Po długim (może zbyt długim) okresie przestoju powracamy do 1 Księgi Henocha. O ile poprzednie artykuły tego cyklu omawiały pierwszą jej część, nazywaną Księgą Czuwających, o tyle w tym i kolejnym artykule przeniosę uwagę Czytelników na inną partię 1Hen: Apokalipsę Zwierząt, czyli rozdziały 85-90.
Apokalipsa Zwierząt to kolejne objawienie, jakie miał otrzymać Henoch, ukazujące w symbolicznej formie dzieje ludzkości, a szczególnie Izraela, od początku aż do eschatologicznego końca. Apokalipsa ta mówi nam całkiem sporo o czasach, w jakich powstała – wskazuje się tu na epokę machabejską – oraz ponownie porusza anielskie wątki, które zawsze fascynowały czytelników tej księgi. Chociaż w znacznej mierze streszcza biblijne dzieje – wyraźnie powstała w oparciu o wcześniejszą żydowską „religijną historiografię” – to zdarza się jej wtrącać nietypowe elementy. Poniżej postaram się, w formie skrótowej, adekwatnej do tego bloga (bo o Apokalipsie Zwierząt można niejedną książkę napisać) wskazywać właśnie na takie „odchylenia” i elementy nietypowe w tej wizji dziejów. Pierwszy artykuł obejmie narrację od Adama aż do potopu.
Artykuł powstał w oparciu o A New Reading of the Animal Apocalypse of 1 Enoch, 2013 z cyklu Studia in Veteris Testamenti Pseudepigrapha, vol 24, autorstwa Daniela Olsona. Tekst 1Hen pochodzi z Apokryfy Starego Testamentu R. Rubinkiewicza.
Pradzieje
85. 1 Potem miałem inny sen. Opowiem ci to wszystko, co mi się śniło, mój synu. 2 Henoch zabrał głos i powiedział do swego syna Matuzalema: Do ciebie mówię, mój synu. Posłuchaj moich słów i nakłoń swego ucha na senne widzenia twojego ojca. 3 Zanim poślubiłem twoją matkę Ednę, ujrzałem widzenie na moim łożu. Oto wyszedł z ziemi byk i był ten byk cały biały. Potem wyszła jałówka, a z tej jałówki wyszły dwa cielaki, woły, jeden z nich był czarny, a drugi czerwony. 4 Czarny cielak zaatakował czerwonego i ścigał go na ziemi i odtąd nie mogłem zobaczyć czerwonego cielaka. 5 Lecz czarny cielak urósł i poszła z nim jałówka. Zobaczyłem, że wyszło z niej wiele cielaków. Były one takie same jak ona i poszły za nią. 6 Pierwsza krowa opuściła pierwszego byka w poszukiwaniu czerwonego cielaka, ale go nie znalazła. Gorzko z tego powodu płakała i ciągle go szukała. 7 Zobaczyłem, jak ten pierwszy byk podszedł do niej i uspokoił ją, tak że odtąd już nie płakała. 8 Potem urodziła innego białego cielaka i jeszcze potem urodziła wiele czarnych cielaków i krów. 9 W moim śnie ujrzałem, jak biały cielec rósł i stawał się dużym białym bykiem. Pochodziło od niego wiele białych cielaków, które były takie jak on. 10 One zaczęły rodzić wiele białych cielaków, które były podobne jeden do drugiego.
Jak podkreśla D. Olson, już na samym wstępie ciekawe jest nie to, co Apokalipsa Zwierząt opisuje, ale to, czego nie opisuje. W tym symbolicznym streszczeniu pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju – gdzie białym bykiem jest oczywiście Adam, jałówką Ewa, czarny cielak to Kain, czerwony to Abel, a biały to Set – całkowicie pominięto stworzenie świata oraz wątek edeński. Zupełnie jakby autor Apokalipsy zaczął swoją lekturę Księgi Rodzaju dopiero od czwartego rozdziału. Zwraca to uwagę, że celem historii ludzkości nie jest odzyskanie utraconego rajskiego świata (Edenu), ile – utraconej kondycji Adama, czyli „bycia białym bykiem”. Zobaczymy, że z czasem białe byki znikną z historii, ale – spoiler alert – powrócą w eschatologii, i cała „zbawiona” ludzkość odzyska ten sam stan, co jej praojciec. W tym celu narracja Apokalipsy raczej „wybiela” Adama i nie jest zainteresowana obarczaniem go winą za jakiś „grzech pierworodny”, jaki ma miejsce w Rdz 3. Dużo bardziej jej odpowiada teologia „chwały Adamowej” – pogląd, że praojciec ludzkości był i pozostał ideałem pobożności, do którego wzoru należy wrócić, aniżeli odwrotnie, wzorem upadku, którego należy się strzec, jak to ma miejsce np. w teologii chrześcijańskiej.
Przez skupienie na konflikcie między dwoma braćmi – natychmiast i bez wyjaśnienia przeciwstawionymi sobie, co widać nawet przez ich kolorystykę – tekst wskazuje na jedno ze swoich głównych przesłań: zagrożenie braterskim konfliktem. Podkreślam to już tutaj, bo podczas lektury wielokrotnie spotkamy motyw wewnętrznego sporu, który kończy się tragedią – pośrednio wskazuje nam to na atmosferę polityczną, w jakiej powstawał ten tekst. Abel, jest tu prototypem ofiary tego konfliktu, aczkolwiek sam w sobie nie jest idealny – jest w końcu czerwony, a nie biały, nie dziedziczy więc czystego statusu swojego ojca. Ciekawe jest też to, że autor pominął religijny aspekt konfliktu między braćmi – kwestię ofiar znaną z Biblii. Jedynym wyjaśnieniem zbrodni jest tutaj natura Kaina, urodzonego jako czarny; nie ma żadnej próby racjonalizacji tego zła, innej niż to, że taki się właśnie urodził – wszystkim zatem rządzi niepojęta boska predestynacja. Widzimy, że po narodzinach Seta pramatka rodzi wiele czarnego bydła, co wskazuje, że mimo chwalebnego statusu ojca większość ludzkości pozostanie zła. Zapamiętajmy przy tym, że to nie forma zwierzęcia jest tu więc istotna (na razie mamy samo bydło, ale wkrótce pojawią się też inne odmiany stworzeń), ale to raczej jego kolor wskazuje na to, czy jest ono „dobre” czy „złe”, alternatywnie: „wybrane” lub „niewybrane”.
Z kwestii technicznych, „ujrzałem widzenie na moim łożu” wskazuje nam, że wizje Henocha są objawieniami nocnymi: rytami inkubacji. To samo widzieliśmy poprzednio, gdy omawialiśmy, jak Henoch czy Balaam otrzymywali swoje proroctwa. Była to normalna praktyka w ówczesnym czasie i rejonie.
Upadek Czuwających
86. 1 Znowu śpiąc skierowałem moje oczy i ujrzałem niebo. I oto spadła z nieba gwiazda. Urosła, jadła i pasła się wśród [dużych] cielaków. 2 Potem zobaczyłem duże, czarne byki. Każdy z nich zmienił swe stajnie, swoje pastwiska i swoje jałówki i zaczął użalać się jeden nad drugim. 3 Spojrzałem jeszcze raz na widzenie i spojrzałem na niebo. Zobaczyłem wiele gwiazd [upadających z powodu tej] pierwszej gwiazdy, spadających z nieba pomiędzy jałówki. Stały się one bykami pośrodku nich [jałówek] pasąc się razem z nimi. 4 Przyjrzałem się im i zobaczyłem, że wszystkie wysunęły swe wstydliwe członki, tak jak to robią konie, i zaczęły spółkować z jałowicami. Te zaś zacieliły się i wszystkie stały się cielne. Zrodziły słonie, wielbłądy i osły. 5 Wszystkie byki przestraszyły się ich i bali się ich, a te zaczęły gryźć i kąsać swoimi zębami i bóść swymi rogami. 6 W ten sposób zaczęły pożerać byki, a wszyscy mieszkańcy ziemi zaczęli drżeć, dygotać i przed nimi uciekać.
[Drobne korekty tekstu Rubinkiewicza na podstawie tekstu Olsena]
Oto fragment dla wszystkich fanów henochiańskiej angelologii (w tym mnie). Przede wszystkim zwraca uwagę symbolika Apokalipsy: ludzie na tym etapie dziejów to byki; aniołowie to gwiazdy, które zstępując na ziemię same stały się „bykami”, aby uprawiać seks z kobietami („jałówkami”). Ich potomstwem byli giganci, mieszańce ludzi i aniołów znani z Biblii i Księgi Czuwających, tutaj występujący pod postacią słoni, wielbłądów i osłów. Ich obecność sprowadza nieszczęście na ludzi; dochodzi do aktów przemocy i ludożerstwa.
Widzimy też upadek aniołów występujący w dwóch etapach: najpierw spada z nieba jedna gwiazda – która nie jest „splamiona seksem”, a jedynie jej obecność koincyduje ze „zmianą stajni i pastwisk” przez czarne byki; dopiero później spada na ziemię wiele gwiazd, które przystępują do tego, z czego Czuwający byli znani, i poprzez seks z kobietami sprowadzają katastrofę. Zupełnie jakby natura grzechu pierwszego anioła oraz pozostałych, wielu aniołów była zupełnie inna. Znając narrację Księgi Czuwających możemy bez większego ryzyka odkryć tożsamość tych postaci dramatu: ten podział współgra z rozróżnieniem między dwiema setkami Czuwających dowodzonymi przez Semjazę/Szemhazaja, których grzechem jest nieczystość i nauczanie magii, i którzy zostają ukarani przez archanioła Michała; a samotnym Azaelem/Azazelem, którego grzechem było wprowadzenie wojny i rozpusty między ludzi, i który zostanie osobno ukarany przez archanioła Rafała. Takie zróżnicowanie naturalnie wynika z tekstu 1Hen i chociaż w tym miejscu nie padają konkretne imiona, to można być praktycznie pewnym, że to właśnie miał na myśli autor. Zarówno Azael, jak i pozostali aniołowie wyraźnie przyjmują ludzką postać po swoim zstąpieniu (tj. „byczą” według apokaliptycznej symboliki).
Zmiana „stajni, pastwisk i jałówek” wywołana przez Azaela prawdopodobnie odnosi się do odstępstwa od ojcowskich zwyczajów przez białe byki, oraz do mieszania się Setytów z innymi potomkami Adama, co przyczyniło się do pogłębienia fatalnego stanu świata. W tym miejscu narrator porzuca w ogóle kolorystyczny kod – nie słyszymy w ogóle o „białych bykach”, jakby one przepadły całkowicie. Podkreśla to powszechną grzeszność, przygotowującą świat na potop.
Ostateczne rozwiązanie
87. 1 Ponownie zobaczyłem, jak jeden drugiego bódł i kąsał, a ziemia zaczęła krzyczeć. 2 Znowu w wizji podniosłem oczy ku niebu. Oto przybyły z nieba istoty podobne do białych ludzi. Czterech wyszło z tego miejsca oraz trzej [inni] z nimi. 3 Ci trzej, którzy wyszli jako ostatni, pochwycili mnie za rękę, podnieśli mnie z pokolenia ziemskiego i zanieśli na wysokie miejsce. Pokazali mi wieżę wysoką nad ziemią, wobec której wszystkie pagórki były małe. 4 Powiedziano mi: „Pozostań tutaj, aż zobaczysz wszystko, co ma się stać ze słoniami, wielbłądami, osłami, gwiazdami i wszystkimi bytami”.
Znamy tę scenę już z Księgi Czuwających: zostaje wydany wyrok na upadłych aniołów. Tutaj jednak – niespodzianka – niebiańscy posłańcy nie są przedstawieni jako gwiazdy! O ile upadli byli gwiazdami, tak jak ludzie bykami, o tyle święci aniołowie w kodzie apokaliptycznym są ludźmi, białymi tak jak biały był Adam. To bardzo ważne spostrzeżenie i będziemy do niego wracać: „ludzie” w Apokalipsie Zwierząt to istoty niebiańskie, i to o statusie wyższym niż inne.
Czterej ludzie wymienieni tutaj to ci sami archaniołowie, co poprzednio w 1Hen 9,1-10: Michał, Gabriel, Suriel/Rafał oraz Uriel. Im Bóg przekaże misję wyplenienia zła i oczyszczenia ziemi. Autor Apokalipsy, podobnie jak autorzy wcześniejszych partii, zmagać się tu będzie z dwiema konkurującymi tradycjami: tej o czterech i tej o siedmiu archaniołach, o czym też pisałem już wcześniej. Opisuje więc nam zespół 4+3. Podczas gdy ci pierwsi dostaną swoje zadania, trzem pozostałym zostanie przypisana rola przewodników samego Henocha, i w ten sposób zostaną „zagospodarowani” przez narrację i nie będą bezczynni.
Henoch jest tutaj świadkiem swojego własnego wyniesienia: posadzony zostaje na wieży wyższej niż wszystkie góry: to symbol „góry Bożej”, raju i niebiańskiej świątyni. Tłumaczy to poniekąd późniejszą obojętność autora Apokalipsy na los świątyni jerozolimskiej: nie jest ona ostatecznie potrzebna, ponieważ istotna jest ta świątynia w niebie. Wiemy też, że środowisko 1Hen było „raczej sceptyczne” (o ile nie wrogie) wobec centralizmu Jerozolimy.
88. 1 Ujrzałem jednego z tych czterech, którzy wyszli pierwsi, jak wziął pierwszą gwiazdę, która spadła z nieba, i związał ją za ręce i nogi i wrzucił do przepaści, a przepaść ta była wąska, głęboka, straszna i ciemna. 2 Jeden z nich wyjął swój miecz i dał [go] słoniom, wielbłądom i osłom. Zaczęli ze sobą walczyć, a cała ziemia z ich powodu zadrżała. 31 Gdy tak się przyglądałem memu widzeniu, oto jeden z tych czterech, którzy zstąpili z nieba, rzucił kamienie z wysokości nieba, zebrał i pochwycił wszystkie wielkie gwiazdy, których wstydliwe członki [były] jak wstydliwe członki koni, związał ich wszystkich za ręce i nogi i wrzucił do czeluści ziemi.
Następuje powtórzenie tego, co już znamy z KC. Pierwszym wykonawcą wyroku jest tu Rafał: on związuje „pierwszą gwiazdę”, czyli Azaela, i grzebie go żywcem w nienazwanym miejscu, skądinąd wiemy, że była to „pustynia Dudael”. Drugim jest Gabriel, który niczym bóg wojny „daje swój miecz” gigantom, aby ze sobą walczyli i wymordowali nawzajem. Trzeci to Michał, który wykonuje wyrok na Szemhazaju i pozostałych Czuwających, podobny do wyroku na Azazelu, ale narracyjnie odróżniony od niego. To wszystko znamy już z wcześniejszych partii 1 Księgi Henocha.
89. 1 I jeden z tych czterech podszedł do białych byków i [jednemu z nich] wyjawił tajemnicę: urodził się bykiem, ale stał się człowiekiem. Wybudował dla siebie wielki statek i zamieszkał w nim. Razem z nim zamieszkały w tej łodzi trzy byki. Łódź ta została za nimi zamknięta.
Następuje potop, jednak już na samym wstępie napotykamy coś niezwykłego. Nie będzie to jedyny taki przypadek, ale pierwszy w ramach tej Apokalipsy. Archanioł zostaje posłany do Noego, aby ostrzec go przed nadchodzącym potopem. Noe jest tu białym bykiem, według biblijnej narracji jako „człowiek sprawiedliwy”. Dzieje się jednak coś niezwykłego: biały byk staje się człowiekiem. W kodzie apokaliptycznym oznacza to ni mniej ni więcej, jak to, że Noe zostaje przemieniony w anioła, albo przynajmniej otrzymuje wyjątkowy anielski status. Co więcej: dzieje się to jeszcze przed potopem, czy nawet przed budową arki.
Trudno jest to wyjaśnić w ramach klasycznej teologii, w której człowiek, jakkolwiek święty, pozostaje człowiekiem. Jednak autorzy 1 Henocha nie podzielali naszych poglądów – mieli swoje własne. Najwyraźniej uważali, że człowiek może zostać poddany angelizacji: trochę tak, jak sekta uznająca teksty z Qumran uważała, że stanowią grupę świętych, pędząc anielskie życie już tu na ziemi i w tym celu unikali wszystkiego, co mogłoby doprowadzić do ich splamienia, w tym kobiet (zob. A. Frisch, The Body in Qumran Literature: Flesh and Spirit, Purity and Impurity in the Dead Sea Scrolls, w: Dead Sea Discoveries, 23, 2016). Zmiana człowieka w anioła była na tyle popularnym celem wśród starożytnych Żydów, że rabini poświęcili wiele czasu i tuszu na nakreślenie raczej negatywnego obrazu niebian w midraszach czy tekstach Talmudu, wynosząc naturę ludzką czy jej swojego ulubionego reprezentanta, Mojżesza, powyżej statusu aniołów – po to, aby zwalczyć właśnie te tendencje. Dobrze ten rabiniczny opór wobec prób upodabniania się aniołów opisuje to zwłaszcza Ch. Hayes, „The Torah was not Given to Ministering Angels”: Rabbinic Aspirationalism, w: Talmudic Transgression, red. Ch. Fonrobert, I. Rosen-Zvi i in., 2017.
Nie sposób z lekką ironią nie zauważyć, że ten wywyższony los Noego wyraźnie koresponduje również z losem innego ocalałego przez potop: babilońskiego Utnapisztima z Eposu o Gilgameszu czy Zuisudry z Babyloniaki Berossosa, który również w zamian za ocalenie ludzkości przed zagładą w potopie został wyniesiony ponad swój poprzedni status i obdarzony nieśmiertelnością:
Enlil wstąpił do wnętrza statku,
wyprowadził moją żonę i kazał jej uklęknąć obok mnie,
dotknął naszych czół, stając między nami, pobłogosławił nas:
„Dotychczas Utnapisztim był człowiekiem,
Od tej pory Utnapisztim i jego żona będą jak my, bogowie!
Utnapisztim zamieszka daleko, u ujścia rzek”…
(Epos o Gilgameszu, tłum. K. Łyczkowska, Warszawa 2010, str. 58)
Wówczas [Xisouthros] wylądował wraz z żoną, córką i nawigatorem. Wówczas oddał hołd ziemi i ustawił ołtarz. Podczas składania ofiar bogom, on i ci, którzy z nim wysiedli z łodzi, zniknęli. Kiedy Xisouthros i inni nie powrócili, ci którzy zostali na łodzi zeszli na ląd i szukali ich, wzywając po imieniu. Nie zobaczyli już Xisouthrosa, lecz głos z nieba nakazał im, aby okazali cześć, ponieważ z powodu swojej pobożności odszedł, aby żyć z bogami, a jego żona [i córka] i nawigator dzielili z nim tę godność.
(Berossos, Babyloniaka, tłumaczenie własne)
Byłby to zatem relikt mitologii babilońskiej w religii żydowskiej (prawdę mówiąc, już n-ty), a który nie został zachowany w tekstach biblijnych.
2 Znowu podniosłem moje oczy ku niebu i ujrzałem wysoki dach, a na nim siedem upustów, z których wylewała się obficie woda do zagrody. 3 Spojrzałem ponownie i oto w podłodze tej wielkiej zagrody otworzyły się źródła i woda zaczęła kipieć i podnosić się ponad podłogę. Patrzyłem na zagrodę, aż cała jej podłoga pokryła się wodą. 4 Zapanowały na niej woda, ciemność i mgła. Popatrzyłem na poziom wody. Woda podniosła się ponad zagrodę i zaczęła się wylewać poza tę zagrodę i pozostała na ziemi. 5 Wszystkie byki tego ogrodzenia zgromadzono razem i ujrzałem, jak zanurzyły się, zostały wchłonięte i potopione w tej wodzie. 6 Statek natomiast pływał po wodzie, lecz wszystkie byki, słonie, wielbłądy i osły razem ze wszystkimi zwierzętami poszły na samo dno, tak że ich już nie widziałem. Nie potrafili się wydobyć, lecz pogrążyli się i utonęli w głębinie.
Świat jest tutaj porównany do zagrody – choć motyw ten pojawia się tylko w jednej z dwóch redakcji tekstu, w dłuższej, etiopskiej, podczas gdy krótsza, aramejska, bardziej odpowiada realizmowi biblijnemu i mówi faktycznie o zalanej całej ziemi. W kontekście całej Apokalipsy wydaje się interesujące, że zagroda w innych miejscach zawsze jest miejscem pokoju i bezpieczeństwa: tutaj jest odwrotnie, a solidne mury chroniące przed zagrożeniami z zewnątrz stają się tutaj śmiertelną pułapką dla wszystkich ofiar potopu.
Interesująca jest sugestia, że zagłada spadająca na niegodnych w zamkniętej budowli jest tutaj paralelą dla wydarzeń opisanych w 1Mach 5:4-5 czy 2Mach 10:32-36, gdzie wrogowie Judy Machabeusza zostali zamknięci i spaleni w swoich własnych fortyfikacjach:
4 Potem [Juda] przypomniał sobie złości Bajanitów. Oni to bowiem urządzali zasadzki na drodze i przez to byli dla ludu sidłem i zawadą. 5 Zamknęli się przed nim w wieżach, ale on ich obległ i obłożył ich klątwą, a potem spalił ich wieże razem z tymi, którzy się do nich schronili.
32 Sam Tymoteusz uciekł do bardzo dobrze umocowanej twierdzy, zwanej Gazara, gdzie dowódcą był Chajreas. 33 Żołnierze Machabeusza przez cztery dni oblegali twierdzę pełni radosnego zapału. 34 Ci, którzy byli wewnątrz, ufni, że miejsce było umocnione, niebywale bluźnili i wypowiadali bezbożne wyrazy. 35 Kiedy jednak zaświtał piąty dzień, młodzieńcy z otoczenia Machabeusza w liczbie dwudziestu, którzy zapałali gniewem na te bluźnierstwa, mężnie rzucili się na mury i z dziką zajadłością zabijali każdego, kto im wpadł w ręce. 36 Podobnie inni natarli z drugiej strony na tych, którzy byli wewnątrz, rzucili ogień na wieżę oraz podłożyli ogień i w ten sposób żywcem spalili bluźnierców.
Inną ciekawostką jest formuła: „wszystkie byki, słonie, wielbłądy i osły razem ze wszystkimi zwierzętami poszły na samo dno” – podczas gdy dotąd nie było innych „zwierząt” na ziemi niż właśnie byki, słonie, wielbłądy i osły. Sugeruje to, że autorowi na chwilę umyka apokaliptyczny symbolizm ma tutaj na myśli… prawdziwe zwierzęta, które zginęły podczas potopu razem z ludźmi i gigantami.
7 Znów miałem widzenie, w którym zobaczyłem, że usunięto z wysokiego dachu upusty, czeluści ziemi wyrównały się i otwarły się głębie. 8 Woda zaczęła do nich spływać, aż ukazała się ziemia i statek osiadł na ziemi. Ciemność odeszła i pokazało się światło. 9 Wtedy biały byk, który stał się człowiekiem, wyszedł ze statku, a razem z nim trzy byki. Jeden z trzech byków był biały tak, jak ten byk, drugi z nich [był] czerwony jak krew, a trzeci [był] czarny. Biały byk odszedł od nich. 10 Zaczęli płodzić dzikie zwierzęta i ptaki, tak że wyrosły z nich różnego rodzaju lwy, tygrysy, wilki, psy, hieny, dziki, lisy, borsuki, świnie, sokoły, sępy, kanie, orły i kruki.
„Biały byk, który stał się człowiekiem” to dziwna formuła, bo czemu nie napisać „ten człowiek”? Możliwe, że antropologia autorów 1Hen zakładała swoistą dualność „rozanielonych sprawiedliwych”, może coś w rodzaju „dwóch natur Chrystusa”, jednocześnie ludzkiej i anielskiej?
Trzy byki to rzecz jasna Sem, Cham i Jafet – gdzie białym z pewnością jest Sem, kontynuator tradycji sprawiedliwych. Czerwień jego brata nie sugeruje tu męczeństwa, mimo skojarzenia z Ablem, ale raczej swoistą „pośredniość” między bielą a czernią. Tak jak Abel nie był „tak zły” jak Kain, ani „tak dobry” jak Set, tak samo tutaj jeden z braci jest dobry, drugi zły, a trzeci pośredni. Wydaje się, że w rolę czerwonego byka lepiej wpisuje się Jafet, jako że Cham wiąże się ze swoim biblijnym przestępstwem wobec ojca, czyli „ujrzeniem jego nagości”, co predestynuje go do roli „tego gorszego” niż raczej bierny, ale niesplamiony konkretnym grzechem Jafet.
Nie sposób powiedzieć, który z białych byków „odszedł od nich” – czy mowa tu o Noem, który wypełnił swoje zadanie i być może zniknął, tak jak po wypełnieniu swojej misji zrobił to Zuisudra; czy raczej o Semie, który nie chciał zadawać się z moralnie gorszymi braćmi i zachował wobec nich dystans, dając tym samym przykład, aby nie łączyć się z innymi narodami?
Po potopie jesteśmy natomiast świadkami gwałtownej przemiany w symbolice Apokalipsy: ludzkość przestaje być jednorodna. Byki będą się pojawiać, ale obok nich pojawiają się inne „dzikie zwierzęta”, których długą listę przekazuje nam autor. Nie są to już pół-anielskie potwory w rodzaju gigantów, ale po prostu różne ludzkie narody: w sumie czternaście rodzajów. Podwojenie symbolicznej siódemki („pełnia-pełnia”, „wszyscy-wszyscy”) może mieć tu znaczenie.