Na południe od ziem Izraela i Judy rozciągał się inny kraj: bardziej pustynny, mniej życzliwy dla ludzi. Znaczną jego część stanowiła sławna pustynia Negew. To tu miał osiedlić się brat bliźniak Izraela, Ezaw, eponim twardego ludu Edomu. Nazwa tej krainy, “czerwony”, odnosi się do koloru powszechnego tu piaskowca, bogatego w rudy miedzi. Był to swego czasu istotny okręg metalurgiczny. Biblia wspomina o tej krainie w mnóstwie miejsc (m.in. Rdz 36, Joz 15,1, Sdz 1,36 etc.), wspomina ją również egipski Papyrus Anastasi IV. W biblijnych i pozabiblijnych źródłach nazywany był też nazwą Seir (zob. Rdz 32,4, ponownie Rdz 36, 2 Krn 20,10 etc.), również potwierdzoną w źródłach egipskich. Ta druga nazwa jest chronologicznie wcześniejsza, jako pierwsza wspomniana w dokumentach z XIV wieku p.n.e. z Tell el-Amarna. Z kolei nazwa Edom pojawia się w egipskich tekstach dopiero pod koniec XIII wieku p.n.e.
Burzliwa prehistoria.
Nazwa Seir wiąże się z Chorytami, plemieniem zamieszkującym te tereny, o których wspomina Rdz 36, 20-21. Wydaje się, że w pewnym czasie pokonali ich i wypędzili Edomici, aby zająć tę ziemię dla siebie:
Pwt 2, 12 W Seirze mieszkali dawniej Choryci, lecz synowie Ezawa wypędzili ich i wyniszczyli, aby się osiedlić na ich miejscu…
Niewiele wiadomo o wczesnej historii Edomu (z późniejszą jest nieco lepiej). 36 rozdział księgi Rodzaju jest właściwie małą kroniką tego ludu, na podstawie której historycy próbują wyciągać rozmaite wnioski. Mamy zatem małe drzewa genealogiczne władców Edomu wywodzące się od pierwszego eponima. Są to: linia Reuela oraz linia Elifaza, wspomniani są też Jeusz, Jalam i Korach jako synowie Ezawa, ale bez dalszych szczegółów rodzinnych. Tamci dwaj nazywani są „naczelnikami szczepów”. Ich genealogię przerywa wstawka dotycząca genealogii ludu Chorytów, o których wspomniałem wyżej, z którymi powiązały mitycznego Ezawa małżeństwa. Musiał być to sposób legitymizacji tego ludu jako prawowitych panów swojej krainy – a przy tym faktyczny obraz, w którym Edomici brali za żony kobiety pokonanego ludu.
Dopiero później, od wersetu 31, widzimy pojawienie się pełnoprawnych królów Edomu. Pierwszym miał być Bela, syn Beora w mieście Dinhaba. Następnie, jak w kronikach sumeryjskich, „królestwo” przeniosło się do miasta Bosry; później do Temanu, i później dalej – co pokolenie, to inne było królewskie miasto. Różnie można interpretować te informacje. Może to oznaczać uznawanie zwierzchniej władzy przez różne, luźne szczepy, przy czym władza ta należy jedynie do tego, kto umie ją utrzymać. Przechodziła więc z rąk do rąk i z miasta do miasta. Inna interpretacja jest taka, że jest to lista królów różnych miast, panujących w miarę tym samym czasie – a jedynie biblijna narracja ustawiła je w czasowej kolejności. Osobiście wolę tę pierwszą, bardziej naturalną interpretację.
Inna teoria mówi, że tak jak dzieje Izraela, również dzieje Edomu można było podzielić na dwa okresy – bardziej lub mniej tonące w pomroku dziejów – mianowicie na czas „naczelników stepów” z wersetów 1-18, a następnie na czas „królów” z 31-39. Odpowiadałoby to izraelskiemu podziałowi na czas „sędziów” i czas monarchii. Ukazywałoby to proces stopniowego organizowania plemienia. Proces ten miał zostać przerwany przez podbój legendarnego watażki z Judy: króla Dawida, który podporządkował sobie Edom.
Nie jest to jednak miejsce na streszczanie całej burzliwej historii tej krainy i tego plemienia. Pełna jest wzlotów i upadków, odważnych buntów i haniebnych klęsk. Dość wspomnieć na (stronniczą) pamięć biblijną, która płonie gniewem wobec Edomu, „wiecznych nieprzyjaciół Izraela” (tak naprawdę bywali gorsi, choćby Filistyni), zwłaszcza za to, że stali biernie i „śmiali się”, gdy płonęła pierwsza jerozolimska świątynia. Jednocześnie jest to plemię z tej samej krwi: potomkowie bezpośredniego brata izraelskiego eponima, i to brata bliźniaczego! Jest to zatem więź ambiwalentna i paradoksalna.
Z zachowanych mitów założycielskich wiemy też, że Izrael przejął to, co należało do Edomitów: w micie wyraża się to przez „pierworództwo” (które Ezaw miał sprzedać za jedzenie), jak i ojcowskie błogosławieństwo. Chodzi tutaj o rodzaj kolektywnej pamięci: Izraelici mieli świadomość zarówno pokrewieństwa, jak i swojej wyższości. Widzimy, że najwyraźniej Izrael jest wielki i szczęśliwy również dlatego, że zabrał dla siebie to, co pierwotnie należało do Edomu. Czy miałoby chodzić o ziemię? Bogactwo? Wrócimy jeszcze do tej myśli, choć już nie w tym artykule.
Bóg z Negewu.
Podobnie jak widzieliśmy w Moabie i Ammonie, jak mogliśmy domyślać się w przypadku poszczególnych miast Filistei, również Edomici zdają się czcić jedno naczelne bóstwo plemienia. Ich patron nazywał się Qaus (qws). Imię to zapisuje się też jako Qos czy Kos, zwłaszcza w publikacjach anglojęzycznych. Ja pozostanę przy pierwszym powyższym sposobie zapisu, idąc za prof. Lipińskim. Po polsku można znaleźć też formy Koze albo Kozai.
Znamy tego boga przede wszystkim z edomickich imion teoforycznych. W Biblii pojawia się takie imię dwukrotnie: jest to Barkos, „syn Qausa” z Ezd 2, 53 oraz Neh 7:55. Co ciekawe, znajduje się on na liście repatriantów izraelskich powracających z Babilonu, a konkretnie: na liście niewolników świątynnych (netinim). Jeszcze dokładniej nie pojawia się on tam we własnej osobie, ale jest przodkiem „synów Barkosa”, określonej grupy krewniaczej, która najwyraźniej pochodziła z Edomu, może jeszcze sprzed wygnania.
Bóg Edomu pojawia się w innych źródłach dużo wcześniej. Spotykamy go już w VIII wieku p.n.e. w dokumentach asyryjskich z czasów królów Tiglat-pilesara III (745–727) oraz później, za króla Esarhaddona (681–669; tego samego, który zawierał pakt z Baalem z Tyru). Te dokumenty przedstawiają królów Edomu składających hołd władcom Asyrii. Przed Tiglat-pilesarem III staje wówczas Qauš-malaka, po edomicku Qaus-melek – „Qaus jest królem”. Esarhaddonowi natomiast kłania się wówczas Qauš-gabri, czyli Qaus-geber, czyli „Qaus jest potężny”. Poznajemy chyba to drugie słowo: geber/gabri stanie się później członem imienia archanioła Gabriela. Obecność boskiego teonimu w tych imionach potwierdza, że Qaus musiał być znany i czczony, co więcej, uznawany za patrona monarchów Edomu, już w VIII wieku p.n.e.
Inny wczesny tekst wymieniający tego boga pochodzi ze stanowiska w Horvat Uzza, z VII-VI wieku p.n.e., gdzie wznosiła się warownia i gdzie znaleziono 36 inskrypcji i ostrakonów. Tam też odkryto pierwszy dłuższy tekst edomicki, w formie typowego bliskowschodniego listu. Jest to prosty list gospodarczy. Znaleźć możemy tu krótkie wspomnienie boga (podkreślenie moje):
Mówi Lamek: “Powiedz do Bulbula: Jak się masz? Polecam cię Qausowi. A teraz daj zboże, które jest u Ah’immaha. Niech pośle (je) i uczyń U[zz]iela odpowiedzialnym za zia[rno. Daj] ładunek osła w zbożu” 1(E. Lipiński, Studia z dziejów i kultury starożytnego Bliskiego Wschodu, s. 400
Inne imię teoforyczne nosił Kostobar I, namiestnik Idumei i Gazy, szwagier Heroda Wielkiego. Jego imię znaczy „Qaus jest potężny”. Pochodził nawet z rodziny kapłańskiej oddającej cześć temu bogu. Kostobar został mianowany namiestnikiem Heroda w ojczystej Idumei (czyli dawnym Edomie) w 37/36 roku p.n.e. Wspierany przez egipską królową Kleopatrę, próbował odebrać Herodowi Judeę i reaktywować kult starych lokalnych bogów (aż żal, że nie znamy dalszych szczegółów na ich temat!). Spisek się nie powiódł i Kostobar został stracony około 26/25 roku p.n.e (zob. Józef Flawiusz, Starożytności żydowskie, 15, 253 i nast.).
Imię Qausa zachowało się również jako jedyne na przedstawieniach bogów w nabatejskiej świątyni w Khirbet et-Tannur:
Qos, w Khirbet Tannur, jest przedstawiony jako zasiadający na tronie, otoczony przez byki, trzymający w lewej ręce rozszczepiony piorun, symbol pana deszczu. W Bosrze inskrypcja po grecku i nabatejsku upamiętnia złożoną mu ofiarę z orła. Byki, piorun i orzeł wydają się wspierać wniosek, że Qos był bogiem pogody 2 J. Teixidor, The Pagan God: Popular Religion in the Greco-Roman Near East, s. 90.
„Bóg pogody” brzmi w tekście Teixidora dość lekko, niemniej jest to odwieczna funkcja wielkich bogów nieba, decydujących o deszczu i tym samym o życiu. Zwłaszcza o życiu w takiej nieprzyjaznej krainie jak Edom, gdzie obecność wody decydowała o przetrwaniu. Po takiej ikonografii można zatem postawić Qausa w tym samym szeregu co Baala z Safon, zsyłającego deszcz judejskiego Jahwe czy znanego helleńskiego Zeusa. Wszyscy pełnią takie same funkcje panów nieba, prawa i życia. Inna jeszcze nabatejska inskrypcja mówi:
[Stela] którą Qosmalak uczynił dla Qosa, boga hwrw. 3Teixidor, The Pagan God…, op. cit., s. 89
Mamy tu więc podwójne wspomnienie: imienne wezwanie boskiego patrona oraz imię wyznawcy. Qosmalak to oczywiście „Qaus jest królem”. Znaczenie hwrw nie jest pewne, możliwe że jest to jakaś nazwa topograficzna. Inna jeszcze inskrypcja określa Qausa przymiotnikiem hwrwy, „odnoszący się do hwrw”. Szkoda, że nie wiemy, co się kryje pod tą nazwą, mogłoby to wskazać nam na przykład lokalne sanktuarium Qausa albo jakąś jego boską cechę.
Imię Qausa jest regularnie przywoływane też w wielu imionach osobistych wśród Edomitów mieszkających w egipskich miastach Memfis i Hermopolis z II i I wieku p.n.e. Do dzisiaj imię tego boga nosi góra w Jordanii Jabal al-Qaus, wysokości 976 metrów, daleko na południu od siedzib Edomitów, nieco na wschód od Eilatu i końca zatoki Akaba.
Samo w sobie imię Qaus oznacza tyle co „łuk”. Odpowiada to w jakimś stopniu biblijnemu opisowi Edomitów jako narodu wojowniczego oraz praojca Ezawa jako myśliwego na pustkowiach. Jest prawdopodobne, że to bóstwo jest powiązane z arabskim bogiem Quzah, czyli „łucznikiem”.
Możemy zatem określić Qausa jako naczelnego boga Edomu. Żadne inne bóstwo nie cieszyło się taką popularnością czy też uwagą ewentualnych wyznawców w zachowanych źródłach. Związana z nim ikonografia, choć zaczerpnęła zapewne wiele z obrazów typowych dla Greków, wiązała go z funkcją boga-króla oraz boga burzy – dziedzin, które w owych czasach u innych ludów pełniły bóstwa typu baala. Asocjacja z łukiem wskazuje też na jego wojenny aspekt, czyli coś, czego oczywiście powinniśmy się spodziewać po bogu opiekującym się plemieniem. Qaus wykazuje zatem te same cechy co bogowie-patroni innych szczepów: Milkom Ammonitów, Kemosz Moabitów czy Jahwe Izraela.
Ślady pana deszczu.
Trudno nam powiedzieć cokolwiek o innych bogach Edomu. Po prostu brakuje nam danych.
Biblijni królowie Edomu, wywodzący się z epoki właściwie przedhistorycznej, nosili imiona podobne do znanego nam, starego już aramejskiego boga burzy o imieniu Hadad. Było to właściwe imię ugaryckiego Baala z Safon, a w wariancie Adad był w Mezopotamii tożsamy z sumeryjskim Iszkurem, bogiem deszczu. Na wschodzie Adad pozostał raczej niszowym bóstwem: Międzyrzecze nie było aż tak zależne od opadów, bo dysponowało dwiema wielkimi rzekami oraz siecią irygacji. Adad pełnił ważną rolę w opowieści o potopie, a wespół z bogiem Słońca Szamaszem stanowił parę bóstw odpowiedzialnych za pewne formy wróżbiarstwa.
Na zachodzie zaś, czyli w Syrii i Kanaanie, ten bóg deszczu zrobił oszałamiającą karierę, którą będziemy mieli okazję jeszcze prześledzić. Każdy, kto był w tych krainach, dobrze wie dlaczego: życie jest tam zależne od deszczu, czyli woli nieba. Jeśli deszcz nie spadnie, nadejdzie śmierć. To znacznie trudniejsza sytuacja niż w Mezopotamii czy Egipcie, gdzie wodę dostarcza wielka, płynąca odwiecznie rzeka. To też było zapewne powodem, dla którego lewantyński Hadad (czy Haddu) zdobył tak wielką popularność.
W Rdz 36 widzimy dwóch monarchów o imieniu Hadad, czy w jakiejś podobnej formie. Czy były to realne historyczne postacie? Trudno powiedzieć, to trochę sytuacja jak z przedhistorycznymi władcami Polski: Lestkiem czy Siemiomysłem. Załóżmy jednak, że tak. Człowiek mógł czasami nosić to samo imię co bóg, widzieliśmy to na przykładzie króla Baala z Tyru. Mamy więc króla Hadada z miasta Awit (Rdz 36, 35), a później Hada, zapisywanego też Hadar, ostatniego króla z miasta Pau (Rdz 36, 39). Musiało być to nierzadkie imię w Edomie, skoro spotykamy je również w 1 Księdze Królewskiej, jako pierwszego wroga Salomona po tym, jak ten monarcha utracił łaskę swojego boga:
1 Król 11, 14 Wzbudził więc Pan Salomonowi przeciwnika w osobie Hadada, Edomity, z potomstwa królewskiego, w Edomie.
Ów Hadad zawarł przymierze z Egiptem, otrzymał egipską księżniczkę za żonę, i zbuntował swoją ojczyznę przeciwko staremu już królowi Izraela. Tak utracone zostało to, co zdobył król Dawid.
Wydawałoby się, że widzimy jak na dłoni teoforyczne potwierdzenie kultu Hadada w Edomie. Tymczasem… to nic pewnego. Lipiński pisząc o monarchach tego ludu stwierdza, że w tych wszystkich miejscach Hadad nie jest imieniem aramejskim – nie wiąże się więc ze sławnym bóstwem – ale edomickim czy północnoarabskim, i faktycznie oznacza “rębacza” 4E. Lipiński, Studia z dziejów…, op. cit., s. 398. Pochodzić miało od pracy w lokalnych kopalniach miedzi, wiązało się z fizyczną siłą, i tak stało się godnym imieniem dla królów. Podobne jest do aramejskiego Haddu, ponieważ pochodzi z tego samego źródłosłowu: tak jak słowiańskie “piorun” pochodzi od czasownika “prać”, czyli “bić”, i stał się też imieniem niebiańskiego boga Pioruna / Peruna. Tak czy inaczej, według Lipińskiego edomiccy Hadadowie nie zostali nazwani od aramejskiego boga burzy, ale noszą własne imiona asocjowane z uderzaniem, siłą i walecznością, odpowiednie dla władców. To zaś oznacza, że nie mogą służyć jako dowody kultu Hadada.
Powinno nam się rzucić w oczy coś jeszcze: prawie nie spotykamy w tej krainie określenia „Baal”. Na listach przywódców jest tylko jeden jedyny wyjątek w postaci Baal-Chanana, syna Akbora, przedostatniego króla Edomu. Jego imię oznacza „pan był łaskawy”. Poza tym jednym przypadkiem nie spotkamy jednak imienia czy tytulatury bóstw typu baala. Nie ma tu odpowiednika moabickiego Baala z Peor albo filistyńskiego księcia Baala z Ekronu. Również w wypadku imienia tego monarchy cząstka „Baal” wcale nie musiała odnosić się do tej konkretnej boskiej postaci, którą z nią kojarzymy. Z narzekań izraelskich proroków wiemy, że i Jahwe bywał nazywany Baalem (Oz 2,18). Możliwe zatem, że i tutaj „panem” było inne bóstwo, któremu tylko przypisano ten tytuł. Może Qaus. Może kto inny. A zatem… czyżby Edom był wolny od „Baalów”? Bardziej jeszcze niż sama Judea? Wydaje się, że tak, bo nie spotykamy tu żadnego.
Przybysze z zewnątrz.
Owszem, w epoce hellenistycznej wiele się zmieniło. Interpretatio graeca zrobiła swoje, podobnie jak napływ innych orientalnych bogów. To już nie byli bogowie Edomu, a przynajmniej nie tacy, jakich szukamy w tym artykule. Ze steli w egipskim Memfis, upamiętniającej ufundowaną przez Idumejczyków (czyli późnych Edomitów) świątynię, poznajemy imiona czczonych w niej bogów: Zeusa i Apollona 5Teixidor, The Pagan God…, s. 91. Można przyjąć, że Zeus jest tutaj jakąś postacią Qausa, albo po prostu Zeusem, z którym Qaus został utożsamiony. Apollon również może być po prostu Apollonem. Od biedy jego odpowiednikiem w świecie bóstw syrokananejskich był bóg gorączki i wojny Reszef. Wiemy z pewnym miejsc Biblii, że pamięć o Reszefie nadal trwała w ostatnim pięćsetleciu p.n.e. – ale nie ośmielajmy się twierdzić, że jest to „potwierdzenie Reszefa jako boga Edomitów”. Nie jest. To tylko spekulacja.
Podobnie w świątyni Khirbet et-Tannur znajdujemy innych bogów, oprócz wymienionego z imienia Qausa. Żaden z nich nie został jednak podpisany – a raczej, żaden inny podpis się nie zachował do naszych czasów. Ich ikonografia jest już późna, hellenistyczna, w dodatku niejednoznaczna. Wiadomo, że czczono tam boginię, zazwyczaj identyfikowaną jako Atargatis, wielką patronkę Hierapolis, współczesnego Manbij w Syrii, o której Lukan napisał swój sławny tekst O Bogini Syryjskiej. Gdzie indziej można doszukiwać się ikonografii autentycznego syryjskiego Baala. Jakkolwiek cenne, wizerunki z Khirbet et-Tannur nie mogą być rozstrzygające w kwestii rodowitych bogów Edomu: mogą być to bogowie importowani, i to relatywnie późno.
Nie spotykamy też partnerki Qausa. Owszem, jest jeden ślad kultu bogini Edomu: w sanktuarium odkrytym w Horvat Qitmit, datowanego na koniec VII i początek VI wieku p.n.e., odkryto głowę bogini w koronie z trzema rogami 6E. Lipiński, Studia z dziejów…, op. cit., s. 400. Rogi były popularnym symbolem siły i boskiej mocy, wiązane bywały z Asztarte, jednak nie pozwala nam to jednoznacznie tej bogini zidentyfikować. Zatem – była, ale nie wiemy kim była. Nie zachowały się teksty wspominające imię takiej postaci. Jak pisałem w poprzednich artykułach, wydaje się, że bogowie-naczelnicy plemion na tych terenach obchodzili się bez partnerek. Jeśli jakaś bogini była czczona, to jej relacji wobec Qausa nie znamy.
Wielki Bóg Edomu.
Właściwie nie mamy też świadectw rozwiniętego kultu jakichkolwiek innych bogów: przynajmniej nie w okresie poprzedzającym podbój grecki. Jakby Edom był całkowicie skupiony na czci swojego jedynego patrona, a nie większego panteonu. Znowu z jednym wyjątkiem: tekstem biblijnym, i to właściwie tylko jednym:
2 Krn 25, 14 Kiedy po rozbiciu Edomitów wrócił Amazjasz, wprowadził bogów synów Seiru i ustanowił ich bogami dla siebie, oddając im pokłon i paląc kadzidło.
Zauważmy ciekawą rzecz: Biblia ani razu nie krytykowała Edomitów za niewłaściwy kult jakiegoś bożka. Wypominała Kemosza Moabitom, Milkoma Ammonitom, śmiała się z Dagona Filistynów, ostrzegała przed „królową niebios” i piętnowała kult zaimportowanego Baala z Tyru. O bogach Edomu ani słowa. Nic, cisza. Tutaj dopiero, w napisanej bardzo późno i przez to niekoniecznie wiarygodnej księdze Kronik słyszymy w ogóle o jakichś mnogich bogach Edomu. Może to była prawda z Amazjaszem, a może nie.
Nawet jeśli to prawda, nie poznajemy ich imion. Nic dziwnego: nigdzie indziej nie były wspominane. Imiona innych władców Edomu nie zdradzają nam innych teonimów. Nie mówi o nich Biblia, chociaż ma mnóstwo okazji. Inne bóstwa czczone przez Edomitów pozostaną dla nas tajemnicą. Jest niejasne, czy w ogóle były otaczane jakimś bardziej rozwiniętym kultem niż domowa cześć dla bóstw lokalnych. Nie widzimy go. Istnieje tylko Qaus.
Co więcej – mimo że Edom to lud bliźniaczy wobec północnego sąsiada, a zatem spodziewalibyśmy się, że kulturowo bliski – wygląda, jakby nigdy Izraelitów nie pociągał kult Qausa. Przynajmniej nic takiego nie wynika ze źródeł. Nigdy Jahwe nie krytykował Izraelitów za podążanie za bogami Edomu. Nigdy w Izraelu nie powstało sanktuarium dla boga z południa, mimo że budowano je dla bogów ze wschodu, północy i zachodu. Wspomniany wyżej Amazjasz to jedyny opisany przypadek przejęcia jakichś niedookreślonych “bogów synów Seiru”, kimkolwiek by nie byli. Kontekst też jest niejasny, bo ten kult wprowadzony zostaje po udanej kampanii wojennej przeciwko Edomitom, wydaje się być wyłącznie sytuacyjny i dotyczy tylko tego króla. Czy zatem ten kult był aż tak nieprzekonujący? Czy Izrael, który w prorockiej narracji „łapał infekcję” każdego obcego bóstwa, nagle miał stuprocentową odporność na naczelnego boga z bliźniaczego plemienia?
A może… kult z Edomu po prostu nie był uważany za zły? Nie był obiektem krytyki, bo na krytykę nie zasługiwał? Może był tak naprawdę bliższy Izraelowi niż jakikolwiek inny? Może dlatego nie krytykuje się Edomitów za kult Qausa, bo Qaus… nie całkiem, i nie zawsze, był po prostu Qausem? Może był kimś innym?
O tym jednak czytelnik dowie się dopiero w następnym artykule.
Pozostałe artykuły cyklu o bogach Kanaanu:
1. Kemosz i bogowie Moabu.
2. Milkom i bogowie Ammonu.
3. Dagon i bogowie Filistei.
Przypisy[+]
↑1 | (E. Lipiński, Studia z dziejów i kultury starożytnego Bliskiego Wschodu, s. 400 |
---|---|
↑2 | J. Teixidor, The Pagan God: Popular Religion in the Greco-Roman Near East, s. 90 |
↑3 | Teixidor, The Pagan God…, op. cit., s. 89 |
↑4 | E. Lipiński, Studia z dziejów…, op. cit., s. 398 |
↑5 | Teixidor, The Pagan God…, s. 91 |
↑6 | E. Lipiński, Studia z dziejów…, op. cit., s. 400 |