Wydarzenia poprzedniej części cyklu zatrzymały się na powstaniu machabejskim. Ta obserwacja pozwala nam datować Apokalipsę Zwierząt na okres między 164 a 160 rokiem p.n.e. – kiedy Juda Machabeusz toczył już wojnę z państwem Seleukidów (czwartą potęgą w kolejności, odpowiednikiem czwartej, ostatniej bestii z wizji proroka Daniela), ale jeszcze nie nadszedł czas jego śmierci w 160 roku. Skoro autor Apokalipsy był jego zwolennikiem, i osadził go w tak prominentnej roli jako barana dowodzącego wszystkimi owcami, którym otworzyły się oczy – mało prawdopodobne, aby przeszedł obojętnie nad jego zgonem.
Ponieważ zaś, podobnie jak wszyscy apokaliptycy, autor niestety nie znał szczegółów przyszłości, to w tamtym miejscu właśnie skończyła się historyczna narracja Apokalipsy – w trakcie wielkiej świętej wojny. Kolejny krok proroka przekracza już doczesność i dociera do końca świata. Jak możemy przypuszczać, on i jego odbiorcy oczekiwali go zresztą tuż za rogiem, podobnie jak pierwsi chrześcijanie i odbiorcy jego chrześcijańskiego odpowiednika, autora Apokalipsy Jana.
Ostatnia bitwa.
13 Widziałem, jak przyszli pasterze, orły, sępy i kanie i nawoływały kruków, aby zmiażdżyły róg barana. I toczyły z nim bój i walczyły i on walczył z nimi i wołał, żeby jego pomoc mogła przyjść do niego.14 Zobaczyłem, jak przyszedł ten, który spisał imiona pasterzy i przyniósł [je] przed Pana owiec i wspomógł tego barana, wybawił go i pokazał mu wszystko.15 Zobaczyłem, jak rozgniewany Pan owiec przyszedł do nich i wszyscy, którzy go ujrzeli, zbiegli.
16 Wszystkie orły, sępy, kruki i kanie zgromadziły się zabierając ze sobą wszystkie dzikie owce. Zebrali się razem, aby wspólnymi siłami zmiażdżyć róg barana. 17 Spojrzałem na tego człowieka, który trzymał księgę i z rozkazu Pana otworzył księgę zabójstw popełnionych przez ostatnich dwunastu pasterzy i pokazał Panu owiec, że zabili oni więcej owiec, niż ich poprzednicy. 18 Zobaczyłem, jak Pan owiec podszedł do nich, wziął do ręki laskę gniewu i uderzył nią o ziemię. Ziemia się rozstąpiła i wszystkie zwierzęta oraz ptaki nieba odstąpiły od owiec, pogrążyły się w ziemi, ta nad nimi zamknęła się.
19 Zobaczyłem, jak dano owcom wielki miecz i owce wyruszyły przeciwko wszystkim dzikim zwierzętom, żeby je pozabijać, a wszystkie zwierzęta i ptaki nieba uciekły przed nimi.
Pierwszy szczegół dotyczy struktury tej partii tekstu: wersety 16-19 są literackim dubletem wersetów 13-15. Możliwe, że stanowiły dwa warianty tekstu i jakiś przepisywacz Apokalipsy, gdy się na nie natknął w dwóch manuskryptach, postanowił je połączyć. Albo – jest to paralelizm, typowy zabieg w hebrajskim piśmiennictwie.
Tak czy inaczej, widzimy tu ostatnią bitwę dobra ze złem – zjednoczonych sił pogan, odstępczych Żydów („dzikich owiec”) i złych aniołów („pasterzy”) z gromadą owiec, którym otworzyły się oczy. Z odsieczą przychodzi im Pan owiec, czyli Bóg, za wstawiennictwem niebiańskiego pisarza, który katalogował imiona i grzechy pasterzy. Wybawienie w jednym wariancie (w. 15) wygląda jeszcze naturalnie, bo wrogowie tylko się rozpraszają; w drugim jednak czeka ich pochłonięcie przez ziemię, tak jak w Księdze Liczb miało to miejsce ze zwolennikami Koracha, kapłana zbuntowanego przeciw Mojżeszowi. Autor tego tekstu spodziewa się zatem cudu. Werset 19 zdaje się ignorować akcję wersetu 18 i ukazuje wielkie zwycięstwo pobożnych nad niezbożnymi.
Jak się dowiemy nieco niżej, anioł-pisarz idący na pomoc chasydom jest jednym z siedmiu archaniołów – możemy być praktycznie pewni, że jest to Michał, czy też Michael, anielski patron Izraela. Z kolei udział grzesznych pasterzy po stronie wrogiej koalicji ma swoją paralelę w omenie zapisanym w 2 Księdze Machabejskiej:
2 Mch 5, 1 W tym czasie Antioch przygotowywał drugą wyprawę przeciwko Egiptowi. 2 Wtedy w całym mieście przez blisko czterdzieści dni ukazywali się biegnący w powietrzu jeźdźcy ubrani w szaty haftowane złotem i uzbrojone wojsko, podzielone na kohorty, 3 i oddziały jeźdźców w bojowym szyku, natarcia i napady prowadzone z obydwóch stron, i poruszanie tarczami, i las włóczni, i miecze wyciągnięte, i miotania strzał, i połysk złotych ozdób, i różnorodne pancerze. 4 Wszyscy zaś modlili się, aby to zjawisko było znakiem czegoś dobrego.
Innymi słowy, armii najeźdźców towarzyszyły nadprzyrodzone znaki, które oni interpretowali jako oznaki pomyślności. Jeśli autor Apokalipsy ma to właśnie na myśli, to rozumie je jako działalność złych aniołów. Stanowi to również paralelę z cudownymi znakami pozytywnymi dla Żydów, zapisanymi w 2 Mch 3,24-36.
Sąd ostateczny.
20 Widziałem, jak ustawiono na miłej ziemi tron i zasiadł na nim Pan owiec. Wzięto wszystkie zapieczętowane księgi i otworzono przed Panem owiec. 21 Pan przywołał tych pierwszych białych ludzi i rozkazał [im] postawić przed nim pierwszą gwiazdę, tę, która poprzedzała gwiazdy mające członki podobne do (członków) koni. I postawili je przed nim. 22 (Pan) powiedział do człowieka, który w jego obecności pisał i który był jednym z siedmiu białych (ludzi) mówiąc: “Weź tych siedemdziesięciu pasterzy, którym powierzyłem owce i którzy samowolnie wzięli i zabili więcej (owiec), niż im nakazałem”. 23 I zobaczyłem ich wszystkich związanych i postawionych przed nim. 24 Najpierw odbył się sąd nad gwiazdami. Zostały one osądzone i uznane za winne. (Aniołowie) zaprowadzili je na miejsce kaźni i wrzucili do otchłani pełnej płonącego ognia i ognistych kolumn. 25 Osądzono też siedemdziesięciu pasterzy i uznano winnymi. Oni również zostali wrzuceni do otchłani ognia. 26 Jednocześnie zobaczyłem, jak otwarto pośrodku ziemi podobną (do tamtej), otchłań pełna ognia. Doprowadzono tam ślepe owce. Wszystkie zostały osądzone, uznane za winne i również wrzucone na spalenie do otchłani ognia. Ta otchłań była od południowej strony domu. 27 Widziałem palące się barany, nawet ich kości się paliły.
(Podkreślenia tekstu moje.)
Bezpośrednio po triumfie pobożnych owiec nad poganami i żydowskimi kolaborantami następuje ostateczny sąd. Nieco inna idea znajduje się w Apokalipsie Jana, gdzie po ostatniej ziemskiej bitwie Króla Królów z niewiernymi następuje okres tysiąca lat spętania szatana. Później odbywa się powtórka: jeszcze jedna totalna wojna – ta już przeniesiona w pewną fazę eschatologii – a dopiero po niej ostateczny sąd ze zmartwychwstaniem wszystkich ludzi. Tutaj schemat jest prostszy: jedna bitwa, jeden sąd. Dość konwencjonalny zresztą.
Jako pierwsi zostają ukarani aniołowie. Mamy zatem powtórkę z pierwszych rozdziałów: wizję przedpotopowych grzeszników, którzy doczekali się wreszcie sprawiedliwości. „Biali ludzie”, którzy obsługują sąd, to w konwencji Apokalipsy oczywiście święci aniołowie. Pierwszą gwiazdą jest Azazel. Po nim spodziewalibyśmy się Czuwających ale jest inaczej – pod sąd, dla porządku, zostają jeszcze odprowadzeni anielscy patroni ludów pogańskich, czyli siedemdziesięciu pasterzy. To oryginalny pomysł autora Apokalipsy (czy w ogóle Księgi Wizji), bo ci aniołowie stanowią jakby drugi zbiór niebiańskich sił, które zgrzeszyły. Czy może nawet trzeci, jeśli traktować oddzielnie Azazela i Czuwających. Tak czy inaczej ci ostatni, stronnicy Szemhazaja, zostają osądzeni po Azazelu, a siedemdziesięciu odstępców – tuż za nimi. Ich wszystkich czeka potępienie w ognistej otchłani, która dla nas również brzmi już dość konwencjonalnie.
Po aniołach potępienie czeka również odstępcze owce – czyli Żydów, którzy nie dotrzymali warunków przymierza. Dla nas może być ciekawe, że nie ma tu ani słowa o potępieniu nie-Żydów. Raczej wątpliwe, aby autor Apokalipsy miał dla nich jakieś wyjątkowe miłosierdzie – raczej po prostu nie są oni dla niego tutaj istotni.
„Południowa strona domu” prowadzi nas do doliny pod Jerozolimą – biblijnej Gehenny. O ile tłumaczenie Rubinkiewicza sugeruje tutaj, jakby była to jakaś inna, oddzielna otchłań niż ta, którą zostali ukarani aniołowie, o tyle tłumaczenie Nickelsburga mówi jedynie o „an abyss like it”, „otchłani takiej, jak tamta”. Jest możliwe zatem, że gardziel dla aniołów znajdowała się w niebie, a dla ludzi – w konkretnym, wyraźnie zlokalizowanym miejscu na ziemi, właśnie w dolinie Hinnom. Los jednak jednego i drugiego rodzaju potępionych wydaje się być ten sam, aczkolwiek jest niejasny – czy mieli cierpieć wiecznie, czy spłonąć na wieki. Podobną niejasność pozostawia Apokalipsa Jana, w której wprawdzie kosmiczne siły (szatan, bestia, fałszywy prorok) miały cierpieć na wieki wieków, ale dla ludzi jezioro ognia było jednocześnie „śmiercią drugą”. Spalenie „nawet kości” jest prawdopodobnie aluzją, że dla tych owiec nie ma szans na kolejne zmartwychwstanie.
Należy zwrócić uwagę, że mało jest biblijnych wzorców dla tego typu obrazów. Można nieco znaleźć w:
Dn 7,11 … patrzałem, aż zabito bestię; ciało jej uległo zniszczeniu i wydano je na spalenie.
Dn 7, 26 Wtedy odbędzie się sąd i odbiorą mu władzę, by go zniszczyć i zniweczyć doszczętnie.
Iz 66, 24 A gdy wyjdą, ujrzą trupy ludzi, którzy się zbuntowali przeciwko Mnie: bo robak ich nie zginie, i nie zagaśnie ich ogień, i będą oni odrazą dla wszelkiej istoty żyjącej
Natomiast tradycję Apokalipsy Zwierząt będzie potem kontynuowała m.in. Apokalipsa Jana z jej obrazem eschatologicznego sądu, strącającego w ogień wszystkich, których imion nie znaleziono w księdze życia.
Nowy przybytek.
28 Powstałem, żeby popatrzeć, aż ogień ogarnął stary dom. Wyniesiono wszystkie kolumny. Wszystkie belki i ozdoby tego domu zostały ogarnięte przez (ogień). Odbudowano go i postawiono na miejscu na południowej (stronie) ziemi. 29 Zobaczyłem, jak Pan owiec wziął nowy dom, większy i wyższy niż ten pierwszy, i postawił go na miejscu pierwszego, który został spalony. Wszystkie jego kolumny były nowe, ozdoby jego były nowe i większe niż w tym pierwszym, starym, który został usunięty. I Pan owiec był w pośrodku niego. 30 Zobaczyłem wszystkie zachowane owce, a wszystkie zwierzęta ziemi i wszystkie ptaki niebios padały i składały hołd owcom i błagały je i słuchały każdego ich rozkazu.
Poprzednia, wadliwa Druga Świątynia zostaje zniszczona. Na jej miejscu sam Bóg tworzy nową, lepszą od poprzedniej, w nieco innym miejscu. Możliwe, że środowisko Apokalipsy nie uznawało aktualnej świątyni również dlatego, że uważało ją za niewłaściwie zlokalizowaną – może według nich powinna być przesunięta nieco na południe na jerozolimskim wzgórzu świątynnym?
Widzimy też narody pogańskie, które przetrwały sąd – najwyraźniej nie wszyscy goje zasługiwali na karę, co jest dość pocieszające – i teraz gotowe są służyć Izraelowi. Czuć tu patriotyczny triumfalizm autora, skoro marzy on o podporządkowaniu sobie wszystkich pozostałych narodów ziemi. Pozostaje to w zgodzie z podobnymi marzeniami u proroków ST, m.in. Iz 14,1-2; 60,10; 61,5; Za 14,16.
Powszechny pokój.
31 Następnie ci trzej ubrani na biało – ci, którzy przedtem unieśli mnie – ujęli mnie za rękę i podczas gdy ręka tego aniołamnie trzymała, unieśli mnie i zanim rozpoczął się sąd, postawili pośrodku tych owiec. 32 Owce te były całe białe, ich wełna gęsta i czysta. 33 Ci wszyscy, którzy zginęli i rozproszyli się, wszystkie dzikie zwierzęta i wszystkie ptaki niebieskie zebrały się razem w tym domu i Pan owiec radował się bardzo, ponieważ wszyscy byli dobrzy i powrócili do jego domu. 34 Zobaczyłem, że złożono miecz dany baranom. Zaniesiono go do domu i opieczętowano w obecności Pana. Zwołano do tego domu wszystkie owce, tak że dom ten nie mógł ich pomieścić. 35 Wszystkim otwarły się oczy, tak że widzieli dobrze i nie było wśród nich ślepych. 36 Widziałem, że dom ten był wielki, szeroki i wypełniony po brzegi.
Dopiero teraz powraca do nas kod kolorystyczny, który był obecny w czasach przedpotopowych, u białych byków w przeciwieństwie do czarnych, potem zaniknął, a powrócił znowu. Następuje zmartwychwstanie, bo „wszyscy, którzy zginęli – zebrali się razem”. Ocalałe owce są białe i czyste, i otwarły im się oczy, czyli są zdolne we właściwy sposób sprawować służbę Bożą. Następuje koniec wojen. Cała ludzkość gromadzi się wokół Boga i Jego świątyni, i „wszyscy są dobrzy”.
Odnowienie ludzkości.
37 Widziałem, jak narodził się biały byk. Jego rogi były wielkie i wszystkie dzikie zwierzęta, wszystkie ptaki niebieskie bały się go i nieustannie zanosiły do niego prośby. 38 Zobaczyłem, że wszystkie ich rodzaje odmieniły się i stały się białymi bykami. Pierwszy z nich był * i to * stało się wielkim zwierzęciem o wielkich, czarnych rogach. Pan owiec ucieszył się z jego powodu i z powodu wszystkich byków.
(Podkreślenia tekstu i znaki * moje.)
Dopiero w chwili, gdy dokonał się sąd, ziemia została oczyszczona z grzechu i wszyscy – Żydzi i nie-Żydzi – żyli już w pokoju wokół świątyni Jahwe, następuje ontologiczny przełom. Rodzi się pierwszy biały byk od pradziejów – od czasów patriarchy Izaaka. To znak restytucji ludzkości: przywrócenia jej stanu pierwotnego. Biały byk jest też przywódcą, ma wielkie rogi i autorytet wśród pozostałych. Podobnie jak poprzednio – od upadłego Azazela, przez Mojżesza, dobrych lub grzesznych królów czy Judę Machabeusza – kluczowe w historii zbawienia są wybitne jednostki sprawujące władzę nad resztą. Całkiem możliwe, że jest to wyczekiwany mesjasz, doskonały eschatologiczny król.
Następnie dzieje się coś niezwykłego – wszyscy stają się białymi bykami. W ten sposób cała ludzkość osiąga stan Adama, taki, jaki powinna mieć, zanim zdeprawował ją grzech i liczne podziały. Jest to radością dla samego Boga.
Istnieje problem translacyjny z tym tekstem, któremu nie mogę tu poświęcić wiele uwagi, a który oddałem pod postacią znaków (*). Rubinkiewicz umieszcza tam termin „Słowo”, jakoby ów pierwszy byk „był Słowem”. Naturalnie, przywodzi nam to na myśl Chrystusa i jego tytuł z Ewangelii Jana. D. Olson w swoim tłumaczeniu umieszcza „lamb”, czyli „jagnię”, interpretując to zdarzenie tak, jakoby najpierw urodził się baranek – normalne wśród owiec – po czym stał się bykiem. Doszukuje się tutaj Jakuba/Izraela, który był synem byka (Izaaka), ale urodził się barankiem. Ta scena byłaby więc odwróceniem tamtego procesu – dzieje narodu Izraela byłyby procesem zdobywania przez patriarchę Izraela statusu byka, takiego jak jego ojciec i dziad. Z kolei Nickelsburg doszukuje się w tym miejscu słowa, które tłumaczy jako „leader”, „przywódca”. Sprawa więc pozostaje otwarta.
Warto się przy tym zastanowić – na ile obraz owego eschatologicznego białego byka, w dodatku w przynajmniej jednej próbie tłumaczenia “urodzonego jako baranek”, mógł miał wpływ na postać Jezusa Chrystusa w oczach jego wyznawców? Zwłaszcza w teologii Pawła, który właśnie przez “zanurzenie w Chrystusie”, w jego czystej przemienionej naturze, upatrywał nadziei na zmartwychwstanie i zbawienie jego wyznawców. Obraz mesjasza jako katalizatora ontologicznej przemiany ludzkości, jakże żywy w chrześcijaństwie, mógł mieć swoje podłoże właśnie tu – w Apokalipsie Zwierząt i środowisku 1 Księgi Henocha.
Zakończenie.
39 Zasnąłem pośrodku nich, obudziłem się i zobaczyłem wszystko. 40 I to jest widzenie, które widziałem wtedy, gdy spałem. Obudziłem się i błogosławiłem Pana sprawiedliwości i Jemu oddałem chwałę. 41 Jednakże potem gorzko płakałem i nie ustawały łzy moje, bo nie mogłem tego znieść. Gdy na to patrzyłem, (moje łzy) spadały na to wszystko, co widziałem, albowiem to wszystko nastanie i spełni się. Ukazano mi wszystkie czyny ludzi z każdej epoki. 42 Tej nocy przypomniałem sobie mój pierwszy sen i z tego powodu płakałem i byłem zaniepokojony, ponieważ miałem to widzenie.
Podobnie jak Henoch, dotarliśmy do końca wizji. Chociaż jej zakończenie było chwalebne i pozytywne, to dzieje, które obejrzał, musiały być gorzkie – z perspektywy patriarchy wszystkie perypetie, tragedie, zniewolenia i rzezie miały się dopiero wydarzyć, i to w odległej przyszłości. I to nie wobec zwierząt, ale ludzi. Nie ma tutaj miejsca na pocieszenie czy wygodne machnięcie rękami, że „wszystko skończy się dobrze”. Nie pada pytanie o teodyceę, ale jest zawieszone w powietrzu. Jak pisał D. Olson w swoim opracowaniu Apokalipsy Zwierząt – Czy nawet znając dobre zakończenie, możemy uznać, że historia była warta całej tej grozy i cierpienia?