site-logo

Zwoje znad Morza Martwego cz.6 Esseńczycy z rzymskiej Judei 3/4

14 stycznia 2022
Prof. Steve Mason
Prof. Steve Mason
Autor gościnny bloga Testimonia. Kanadyjski historyk najbardziej znany ze studiów nad Józefem Flawiuszem i wczesnym chrześcijaństwem. Był profesorem literatury klasycznej, historii i religioznawstwa na Uniwersytecie York w Toronto. Był kierownikiem katedry egzegezy Nowego Testamentu Kirby’ego Lainga na Uniwersytecie Aberdeen (2011–2015?), a obecnie pracuje na Uniwersytecie w Groningen w Holandii.

Spis treści

Krok D: Wyobrażanie sobie hipotez

Wstępne wyniki 

Zakończyliśmy pierwsze cztery z naszych pięciu kroków:
(1) postawienie historycznego problemu dotyczącego określenia charakterystyki esseńczyków z rzymskiej Judei;
(2) zidentyfikowanie współczesnych źródeł, które opisują esseńczyków;
(3) próba wstępnego zrozumienia każdego z tych źródeł (w jaki sposób esseńczycy pasują do twórczości każdego z pisarzy); a teraz
(4) wyobrażenie sobie hipotez o prawdziwych esseńczykach, które wyjaśniałyby wszystkie te dowody.

Wydaje mi się, że to niewielki problem wyobrazić sobie grupę historyczną, która tłumaczyłaby te różnorodne portrety, ponieważ zgadzają się one w tak wielu kwestiach: grupy mężczyzn żyjących w celibacie, mocno rozproszonych w Judei, uprawiających rzemiosło i rolnictwo, ale łączących swoje dochody, aby wykluczyć prywatne bogactwo oraz jedzących i żyjących we wspólnotach. Unikają oni składania przysiąg, przynajmniej w zwykłych sprawach i nie trzymają niewolników. Wysoce zdyscyplinowani i odrzucający wszystkie takie wspólne wartości, aspiracje i lęki, studiują święte teksty, zwłaszcza w szabat. Nie są jednak kontemplatorami. Żyją w społeczeństwie, często wędrują od jednej wspólnoty do drugiej, są dobrze znani władcom Judei, którzy darzą ich szacunkiem. Kiedy filary judejskiego establishmentu, tacy jak Filon i Józef Flawiusz, szukają najczystszych przykładów judejskich wartości, niezależnie od siebie chętnie wybierają esseńczyków, opisując ich długo i z zachwytem. Pliniusz nie sprzeciwia się temu w żadnej istotnej kwestii, ale (a za nim Solinus) włącza ich jako źródło rozrywki do swojego obraźliwego portretu Judei zniszczonej niedawno przez jego przyjaciół, czyli Flawiuszów. 

Przejdźmy do dwóch powiązanych punktów dotyczących metody. Po pierwsze, nie spodziewalibyśmy się, że niezależni autorzy skupią się na tych samych rzeczach lub użyją tego samego języka. A właśnie coś takiego znajdujemy. Słownictwo każdego pisarza (Filon: wolność, atleci cnoty; Pliniusz: cuda, niesamowitości; Józef Flawiusz: pobożność i sprawiedliwość, gardzący przyjemnościami i śmiercią) pasuje do jego relacji, dostosowując esseńczyków do jego tematów. Możemy jednak łatwo dostrzec tę samą grupę, która kryje się za różnymi opisami, zwłaszcza tam, gdzie krzyżują się niezależne relacje. 

Po drugie, cechy występujące tylko w jednej relacji nie mogą wzbudzać takiego zaufania jak te, które są wielokrotnie poświadczone. Historycy, jak detektywi, wolą potwierdzenia. Późniejsze przemyślenia Józefa Flawiusza (Wojna 2.160-161) o grupie esseńczyków, którzy zawierają małżeństwa wyłącznie w celu spłodzenia potomstwa (nie z miłości czy zażyłości), ale pod każdym innym względem przestrzegają ścisłej esseńskiej praktyki, którą obszernie opisał, kłócą się z jasnymi stwierdzeniami zawartymi w innych relacjach i z jego własnym późniejszym twierdzeniem, że esseńczycy nie zawierają małżeństw (Dawne Dzieje 18.21). Trudno jest również wyobrazić sobie w prawdziwym życiu pary z dziećmi, które przestrzegałyby opisanego przez niego reżimu. Musimy więc podejrzewać, że miał on jakieś powody, aby wyobrazić sobie taką grupę w Wojnie 2. W przypadku innych kwestii, które nie zostały zaprzeczone, ale również nie potwierdzone (hodowanie pszczół i wypasanie zwierząt u Filona, kult słońca u Józefa Flawiusza, trzyletnia inicjacja, praktyki toaletowe, adopcja cudzych dzieci), musimy po prostu powiedzieć, że są one możliwe, ale nie możemy z całą pewnością przypisać ich prawdziwym esseńczykom. 

Pisząc, że tylko ci trzej autorzy z I wieku opisują esseńczyków, celowo nie uwzględniłem marginalnego przypadku, wspomnę o nim jednak teraz. Na początku V wieku chrześcijański biskup Synezjusz z Cyreny napisał biografię politycznego oratora Diona z Prusy (ok. 40-120 r. n.e.). Dion popadł w konflikt z cesarzem Domicjanem, który wypędził go z Rzymu, ale utrzymywał dobre stosunki z Nerwą i Trajanem. Był członkiem elity politycznej imperium i miał dobre kontakty. Zachowało się około osiemdziesięciu mów Diona, a także kilka listów, a esseńczycy nie pojawiają się w nich. Jednak Synezjusz, po pochwaleniu eubejskiego dyskursu Diona jako klucza do szczęśliwego życia, kontynuuje, pisząc (3.2): 

Wychwala też gdzieś esseńczyków, całą szczęśliwą polis zza [lub obok] Martwej Wody, w głębi Palestyny, leżącą gdzieś w pobliżu samej Sodomy. Człowiek ten bowiem, od czasu gdy zaczął studiować filozofię i oddał się wyzwaniu rzuconemu ludzkości, nie wygłosił ani jednej mowy nie przynoszącej zysku. …

Fragment ten przedstawia dobrze znane problemy. Mogłoby się wydawać, że Dion wspomniał o esseńczykach w Eubejczykach, ale tak nie było, a Synezjusz nie precyzuje (nie może?). Niektórzy badacze uważają, że wers o esseńczykach jest interpolacją do dzieła Synezjusza, popełnioną przez kogoś, kto znał Filona, Józefa Flawiusza i/lub Pliniusza. Nie możemy tego wiedzieć. W każdym razie, nawet jeśli Synezjusz wiedział, że Dion “gdzieś” wyraził pochwałę esseńczyków, to jest to wszystko, co musiał wziąć od Diona. Reszta opisu (Martwa Woda, zainteresowanie Sodomą) brzmi raczej jak chrześcijańskie pismo z V wieku, dodane przez Synezjusza na podstawie tego, co wydaje mu się, że wie. Byłoby więc rozsądnie nie przykładać wagi do tego odniesienia z drugiej ręki od Diona, choć jeśli słynny mąż stanu “chwalił esseńczyków”, to potwierdzałoby to ich atrakcyjność dla filozoficznie nastawionych elit.

Inne hipotezy: Esseńczycy i Qumran, Jan Chrzciciel, Jezus, chrześcijanie

W fazie D i E naszego historycznego śledztwa wyobrażamy sobie hipotezy na temat prawdziwych esseńczyków, które wyjaśniałyby wszystkie dowody (jak powyżej) i ważymy takie hipotezy, ale nie możemy ignorować faktu, że wielu wybitnych badaczy jest przekonanych, że mieszkańcy miejsca znanego jako Qumran, na północno-zachodnim brzegu Morza Martwego, i niektóre zwoje znalezione w jaskiniach w pobliżu tego miejsca, są esseńskiego pochodzenia. Mniejsza część badaczy uważa, że Jan Chrzciciel, Jezus i/lub niektóre grupy wczesnochrześcijańskie byli esseńczykami.

Te obecne propozycje przejęły spekulacje sprzed odkryć w Qumran, czyli te wygłaszane od co najmniej XVIII wieku, na temat esseńczyków jako marginalnej społeczności żydowskiej otwartej na perskie, greckie (np. pitagorejskie) i buddyjskie akcenty ze wschodu. 

Pozwolę sobie od razu powiedzieć, że każde z tych połączeń jest możliwe. Dyscyplina historyczna zaczyna się od tego, że nie wiemy zbyt wiele o tym, co wydarzyło się dawno temu, a więc musimy zbadać to, co możemy. Gdybyśmy mieli znacznie więcej zachowanych dowodów, mogłoby się okazać, że tylko niektóre z tych powiązań mogłyby je wyjaśnić. Jednak w obecnej sytuacji testem dla każdej hipotezy o powiązaniu esseńczyków z jakimś innym X musi być to: Czy pomogłaby ona w wyjaśnieniu esseńskich opisów bardziej niż bardziej temu zaszkodziła? Przypomnijmy: najlepszą hipotezą na temat poglądów, celów i charakteru jakiejś osoby lub grupy jest ta, która najlepiej wyjaśnia dowody, nie stwarzając problemów. Mamy już hipotetyczny, roboczy obraz esseńczyków: jeśli byli oni podobni do grupy, którą widzieliśmy powyżej, to wyjaśniałoby to, dlaczego Filon, Pliniusz i Józef Flawiusz postanowili wykorzystać ich w swoich pracach w taki sposób, w jaki to uczynili. 

Nie ma nic złego w przypuszczeniu, że Jan Chrzciciel był esseńczykiem, ale jak to pomoże nam zrozumieć opisy Jana (w Ewangeliach i u Józefa Flawiusza) lub opisy esseńczyków? Podczas gdy opisy esseńczyków wskazują na silny nacisk na wspólnotę – wspólne życie pod zwierzchnictwem grupy i dzielenie się dochodami z pracy – Jan pojawia się wszędzie jako pojedynczy, charyzmatyczny kaznodzieja z własnym, licznym gronem zwolenników. W jaki sposób hipoteza, że był on esseńczykiem, miałaby pomóc nam zrozumieć jakiekolwiek dowody? Ten sam proces myślowy dotyczy innych proponowanych powiązań. Żadne nie jest niemożliwe, ale co by one wyjaśniały? Jeśli mimo pewnych podobieństw stwarzają one głównie problemy, dlaczego mielibyśmy uznać je za przekonujące?

To nie jest miejsce na choćby w połowie zadowalające omówienie odkryć w Qumran i ich różnych interpretacji. W wielkim skrócie, kilka zwojów z jaskiń w pobliżu znanego od dawna miejsca Qumran, blisko starożytnej linii brzegowej Morza Martwego, ujrzało światło dzienne pod koniec lat czterdziestych [XX wieku, przyp. red]. Badacze, którzy jako pierwsi je badali, zaczęli spekulować na podstawie pewnych paraleli ze słynnymi esseńskimi opisami. Wkrótce potem, ksiądz-naukowiec, który mieszkał we wspólnocie religijnej we Wschodniej Jerozolimie (wtedy w Jordanii), poprowadził wykopaliska w miejscu ich zamieszkania. Bardzo szybko powstał niemalże konsensus, że miejsce to było sercem esseńskiej wspólnoty religijnej, która również wyprodukowała zwoje, które stopniowo odkrywano w 11 z około 60 pobliskich jaskiń: niektóre bezpośrednio na południe od miejsca zamieszkania, inne do 2,5 km na północ. To był bardzo standardowy pogląd, który poznałem jako mniej lub bardziej udowodniony fakt w latach 80-tych. 

Jednak od lat 90-tych ten zgrabny trójkąt “miejsce w Qumran || zwoje z jaskiń || opisy esseńskie” został rozerwany. Główne dyskusje dotyczyły miejsca zamieszkania i jego związku z jaskiniami. Na przykład, pierwsi odkrywcy uważali, że miejsce to mogło pomieścić około 200 mieszkańców, włączając w to utracone górne piętro i zakwaterowanie w niektórych jaskiniach. Szacuje się jednak, że obszar wewnątrz murów, który jest w dużej mierze przeznaczony na duże baseny, mieścił w tamtym czasie zaledwie 12, może 20 osób; niektórzy twierdzą, że góra 50. Niektórzy badacze wyobrażają sobie mieszkańców jako zamożnych kupców związanych z Jerycho, niektórzy jako zaangażowanych w przemysł (przetwarzanie daktyli lub bitumu) lub produkcję (garncarstwo). 

Jeśli chodzi o zwoje, to znaleziono ponad 40.000 fragmentów, niektóre tak małe, że zawierają tylko fragmenty jednego słowa bądź dwóch. Cierpliwość naukowców przy ich łączeniu zaowocowała szacunkami mówiącymi o tym, że pochodzą one z prawie 1000 tekstów. Spośród nich około 40% to znane teksty biblijne, 30% to znane skądinąd teksty judaistyczne (np. 1 Księga Henocha, Księga Jubileuszów), a pozostałe ok. 30% to kopie (często wielokrotne) nieznanych wcześniej dzieł. Jeden z fragmentarycznych tekstów znany był od początku XX w. z genizy synagogi kairskiej, a znaleziony został w Jaskini 4 w Qumran (Dokument Damasceński). Do lat 90-tych XX wieku powszechnie uważano, że ta trzecia grupa tekstów jest w dużej mierze esseńska i odzwierciedlająca życie wspólnoty esseńskiej zamieszkującej Qumran. Nowe interpretacje tego miejsca skłaniają się ku postrzeganiu jaskiń jako bezpiecznych depozytów, które mogą nie być w ogóle związane z miejscem zamieszkania. Nawet ci badacze, którzy nadal uważają to miejsce za dom wspólnoty esseńskiej, zazwyczaj kwalifikują stare poglądy na mój sposób: być może jest to tylko jedna z esseńskich placówek i być może tylko kilka zwojów jest esseńskimi produktami lub kopiami, pozostałe zostały pozostawione przez uchodźców z Jerozolimy.  

Nie jestem ekspertem ani w dziedzinie Qumran, ani zwojów, które są przedmiotem badań wielu naukowców, konferencji, czasopism i serii książek. Dla naszych celów tutaj, pytanie jest dość proste: Czy hipoteza, że “sekciarskie zwoje” są pochodzenia esseńskiego i/lub że Qumran było godnym uwagi miejscem esseńskim, pomogłaby nam zrozumieć opisy esseńczyków? Nie mając żadnych podstaw do odrzucenia związku Qumran z esseńczykami, nie widzę powodu, by go w tym momencie akceptować, po prostu dlatego, że nie pomógłby mi on w zrozumieniu opisów u Filona, Pliniusza czy Józefa Flawiusza. Wręcz przeciwnie, stworzyłoby to wiele problemów i konfliktów, które nie istnieją, jeśli nie przyjmiemy takie powiązanie.

Chociaż nie jestem ekspertem w dziedzinie zwojów, przeczytałem mnóstwo tekstów sekciarskich wiele razy, częściowo w oryginalnym języku hebrajskim (w ramach mojego szkolenia i przygotowania do nauczania i seminariów), jak również wiele standardowych wprowadzeń do nich. Teksty te mają kilka wspólnych cech ogólnych. Niezależnie od tego, czy ktoś nazywa je “apokaliptycznymi” (w zależności od definicji tego terminu), czy też nie, z pewnością oddają one sens wspólnoty sprawiedliwych-pokutników, pozostającej w pewnym napięciu zarówno z kapłańskim kierownictwem w Jerozolimie, jak i z obcymi (Kittim), która wierzy, że żyje blisko końca czasów. Mają oni “dualistyczny” sposób myślenia, widząc życie jako walkę między Bogiem a ciemnymi mocami o ludzkie poświęcenie. Masa Judejczyków, ci, którzy zarządzają świątynią, i prawdopodobnie faryzeusze, są zbyt pobłażliwi w interpretacji praw Mojżesza i wymogów czystości, a ostatnia grupa nawet “szuka łatwych rozwiązań”, aby obejść prawa. 

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Spis treści
Najczęściej czytane
0
Podziel się swoimi przemyśleniamix