć o Jezusowym rodzeństwie albo też przedstawić je jako osoby małej wiary.

Marek i Mateusz natomiast pozostawiają nam imiona braci: Jakub, Józef, Szymon i Juda. Wspominają też w liczbie mnogiej o siostrach, znaczy więc, że Jezus miał przynajmniej dwie siostry. I wokół tych postaci ciągnie się długi apologetyczny raban.

Rodzeństwo Jezusa w Dziejach.

Ewangelie nie są jedynymi kanonicznymi tekstami wspominającymi rodzeństwo Jezusa. Pojawiają się już po śmierci Nazarejczyka… w zupełnie innym kontekście niż ten, który dotychczas widzieliśmy.

Dz 1, 12 Wtedy [apostołowie] wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej. 13 Przybywszy tam weszli do sali na górze (…) 14 Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, matką Jezusa, i braćmi Jego.

Nagle bracia Jezusa… należą do wspólnoty. Tradycyjne wyjaśnienie jest takie, że uwierzyli w Niego po śmierci i zmartwychwstaniu. Tak czy inaczej, w Dziejach nagle zmieniają front i stają się gorliwymi wyznawcami. Co może stanowić argument, że byli tacy tak naprawdę przez cały czas.

Na czoło tego grona braci Jezusa wybija się najstarszy z nich. Zapamiętajmy go dobrze. W narracji Dziejów to również on wydał ostateczny dekret na tzw. soborze jerozolimskim w sprawie dołączania do wspólnoty chrześcijan “z pogan”. Zostawmy na razie z boku kwestię, że soboru jerozolimskiego mogło nigdy nie być, a autor Dziejów używa postaci Jakuba do tego, aby ugruntować domiemany kompromis, który miałby wówczas zostać zawarty. Grunt, że Jakub się pojawia i jest niebagatelną postacią, co tak czy inaczej – bez względu na wiarygodność Dziejów – świadczy o jego znaczeniu.

Dz 15, 13 A gdy i oni umilkli, zabrał głos Jakub: (…) 19 Dlatego ja sądzę, że nie należy nakładać ciężarów na pogan, nawracających się do Boga…

Paweł, właściwy bohater Dziejów, kieruje się też do Jakuba, gdy pomiędzy podróżami odwiedza Jerozolimę; tekst kładzie nacisk na to, że spotykał się właśnie z nim, a pozostali “starsi gminy” (tj. apostołowie) stanowili zaledwie tło:

Dz 21, 17 Kiedy znaleźliśmy się w Jerozolimie, bracia przyjęli nas z radością. 18 Następnego dnia Paweł poszedł razem z nami do Jakuba. Zebrali się też wszyscy starsi.

Na skutek tego spotkania z Jakubem Paweł zostaje zobowiązany do publicznego zastosowania się do żydowskiego Prawa – o którego łamanie był oskarżony. Spotkanie to zatem to nie były przelewki.

Rodzeństwo Jezusa u Pawła.

W listach Pawłowych, lub Pawłowi przypisywanych, również pojawia się Jakub – i w gruncie rzeczy nabiera znaczenia, którego byśmy się nie spodziewali w oparciu o same Ewangelie.

1 Kor 15, 3 …Chrystus (…) zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: 5 i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, 6 później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. 7 Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom…

Paweł przedstawia tu listę osób, którym objawił się Pan, ze sobą na samym końcu. Jest ona interesująca sama w sobie; w tym momencie interesuje nas tu jedynie Jakub. Mamy więc następujący ciąg, niezgodny zresztą z opowieściami ewangelistów: 1) Szymon Piotr, 2) kolegium dwunastu, 3) grupa 500 braci, 4) Jakub, 5) apostołowie. Nie jest jasne, kim byli owi “bracia” pośrodku, natomiast Kefas i Jakub stoją tu niejako na czele osobnych grup, które doświadczyły objawienia. “Apostołowie” z punktu 5 to szersza grupa misjonarzy-nauczycieli, oddzielna od “apostołów” z punktu 2, czyli grona wybranych wtajemniczonych. Widać tu, że jakkolwiek Jakub był ważną postacią w gminie, ewidentnie nie należał do kolegium dwunastu.

Powinno pojawić nam się w głowie pytanie: “Jak wobec tego była zorganizowana ta jerozolimska gmina? Kto sprawował nad nią władzę?”. Wrócimy do niego za chwilę.

W tym samym liście Paweł wspomina też przelotnie o wielu (przynajmniej dwóch) “braciach Jezusa” w zagadkowym tekście o “niewieście-siostrze” (niestety, nie mamy czasu się pochylić nad tym problemem):

1 Kor 9, 5 Czyż nie wolno nam brać z sobą niewiasty-siostry, podobnie jak to czynią pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i Kefas?

W kolejnym miejscu, w Liście do Galatów, Paweł pisze tak:

Ga 1, 18 Następnie, trzy lata później, udałem się do Jerozolimy dla zapoznania się z Kefasem, zatrzymując się u niego piętnaście dni. 19 Spośród zaś innych, którzy należą do grona apostołów, widziałem jedynie Jakuba, brata Pańskiego.

Naturalnie, “grono apostołów” może się tu pokrywać z osobami z powyższego punktu 5, a nie punktu 2; niestety, termin “apostoł” jest w tych tekstach używany bardzo liberalnie. Dziwne jednak by było, gdyby Paweł musiał zaznaczyć, że nie widział ani jednego przeciętnego nauczyciela-misjonarza w gminie; czytelnik by raczej oczekiwał, że ma tu na myśli zwierzchników gminy, czyli członków kolegium dwunastu.
Cieszy jednak, że wprost wspomina tutaj Jakuba jako “brata Jezusa”, Ἰάκωβον τὸν ἀδελφὸν τοῦ κυρίου. Nikt inny w NT nie jest obdarzony tym tytułem, jedynie Jakub – oprócz wspomnianej wyżej anonimowej grupki “braci Pańskich” w 1 Kor 9.

Kilka wierszy niżej Paweł spuszcza nam na głowę małą bombę, pisząc:

Ga 2, 9 …i uznawszy daną mi łaskę, Jakub, Kefas i Jan, uważani za filary, podali mnie i Barnabie prawicę na znak wspólnoty.

Wraca pytanie o to, jak zorganizowana była ta wspólnota? Co to znaczy, że ci trzej byli “uważani za filary”? Oczekiwalibyśmy, że gminą Jezusową po śmierci mistrza zarządzali apostołowie z kolegium dwunastu, czyli ci, których zwykliśmy nazywać “apostołami” (mimo że byli też inni apostołowie, czyli po prostu nauczyciele-misjonarze; Paweł czy Barnaba też należeli do tego grona). Przejaw ich władzy widzimy w Dziejach, gdy kolektywnie decydują o utworzeniu instytucji diakonów. Wiemy też, że kolegium dwunastu ma swoje zasady samouzupełniania – w Dz 1 jesteśmy świadkami kooptacji nowych członków. Innymi słowy – zdaje się, że to oni rządzą gminą, z Kefasem i może Janem (dwoma najaktywniejszymi apostołami z pierwszych rozdziałów Dziejów) na czele.

Tymczasem u Pawła tak najwyraźniej nie jest. Gmina ma trzy “filary” – trzy osoby, które najwyraźniej mają władzę, aby zaakceptować lub odrzucić nowych apostołów (tu: Pawła i Barnabę). Jest to Kefas i Jan, czego byśmy się spodziewali, jak napisałem wyżej. Ale obok nich jest też Jakub.

Czemu? Jakub nie należał do kolegium dwunastu. Nie zasiadał w tej oligarchicznej radzie zarządzającej gminą. Na jakiej podstawie sprawował więc władzę? Dlaczego był “filarem”? Kto mu dał to prawo, skoro podobno według nauczania Jezusa więzy krwi nie są ważne, a jedynie gorliwość w wypełnianiu Bożego prawa? Możliwości jest z pewnością wiele, przeanalizujmy jednak dwie następujące:

1) Ewangelie przekazują w miarę prawdziwy obraz, to znaczy: bracia Jezusa w Niego nie wierzyli. Jezus budował swoją wspólnotę sam. Jednak w pewnym momencie (śmierci? zmartwychwstania?) bracia uwierzyli i dołączyli do wspólnoty. Wkrótce Jakub zdobył pozycję “filaru”.

2) Ewangelie nie przekazują prawdziwego obrazu, to znaczy: bracia Jezusa należeli do Jego ruchu od samego początku. Narracja ewangeliczna celowo przedstawia krewnych Pana w negatywnym świetle, podczas gdy wcześniejsze teksty (Paweł) wskazują, że Jakub był znaczącą postacią w ruchu na równi z Szymonem Piotrem i Janem. Byłby “filarem” przez cały czas.

Niezależnie od tego, czy uznamy pierwszy scenariusz, czy drugi, w okresie po śmierci Jezusa Jakub sprawował realną władzę w gminie chrześcijańskiej. Skoro ta władza nie pochodziła z jego przynależności do kolegium dwunastu, musiała wywodzić się skądinąd. Skąd?

Teza jest tu następująca: wywodziła się z jego krwi. Swoją pozycję Jakub zawdzięczał temu, że był bratem Pana. Rozwiniemy ten wątek w kolejnym artykule.

Bracia i krewni.

Jak wspomniałem poprzednio, temat braci Jezusa jest kontrowersyjny. Istnieje potężna literatura apologetyczna, której celem jest udowodnienie, że owi “bracia i siostry Jezusa” to nie są tak naprawdę rodzeni bracia i siostry, tylko krewni. Współcześnie ma to na celu nie dezawuowanie ich samych, ale ochronę doktryny o dziewictwie Marii.

Teza powyższa jest stara. Bardzo, bardzo stara, sięga bowiem już II wieku n.e. Już wtedy starano się dowieść, że Jakub i pozostali “bracia” to jedynie krewni – “bracia cioteczni” czy też dzieci Józefa z poprzedniego małżeństwa. W II wieku n.e. celem tej tezy było prawdopodobnie coś zupełnie innego niż jest to teraz; starożytność tej apologetyki dodaje jej przy tym wiarygodności. Ten wątek również rozwinę w kolejnym artykule.

Co jednak czytelnik powinien wiedzieć o strony czysto językowej na temat tego problemu?

Greckie słowo na “brata”, które pojawia się w Ewangeliach (i nie tylko), adelphos, oznacza przede wszystkim brata rodzonego. Może oczywiście, gdy kontekst na to wskazuje, zostać użyte w szerszym znaczeniu, zupełnie tak jak w języku polskim. Więc oznaczać “towarzysza”, “członka tego samego kolegium”, “członka tego samego plemienia”. W kontekście religijnym również, jak widzieliśmy już w 1 Kor 15, w przypadku “pięciuset braci” (πεντακοσίοις ἀδελφοῖς) czy nawet w Jezusowym “ci są moją matką i moimi braćmi”. Niemniej istotne jest właśnie to: tak jak w języku polskim, o zmianie znaczenia decyduje kontekst.

Dla przykładu: jeżeli w normalnej codziennej rozmowie wspomnę, że mam brata i że poprzedniego dnia spędziłem z nim dzień, to odbiorca naturalnie założy, że mówię o bracie rodzonym. Nie będzie powodu, aby uznać, że mam na myśli akurat przyjaciela, z którym mam akurat tak dobry związek, że możemy mówić, że “kochamy się jak bracia”. Gdybym użył tego słowa w takim właśnie znaczeniu – mając na myśli bardzo dobrego przyjaciela – i bez sygnalizowania zmiany kontekstu, zwyczajnie wprowadzam rozmówcę w błąd – w pewnym sensie kłamię. Gdyby mój rozmówca dowiedział się potem, że jestem jedynakiem, poczułby się oszukany – taka jest praktyka języka. Mógłbym oczywiście próbować się wymigać elastycznością języka i machać mu przed nosem słownikiem, że “przecież słowo ‘brat’ może być wieloznaczne”, niemniej wtedy wyjdę na człowieka niezbyt dobrze przystosowanego do społeczeństwa, albo na oszusta, albo na jakiegoś złośliwego żartownisia.

Tymczasem właśnie na takiej zasadzie operuje większość apologetyki. Na ślizganiu się po znaczeniach słów i efekcie “mamy cię!”.

Tak właśnie jest i z braćmi Jezusa. Nie ma kontekstu, który by sprawiał, że uznalibyśmy “adelphos” za użyte w innym znaczeniu niż to oczywiste. Gdyby zaś ktoś chciał po grecku powiedzieć, że Jakub jest raczej bratem ciotecznym Jezusa – to na to jest osobne słowo, np. ἀνεψιός. Ono zaś się nie pojawia w tych miejscach – za każdym razem, w każdej scenie, bracia Jezusa są opisywani jako bracia, ani razu jako kuzyni.
Ponadto fakt, że są to bracia i siostry rodzone, wspierają konteksty scen, w których się pojawiają. To rodzeństwo zawsze towarzyszy Marii – czy to osobiście, gdy chcą “porozmawiać” z Jezusem, czy w ustach ich sąsiadów w Nazarecie, czy też w wieczerniku. Stale podążają za ciotką? Sąsiedzi mówiliby: “Znamy jego ojca, znamy jego matkę, znamy też… jego kuzynostwo”? Jeśli byłyby to dzieci jakiejś hipotetycznej siostry Marii – czemu łączyć je z Józefem? Nie brzmi to zbyt wiarygodnie. Dużo bardziej prawdopodobne – w moim odczuciu przynajmniej – jest to, że były to rodzone dzieci, podążające za matką. To najbardziej naturalne odczytanie tekstu, brak też zmieniającego go kontekstu.

Uczciwie należy wspomnieć jednak, że nie jest to aż takie proste. Ewangelie i listy są pisane po grecku, ale pierwotnym językiem Jezusa był aramejski, bliskie też hebrajskiemu. W tych językach zaś nie ma osobnego słowa na “kuzynów”. Używane jest to samo słowo na braci rodzonych i ciotecznych: ‘ach. Zwłaszcza grekojęzyczni tłumacze Septuaginty oddawali to wieloznaczne słowo – tj. opisujące wiele możliwych związków rodzinnych – jako greckie adelfos.

Na przykład w relacji Jakuba i Labana, którzy byli krewnymi w trzecim pokoleniu (mieli wspólnego pradziadka Teracha; ich dziadkowie byli braćmi). Polskie tłumaczenie Tysiąclatki wygląda tak:

Rdz 29, 12 Kiedy zaś powiedział Racheli, że jest siostrzeńcem jej ojca, synem Rebeki…

Polski tłumacz tutaj “poprawia” tekst oryginalny… choć raczej go dostosowuje, bo w oryginale jest właśnie owo ‘ach, które jest terminem wieloznacznym i może oznaczać dalszego krewnego. Ten sam tekst w LXX ma jednak postać:

29, 12 καὶ ἀπήγγειλε τῇ Ραχήλ, ὅτι ἀδελφὸς τοῦ πατρὸς αὐτῆς ἐστι καὶ ὅτι υἱὸς Ρεβέκκας ἐστί

…co dosłownie znaczyłoby: “że jest bratem jej ojca”, co nie ma sensu, gdyby spojrzeć na drzewo genealogiczne. Podobnie niżej:

Rdz 29, 15 …rzekł do niego Laban: «Czyż dlatego, że jesteś moim krewnym, masz mi służyć za darmo?…

29, 15 Εἶπε δὲ Λάβαν τῷ ᾿Ιακώβ· ὅτι γὰρ ἀδελφός μου εἶ, οὐ δουλεύσεις μοι δωρεάν…

Co ponownie oznacza: “że jesteś moim bratem…?”, podczas gdy Jakub oczywiście nim nie był. Widzimy więc, że tłumacze Septuaginty przekładali hebrajski termin na greckie “adelfos”. Stanowić ma to dowód, że ktoś może być “adelfosem” nie będąc jednocześnie rodzonym bratem i że jest to jakaś “uznana biblijna praktyka”.

Jak zwykle w “apologetycznie drażliwych miejscach”, technicznie rzecz biorąc możliwe jest wszystko. Jednak fakt, że tłumacze LXX robili to, co robili, nie oznacza automatycznie, że od razu powinniśmy radośnie przystać na uznanie braci Jezusa za krewnych. Do tego – ponownie do tego wrócę – potrzebowalibyśmy dodatkowego, wyjaśniającego kontekstu. W przypadku Jakuba i Labana mamy nieścisłości drzewa genealogicznego, które zmuszają nas do poprawek. W wypadku Ewangelii czegoś takiego nie mamy.

Ponadto warto spojrzeć w ten sposób: w tekście NT dostrzegamy dwa pola znaczeniowe terminu “bracia”: braterstwo cielesne oraz braterstwo duchowe. Z tym nie można dyskutować. W obu przypadkach natomiast oznacza ono pochodzenie z jednego i tego samego źródła (rodzica lub Boga). Natomiast jakieś poszerzone znaczenie “adelphos” w sensie kuzynostwa w NT nie istnieje w ogóle. Postulat, że akurat w tym jednym miejscu to słowo zmienia znaczenie, i to bez wyraźnego powodu, nie ma sensu. Oczywiście, o ile obracamy się jedynie w ramach samego Nowego Testamentu. Dlatego właśnie tradycja katolicka wykracza poza samoistność NT i przywołuje inne teksty na poparcie swoich tez.

To pierwsza część artykułu o rodzeństwie Jezusa. W kolejnej zajrzymy do tekstów apokryficznych związanych z Jakubem, do Józefa Flawiusza, Hegezypa oraz Euzebiusza z Cezarei. Tam… te kwestie staną się jeszcze dziwniejsze. Zapraszam!

Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Spis treści
Najczęściej czytane
1
0
Podziel się swoimi przemyśleniamix